Witajcie kochani. Tak, wiem bardzo bardzo długo mnie tu nie było i nic nie dodawałam, ale tak jakoś wyszło, że nie miałam na nic czasu.
Mówię, że nie mam czasu a tu chcę wam ogłosić mój nowy blog, który prowadzę z Paulą.
Myślę, a nawet jestem pewna , że was zaciekawi, bo gdzie dwie głowy to nie jedna, nie.? ;d
Więc tu macie LINK. ;)
No i czytajcie.
P.s.
Na tym blogu też, powinna pojawić się niedługo nowa notka, więc do zobaczenia. ;)
piątek, 23 listopada 2012
poniedziałek, 24 września 2012
Trzydzieści siedem ♥
Siedzieliśmy razem z Zaynem w salonie , gdy do domu wpadli przemoknięci Danielle z Liamem. Spojrzałam na Zayna, a on na mnie.
- Padało.? - spytałam zdziwiona
- I to jak. To co wy robiliście, że takiej ulewy nie widzieliście.?
- Ee. Noo. My nic takiego . - próbowałam odpowiedzieć
- Graliśmy w Monopol - wypalił Malik, a ja spojrzałam na niego z miną " Monopol ? Ale wymyśliłeś."
- A my mamy w ogóle Monopol.? - spytała Danielle, a ja spojrzałam ponownie na Malika.
- No, wiecie zagraliśmy w takiego online - próbował się wymigać.
- Dobra, dobra. Nie tłumacz się już tak. Idziemy się przebrać, a wy możecie zrobić nam cieplutkiej herbaty. - powiedział Liam i po chwili zniknęli z Danielle na górze.
- Monopol.? - spytałam Zayna
- No co.? Masz coś do tego.?
- Nie nic. Ale niczego innego nie mogłeś wymyślić.?
- Ciekawe czy ty byś wymyśliła.
- Dobra już dobra. Idę robić tę herbatę, chcesz też.? - Zayn pokiwał twierdząco głową. Wyjęłam cztery kubki i nalałam do nich ciepłej herbaty i zaniosłam do salonu. Gdzie siedziała już cała reszta
* Perspektywa Danielle *
Po wyjściu z kopuły znów rzuciłam się w objęcia Liama. Zaczęliśmy się całować, aż napotkał nas deszcz. Początkowo nie zwracaliśmy na niego uwagi, ale ulewa dała nam znać o sobie więc zaczęliśmy uciekać do domu. Całą drogę wpatrywałam się w Liama. Nie mogę nadal w to uwierzyć. Będziemy małżenśtwem. Wiedziałam, że Liam jest tym jedynym, z którym chce spędzić resztę swojego życia.
W końcu dotarliśmy do domu. Zastaliśmy już tam Katy z Zaynem. Nie spędziliśmy z nimi za dużo czasu, ponieważ staliśmy jak zmokłe kury. Poszliśmy się przebrać.
- Mówimy im .? - spytałam
- Może poczekamy do powrotu i powiemy wszystkim razem.?
- Mi pasuje.
- To dobrze.
- Nadal nie mogę uwierzyć - westchnęłam obracając w dłoniach pierścionek.
- To uwierz. Będziesz panią Payne. Pasuje ci. - Liam okręcił mnie wokół własnej osi i czule pocałował.
- Kocham cię Liam - wyszeptałam
- Ja ciebie też. - odpowiedział i znów mnie pocałował. Spędziliśmy ze sobą jeszcze chwilę i zeszliśmy do Zayna. Po chwili pojawiła się Katy z herbatami.
- Tego było mi trzeba - westchnęłam, po wypiciu łyka rozgrzewającej herbaty
- Jak spędziliście dzisiejszy dzień.? - spytał nas Zayn
- Byliśmy na plaży, w wesołym miasteczku... - odpowiedział Liam, ale przerwał mu Zayn
- Ja też chcę do wesołego miasteczka, czemu mnie nie zabraliście. ? - spytał obrażony
- To twoje popołudnie ci się nie podobało.? - spytała Katy unosząc jedną brew ku góry, a Zayn poczerwieniał. Zaśmiałam się na widok miny Malika.
- Zabralibyśmy ciebie, ale przecież sam mi proponowałeś dzień w parach - odpowiedział mu Liam ze znaczącą miną.
- No tak, wiem. Moje popołudniu było chyba najlepsze w życiu - powiedział Malik i ucałował Katy w policzek.
- No i na taką odpowiedź czekałam - zaśmiała się Katy
- Danielle, co tak pobladłaś.? - spytał się Liam
- Nie wiem, coś kiepsko się czuję, może się przeziębiłam od tej ulewy
- Może pójdziesz się położyć.? - zaproponowała Katy
- Chyba to będzie dobry pomysł, chodź pójdę z tobą, ale mam jeszcze tylko muszę powiedzieć coś Katy i Zaynowi- odpowiedział Liam
- Tak.?
- Dzwonił do mnie Louis i powiedział, że mamy jak najszybciej wracać do Londynu.
- Ale czemu - zdziwiła się Katy
- Nie chciał mi tego powiedzieć, ale myślę, że trzeba to potraktować poważnie.
- No tak, ale nie mamy zamówionych biletów.
- Nie martw się zdążyłem jeszcze zamówić na jutro popołudniowy lot do Londynu - odpowiedział z dumą Liam
- Taaak, jesteś kochany ale chodźmy już - nalegałam
- Och no tak, zapomniałem. - Poszliśmy na górę, Liam przykrył mnie kołdrami i kocami, że wystawała mi tylko głowa.
- Wiesz, martwię się teraz o jedną rzecz. - powiedziałam
- Co takiego ?
- Wiesz, jutro już wracamy i wypadałoby ujawnić wszystkim, że mamy zamiar się pobrać, a ja się trochę tego boję.
- Nie masz czego kochanie wiesz, że będę przy tobie wtedy i razem przez to przejdziemy. Reszta na pewno się z tego ucieszy tak samo jak nasze rodziny, będą zadowoleni, że zostaną dziadkami, tyle podobno na to czekali. - pocieszał mnie Liam
- Wiem, że będziesz, ale taka mała obawa jest.
- Rozumiem cię , a teraz odpocznij. Żebyś do jutra już się lepiej poczuła. - Po chwili zasnęłam.
*Perspektywa Louisa*
Każdemu nudziło się już bez tych dwóch par zakochanych, co zostawili swoich najlepszych przyjaciół i wyjechali. Więc po długich namysłach jak najszybciej sprowadzić ich z powrotem do nas, do Londny przed końcem ich wakacji. Wpadliśmy na świetny pomysł, a mianowicie ja na niego wpadłem. Chciałem mój plan wprowadzić jak najszybciej w życie, więc od razu tego samego dnia zadzwoniłem do Liama.
- Cześć Lou, co tam u was.? - spytał wesoły Liam
- Cześć, a kiepsko powinniście jak najszybciej wracać - powiedziałem udawając przejętego
- Ale czemu.? Co się tam stało.? - spytał lekko zdenerwowany
- To nie jest sprawa na telefon, musicie wrócić, nie chce cię tak martwić.
- Dobrze, jak mi się uda znajdę jak najwcześniejszy samolot i wracamy.
- To bardzo dobrze. To cześć. - pożegnałem się z nim i pobiegłem do reszty.
- Udało się !! - krzyknąłem, a reszta się dziwnie na mnie spojrzała.
- Ale co.? - spytał Niall
- No plan, żeby sprowadzić zakochańców do nas. - oznajmiłem radośnie
- To ty gadałeś z tym planem na serio.? - zdziwił się Harry
- A czy ja kiedykolwiek gadałem nie na serio.? - zadałem retoryczne pytanie, ale mina wszystkich świadczyła o tym, że tak ale nic.
- To słuchamy twojego niecnego planu - zaśmiała się Eleanor
- Tak, pomagasz mi naprawdę. Nie ma za co. - powiedziałem z przekąsem - ale wracając do mojego genialnego pomysłu. To zadzwoniłem dziś, a właściwie przed chwilą do Liama i powiedziałem, że muszą jak najszybciej wracać do domu, nie podając właściwego powodu, Liam się przestraszył i powiedział, że wrócą jak najszybciej. I o to mój genialny plan. - Ukłoniłem się, ale oklasków nie usłyszałem.
- Czy ty jesteś normalny.? - spytał Niall
- Ogólnie rzecz biorąc myślę, że tak, ale wy i tak powiedziecie, że nie więc się nie kłócę. - odpowiedziałem.
- Więc nie jesteś i bardzo dobrze. Teraz oni może denerwują się, że komuś coś się stało a ty im kawały robisz.
- To nie kawał, na prawdę coś się stało.
- Co niby.?
- Stęskniłem się za nimi. - odpowiedziałem
- Oo mój Louis się stęsknił, chodź do nas. No przecież miałeś nas. - pocieszała mnie Eleanor.
- No niby tak, ale ile można was wkurzać, znudziło mi się to. Ile można Niallowi zabierać jedzenie, Harry'go straszyć prostownicą , a ciebie się nie da wkurzać.
- Czemu.?
- Bo ciebie nie będę wkurzał, bo cie kocham.
- Ooo, kochany jesteś. - Eleanor ucałowała mnie w policzek.
- Wiesz myślałem, że nas wszystkich kochasz, a tu się okazuję, że nasz denerwować możesz.? - spytał zły Harry
- Oj, Harruś, was też. Ale El a wy to co innego.
- Taak, jak zwykle. Dobra, jeszcze się doigrasz, prawda Niall.? - Harry szukał aprobaty ze strony Nialla, ale widać, że blondynek zajął się już chipsami i telewizją.
- Ehh, w tym domu nie można na nikogo liczyć. - powiedział Harry i poszedł na górę. wzruszyłem tylko ramionami i dalej oglądaliśmy film w trójkę. Po godzinie Niallowi skończyły się wszystkie paczki chipsów i jedzenia odwrócił się do nas i dziwnie popatrzył.
- Gdzie jest Harry.? - zapytał, a my wybuchliśmy śmiechem.
***
Tadada. Rozdział dodany chyba po dwóch miesiącach. Miałam w ogóle nie wracać do pisania, ale pomyślałam , że za dużo w to włożyłam pracy, rozdziały nie będą może pojawiać się często bo teraz szkoła. W wakacje dużo się wydarzyło nie tylko miłych rzeczy i nie dałam rady pisać. Więc do czytania . ;)
- Padało.? - spytałam zdziwiona
- I to jak. To co wy robiliście, że takiej ulewy nie widzieliście.?
- Ee. Noo. My nic takiego . - próbowałam odpowiedzieć
- Graliśmy w Monopol - wypalił Malik, a ja spojrzałam na niego z miną " Monopol ? Ale wymyśliłeś."
- A my mamy w ogóle Monopol.? - spytała Danielle, a ja spojrzałam ponownie na Malika.
- No, wiecie zagraliśmy w takiego online - próbował się wymigać.
- Dobra, dobra. Nie tłumacz się już tak. Idziemy się przebrać, a wy możecie zrobić nam cieplutkiej herbaty. - powiedział Liam i po chwili zniknęli z Danielle na górze.
- Monopol.? - spytałam Zayna
- No co.? Masz coś do tego.?
- Nie nic. Ale niczego innego nie mogłeś wymyślić.?
- Ciekawe czy ty byś wymyśliła.
- Dobra już dobra. Idę robić tę herbatę, chcesz też.? - Zayn pokiwał twierdząco głową. Wyjęłam cztery kubki i nalałam do nich ciepłej herbaty i zaniosłam do salonu. Gdzie siedziała już cała reszta
* Perspektywa Danielle *
Po wyjściu z kopuły znów rzuciłam się w objęcia Liama. Zaczęliśmy się całować, aż napotkał nas deszcz. Początkowo nie zwracaliśmy na niego uwagi, ale ulewa dała nam znać o sobie więc zaczęliśmy uciekać do domu. Całą drogę wpatrywałam się w Liama. Nie mogę nadal w to uwierzyć. Będziemy małżenśtwem. Wiedziałam, że Liam jest tym jedynym, z którym chce spędzić resztę swojego życia.
W końcu dotarliśmy do domu. Zastaliśmy już tam Katy z Zaynem. Nie spędziliśmy z nimi za dużo czasu, ponieważ staliśmy jak zmokłe kury. Poszliśmy się przebrać.
- Mówimy im .? - spytałam
- Może poczekamy do powrotu i powiemy wszystkim razem.?
- Mi pasuje.
- To dobrze.
- Nadal nie mogę uwierzyć - westchnęłam obracając w dłoniach pierścionek.
- To uwierz. Będziesz panią Payne. Pasuje ci. - Liam okręcił mnie wokół własnej osi i czule pocałował.
- Kocham cię Liam - wyszeptałam
- Ja ciebie też. - odpowiedział i znów mnie pocałował. Spędziliśmy ze sobą jeszcze chwilę i zeszliśmy do Zayna. Po chwili pojawiła się Katy z herbatami.
- Tego było mi trzeba - westchnęłam, po wypiciu łyka rozgrzewającej herbaty
- Jak spędziliście dzisiejszy dzień.? - spytał nas Zayn
- Byliśmy na plaży, w wesołym miasteczku... - odpowiedział Liam, ale przerwał mu Zayn
- Ja też chcę do wesołego miasteczka, czemu mnie nie zabraliście. ? - spytał obrażony
- To twoje popołudnie ci się nie podobało.? - spytała Katy unosząc jedną brew ku góry, a Zayn poczerwieniał. Zaśmiałam się na widok miny Malika.
- Zabralibyśmy ciebie, ale przecież sam mi proponowałeś dzień w parach - odpowiedział mu Liam ze znaczącą miną.
- No tak, wiem. Moje popołudniu było chyba najlepsze w życiu - powiedział Malik i ucałował Katy w policzek.
- No i na taką odpowiedź czekałam - zaśmiała się Katy
- Danielle, co tak pobladłaś.? - spytał się Liam
- Nie wiem, coś kiepsko się czuję, może się przeziębiłam od tej ulewy
- Może pójdziesz się położyć.? - zaproponowała Katy
- Chyba to będzie dobry pomysł, chodź pójdę z tobą, ale mam jeszcze tylko muszę powiedzieć coś Katy i Zaynowi- odpowiedział Liam
- Tak.?
- Dzwonił do mnie Louis i powiedział, że mamy jak najszybciej wracać do Londynu.
- Ale czemu - zdziwiła się Katy
- Nie chciał mi tego powiedzieć, ale myślę, że trzeba to potraktować poważnie.
- No tak, ale nie mamy zamówionych biletów.
- Nie martw się zdążyłem jeszcze zamówić na jutro popołudniowy lot do Londynu - odpowiedział z dumą Liam
- Taaak, jesteś kochany ale chodźmy już - nalegałam
- Och no tak, zapomniałem. - Poszliśmy na górę, Liam przykrył mnie kołdrami i kocami, że wystawała mi tylko głowa.
- Wiesz, martwię się teraz o jedną rzecz. - powiedziałam
- Co takiego ?
- Wiesz, jutro już wracamy i wypadałoby ujawnić wszystkim, że mamy zamiar się pobrać, a ja się trochę tego boję.
- Nie masz czego kochanie wiesz, że będę przy tobie wtedy i razem przez to przejdziemy. Reszta na pewno się z tego ucieszy tak samo jak nasze rodziny, będą zadowoleni, że zostaną dziadkami, tyle podobno na to czekali. - pocieszał mnie Liam
- Wiem, że będziesz, ale taka mała obawa jest.
- Rozumiem cię , a teraz odpocznij. Żebyś do jutra już się lepiej poczuła. - Po chwili zasnęłam.
*Perspektywa Louisa*
Każdemu nudziło się już bez tych dwóch par zakochanych, co zostawili swoich najlepszych przyjaciół i wyjechali. Więc po długich namysłach jak najszybciej sprowadzić ich z powrotem do nas, do Londny przed końcem ich wakacji. Wpadliśmy na świetny pomysł, a mianowicie ja na niego wpadłem. Chciałem mój plan wprowadzić jak najszybciej w życie, więc od razu tego samego dnia zadzwoniłem do Liama.
- Cześć Lou, co tam u was.? - spytał wesoły Liam
- Cześć, a kiepsko powinniście jak najszybciej wracać - powiedziałem udawając przejętego
- Ale czemu.? Co się tam stało.? - spytał lekko zdenerwowany
- To nie jest sprawa na telefon, musicie wrócić, nie chce cię tak martwić.
- Dobrze, jak mi się uda znajdę jak najwcześniejszy samolot i wracamy.
- To bardzo dobrze. To cześć. - pożegnałem się z nim i pobiegłem do reszty.
- Udało się !! - krzyknąłem, a reszta się dziwnie na mnie spojrzała.
- Ale co.? - spytał Niall
- No plan, żeby sprowadzić zakochańców do nas. - oznajmiłem radośnie
- To ty gadałeś z tym planem na serio.? - zdziwił się Harry
- A czy ja kiedykolwiek gadałem nie na serio.? - zadałem retoryczne pytanie, ale mina wszystkich świadczyła o tym, że tak ale nic.
- To słuchamy twojego niecnego planu - zaśmiała się Eleanor
- Tak, pomagasz mi naprawdę. Nie ma za co. - powiedziałem z przekąsem - ale wracając do mojego genialnego pomysłu. To zadzwoniłem dziś, a właściwie przed chwilą do Liama i powiedziałem, że muszą jak najszybciej wracać do domu, nie podając właściwego powodu, Liam się przestraszył i powiedział, że wrócą jak najszybciej. I o to mój genialny plan. - Ukłoniłem się, ale oklasków nie usłyszałem.
- Czy ty jesteś normalny.? - spytał Niall
- Ogólnie rzecz biorąc myślę, że tak, ale wy i tak powiedziecie, że nie więc się nie kłócę. - odpowiedziałem.
- Więc nie jesteś i bardzo dobrze. Teraz oni może denerwują się, że komuś coś się stało a ty im kawały robisz.
- To nie kawał, na prawdę coś się stało.
- Co niby.?
- Stęskniłem się za nimi. - odpowiedziałem
- Oo mój Louis się stęsknił, chodź do nas. No przecież miałeś nas. - pocieszała mnie Eleanor.
- No niby tak, ale ile można was wkurzać, znudziło mi się to. Ile można Niallowi zabierać jedzenie, Harry'go straszyć prostownicą , a ciebie się nie da wkurzać.
- Czemu.?
- Bo ciebie nie będę wkurzał, bo cie kocham.
- Ooo, kochany jesteś. - Eleanor ucałowała mnie w policzek.
- Wiesz myślałem, że nas wszystkich kochasz, a tu się okazuję, że nasz denerwować możesz.? - spytał zły Harry
- Oj, Harruś, was też. Ale El a wy to co innego.
- Taak, jak zwykle. Dobra, jeszcze się doigrasz, prawda Niall.? - Harry szukał aprobaty ze strony Nialla, ale widać, że blondynek zajął się już chipsami i telewizją.
- Ehh, w tym domu nie można na nikogo liczyć. - powiedział Harry i poszedł na górę. wzruszyłem tylko ramionami i dalej oglądaliśmy film w trójkę. Po godzinie Niallowi skończyły się wszystkie paczki chipsów i jedzenia odwrócił się do nas i dziwnie popatrzył.
- Gdzie jest Harry.? - zapytał, a my wybuchliśmy śmiechem.
***
Tadada. Rozdział dodany chyba po dwóch miesiącach. Miałam w ogóle nie wracać do pisania, ale pomyślałam , że za dużo w to włożyłam pracy, rozdziały nie będą może pojawiać się często bo teraz szkoła. W wakacje dużo się wydarzyło nie tylko miłych rzeczy i nie dałam rady pisać. Więc do czytania . ;)
sobota, 21 lipca 2012
Przepraszam
Chciałabym was przeprosić, że tak długo nie dodawałam rozdziału.
Ale z powodu mojego tygodniowego pobytu w szpitalu, było to nie możliwe.
Teraz również mam wakacyjną pracę i nie ma mnie praktycznie cały dzień w domu.
Chcę wam też powiedzieć, że zawieszam tego bloga do końca wakacji, z powodu braku czasu.
Praktycznie nie ma mnie całe dnie w domu i nie mam jak pisać rozdziałów.
Możliwe, że odwiesze bloga wcześniej, ale nic nie obiecuję.
Więc liczę, że będziecie czekać na nowe rozdziały.
Pozdrawiam . :)
Ale z powodu mojego tygodniowego pobytu w szpitalu, było to nie możliwe.
Teraz również mam wakacyjną pracę i nie ma mnie praktycznie cały dzień w domu.
Chcę wam też powiedzieć, że zawieszam tego bloga do końca wakacji, z powodu braku czasu.
Praktycznie nie ma mnie całe dnie w domu i nie mam jak pisać rozdziałów.
Możliwe, że odwiesze bloga wcześniej, ale nic nie obiecuję.
Więc liczę, że będziecie czekać na nowe rozdziały.
Pozdrawiam . :)
niedziela, 8 lipca 2012
Trzydzieści sześć ♥
Spacerowaliśmy z Zaynem, brzegiem morza. Słońce właśnie zachodziło, była taka przyjemna a nawet romantyczna atmosfera. Takich chwil właśnie mi brakowało, takiej chwili wyciszenia z osobą, którą kocha się nad życie. Szliśmy milcząc, ale nie przeszkadzało nam to. Rozumieliśmy się bez słów. Wystarczyła nam tylko nasza obecność, aby być szczęśliwym. Spojrzałam na Zayna, w blasku słońca był jeszcze przystojniejszy niż jest, jeżeli jest to w ogóle możliwe. Przyłapał mnie na wpatrywaniu się w niego i szeroko uśmiechnął.
- Co tak patrzysz.?
- Wpatruję się w najprzystojniejszego faceta na ziemi.
- Och, mam się czuć zazdrosny?
- Hmm, pomyślmy. Jeśli da się być zazdrosnym o samego siebie, to tak możesz - Zayn zaśmiał się i zakręcił mną wokół własnej osi. Wyglądało to jak scena z wielu filmów romantycznych, ale tym razem to ja to przeżywałam i to było w tym najlepsze. Spacerowaliśmy jeszcze dużo czasu, ale nogi zaczęły odmawiać mi posłuszeństwa.
- Nie masz już siły.? - Zapytał z troską Zayn
- No tak troszeczkę. - Odpowiedziałam, po czym Zayn wziął mnie barana i chodził tak ze mną cały czas.
- Głupku, puść mnie - Zaczęłam go kopać w klatkę piersiową, ale on nie reagował.
- Głupku.?! Podobno jestem najprzystojniejszym facetem na ziemi - zaśmiał się i zaczął biegać ze mną w kółko. Niektórzy przechodnie dziwnie się na nas patrzyli, a niektórzy wręcz przeciwnie uśmiechali się do nas szeroko. Gdy mijaliśmy, a raczej Zayn mijał a ja nim, usłyszałam komentarz starszej pani " prawdziwa miłość, jeszcze trwa. Jest nadzieja w młodych ludziach" Uśmiechnęłam się do niej, a ona do mnie.
- Zayn, nie zmęczyłeś się jeszcze.?
- Czym.?
- No noszeniem takiego olbrzyma, jak ja.
- Gdzie ty widzisz tego olbrzyma.?
- Na tobie.
- Pająk.?! - zaczął panikować
- Nie, głupku - zaśmiałam się - ja
- Do olbrzyma ci daleko, bardzo daleko. Idziemy dalej.
- Raczej ty idziesz - Poprawiłam go. Zayn, nosił mnie jeszcze przez jakiś czas, ale poszliśmy do cukierni, więc musiał mnie postawić na ziemi, choć jego zdaniem mógłby wejść ze mną tak jak chodziliśmy. Zakupiliśmy sobie lody i znów udaliśmy się na plażę, słońce zaszło bardziej i dawało piękny pomarańczowy blask na niebie. Usiedliśmy na piasku, zdjęłam buty i stopy zanurzyłam w gorącym piasku, głowę oparłam o ramię Zayn i wpatrywałam się w fale morza.
- Pięknie tu - westchnęłam
- To prawda, ale ja znam coś o wiele piękniejszego.
- Co takiego.?
- Ciebie. - spojrzał się głęboko w moje oczy, wpatrywaliśmy się w siebie chwilę dopóki nie złączyliśmy się w czułym pocałunku. Nie był to pocałunek, taki jak zawsze, był idealny. Taki prosto z serca.
- Kocham Cię - Wyszeptałam i wtuliłam się w niego.
- Ja ciebie też - Objął mnie ramieniem i siedzieliśmy objęci wpatrując się w coś czego żadne z nas nie widziało. Ale to nam wystarczyło, by być szczęśliwym i zakochanym. Zaczęło robić się coraz chłodniej, więc zaczęliśmy wracać do domu. Szliśmy nadal objęci całą drogę. Słońce kompletnie zaszło, a księżyc powoli zaczynał się przebijać na niebie. Spacerkiem doszliśmy do domu. Liama i Danielle nie było, pewnie jeszcze są gdzieś razem. Początkowo, chcieliśmy obejrzeć jakiś film, ale nie mieliśmy pomysłu jaki obejrzeć. Więc po prostu usiedliśmy na kanapie, wtuleni w siebie.
- Mówiłem, Ci już, że cię kocham.?
- Mówiłeś, ale lubię tego słuchać.
- Więc, Kocham cię - wyszeptał i zaczął mnie całować, początkowo delikatne pocałunki przerodziły się w coraz namiętniejsze. Wiedziałam, że dzisiaj się to stanie, ale byłam kompletnie na to przygotowana. Wiedziałam, że chcę zrobić to z nim, osobą którą kocham. Zayn wziął mnie na ręce i zaniósł do naszego pokoju, a po chwili byliśmy już na łóżku. Zayn błądził rękoma po moim ciele, zaczął zdejmować moją sukienkę, nie protestowałam. Sama zdjęłam jego ubranie i byliśmy tylko w bieliźnie. Zayn spojrzał na mnie, tym jego wzrokiem, który rozrywa moje serce.
- Jesteś pewna.? - wyszeptał mi do ucha
- Całkowicie - odpowiedziałam, a po chwili Zayn pozbył się naszej bielizny. Zaczął od delikatnych pocałunków na mojej szyi i zaczął zjeżdżać co raz niżej. Później delikatnie we mnie wszedł, dotykał mnie delikatnie, wiedział, że to mój pierwszy raz i naprawdę starał się być delikatny. Powolne ruchy sprawiały nam oboju przyjemność, Zayn powoli przyśpieszał, ale nie robił tego zbyt energicznie. Po jego minie, domyśliłam się, że jest bliski końca. Czułam się wewnętrznie spełniona. Zmęczeni oboje opadliśmy na łóżko i wpatrywaliśmy się w siebie.
- Dziękuje ci . - wyszeptałam
- Za co.?
- Za to , że jesteś ze mną i za to , że jesteś taki delikatny. - pocałowałam go i leżeliśmy tak jeszcze chwilę.
*Perspektywa Danielle*
Cieszyłam się, że mogliśmy spędzić trochę czasu sami. Nie to, że przeszkadzali mi Katy i Zayn, tylko chodziło mi o taką bliskość między nami. Liam zaproponował pójście do wesołego miasteczka. Zgodziłam się. Po drodze kupiliśmy sobie wielką watę cukrową i jedliśmy ją wspólnie. Gdy dotarliśmy do wesołego miasteczka, nie było aż tylu długich kolejek, tak jak jest w zwyczaju wesołych miasteczek. Na początek chcieliśmy iść na wielkie koło. Liam, na chwilę odszedł i poszedł coś załatwić. Przyszedł z zakupionymi już dla nas biletami i mogliśmy wsiadać, zdziwiło mnie, że nikt nie wsiada razem z nami. Usiedliśmy w jednej z kopuł, a reszta była pusta.
- Liam, czemu my tylko jesteśmy na tym kole.?
- Wykupiłem dla nas całe, ponieważ jest specjalna okazja.
- Czyżby, jakaś rocznica, a ja zapomniałam. Przepraszam.
- Nie, żadna rocznica - zaśmiał się
- Więc, co się dzieje.? - Liam, uklęknął przede mną, a mi łzy stanęły w oczach.
- Danielle, czy zechcesz zostać panią Payne .? - spytał z takim uczuciem w głosie i nadzieją w oczach, a jednocześnie strachem, przed odrzuceniem.?
- Tak, oczywiście - krzyknęłam przez płacz i rzuciłam się w objęcie Liamowi.
- Kocham Cię - wyszeptał
- Ja ciebie też. - pocałowałam go i staliśmy tak objęci w środku kopuły, w wesołym miasteczku.
- Co tak patrzysz.?
- Wpatruję się w najprzystojniejszego faceta na ziemi.
- Och, mam się czuć zazdrosny?
- Hmm, pomyślmy. Jeśli da się być zazdrosnym o samego siebie, to tak możesz - Zayn zaśmiał się i zakręcił mną wokół własnej osi. Wyglądało to jak scena z wielu filmów romantycznych, ale tym razem to ja to przeżywałam i to było w tym najlepsze. Spacerowaliśmy jeszcze dużo czasu, ale nogi zaczęły odmawiać mi posłuszeństwa.
- Nie masz już siły.? - Zapytał z troską Zayn
- No tak troszeczkę. - Odpowiedziałam, po czym Zayn wziął mnie barana i chodził tak ze mną cały czas.
- Głupku, puść mnie - Zaczęłam go kopać w klatkę piersiową, ale on nie reagował.
- Głupku.?! Podobno jestem najprzystojniejszym facetem na ziemi - zaśmiał się i zaczął biegać ze mną w kółko. Niektórzy przechodnie dziwnie się na nas patrzyli, a niektórzy wręcz przeciwnie uśmiechali się do nas szeroko. Gdy mijaliśmy, a raczej Zayn mijał a ja nim, usłyszałam komentarz starszej pani " prawdziwa miłość, jeszcze trwa. Jest nadzieja w młodych ludziach" Uśmiechnęłam się do niej, a ona do mnie.
- Zayn, nie zmęczyłeś się jeszcze.?
- Czym.?
- No noszeniem takiego olbrzyma, jak ja.
- Gdzie ty widzisz tego olbrzyma.?
- Na tobie.
- Pająk.?! - zaczął panikować
- Nie, głupku - zaśmiałam się - ja
- Do olbrzyma ci daleko, bardzo daleko. Idziemy dalej.
- Raczej ty idziesz - Poprawiłam go. Zayn, nosił mnie jeszcze przez jakiś czas, ale poszliśmy do cukierni, więc musiał mnie postawić na ziemi, choć jego zdaniem mógłby wejść ze mną tak jak chodziliśmy. Zakupiliśmy sobie lody i znów udaliśmy się na plażę, słońce zaszło bardziej i dawało piękny pomarańczowy blask na niebie. Usiedliśmy na piasku, zdjęłam buty i stopy zanurzyłam w gorącym piasku, głowę oparłam o ramię Zayn i wpatrywałam się w fale morza.
- Pięknie tu - westchnęłam
- To prawda, ale ja znam coś o wiele piękniejszego.
- Co takiego.?
- Ciebie. - spojrzał się głęboko w moje oczy, wpatrywaliśmy się w siebie chwilę dopóki nie złączyliśmy się w czułym pocałunku. Nie był to pocałunek, taki jak zawsze, był idealny. Taki prosto z serca.
- Kocham Cię - Wyszeptałam i wtuliłam się w niego.
- Ja ciebie też - Objął mnie ramieniem i siedzieliśmy objęci wpatrując się w coś czego żadne z nas nie widziało. Ale to nam wystarczyło, by być szczęśliwym i zakochanym. Zaczęło robić się coraz chłodniej, więc zaczęliśmy wracać do domu. Szliśmy nadal objęci całą drogę. Słońce kompletnie zaszło, a księżyc powoli zaczynał się przebijać na niebie. Spacerkiem doszliśmy do domu. Liama i Danielle nie było, pewnie jeszcze są gdzieś razem. Początkowo, chcieliśmy obejrzeć jakiś film, ale nie mieliśmy pomysłu jaki obejrzeć. Więc po prostu usiedliśmy na kanapie, wtuleni w siebie.
- Mówiłem, Ci już, że cię kocham.?
- Mówiłeś, ale lubię tego słuchać.
- Więc, Kocham cię - wyszeptał i zaczął mnie całować, początkowo delikatne pocałunki przerodziły się w coraz namiętniejsze. Wiedziałam, że dzisiaj się to stanie, ale byłam kompletnie na to przygotowana. Wiedziałam, że chcę zrobić to z nim, osobą którą kocham. Zayn wziął mnie na ręce i zaniósł do naszego pokoju, a po chwili byliśmy już na łóżku. Zayn błądził rękoma po moim ciele, zaczął zdejmować moją sukienkę, nie protestowałam. Sama zdjęłam jego ubranie i byliśmy tylko w bieliźnie. Zayn spojrzał na mnie, tym jego wzrokiem, który rozrywa moje serce.
- Jesteś pewna.? - wyszeptał mi do ucha
- Całkowicie - odpowiedziałam, a po chwili Zayn pozbył się naszej bielizny. Zaczął od delikatnych pocałunków na mojej szyi i zaczął zjeżdżać co raz niżej. Później delikatnie we mnie wszedł, dotykał mnie delikatnie, wiedział, że to mój pierwszy raz i naprawdę starał się być delikatny. Powolne ruchy sprawiały nam oboju przyjemność, Zayn powoli przyśpieszał, ale nie robił tego zbyt energicznie. Po jego minie, domyśliłam się, że jest bliski końca. Czułam się wewnętrznie spełniona. Zmęczeni oboje opadliśmy na łóżko i wpatrywaliśmy się w siebie.
- Dziękuje ci . - wyszeptałam
- Za co.?
- Za to , że jesteś ze mną i za to , że jesteś taki delikatny. - pocałowałam go i leżeliśmy tak jeszcze chwilę.
*Perspektywa Danielle*
Cieszyłam się, że mogliśmy spędzić trochę czasu sami. Nie to, że przeszkadzali mi Katy i Zayn, tylko chodziło mi o taką bliskość między nami. Liam zaproponował pójście do wesołego miasteczka. Zgodziłam się. Po drodze kupiliśmy sobie wielką watę cukrową i jedliśmy ją wspólnie. Gdy dotarliśmy do wesołego miasteczka, nie było aż tylu długich kolejek, tak jak jest w zwyczaju wesołych miasteczek. Na początek chcieliśmy iść na wielkie koło. Liam, na chwilę odszedł i poszedł coś załatwić. Przyszedł z zakupionymi już dla nas biletami i mogliśmy wsiadać, zdziwiło mnie, że nikt nie wsiada razem z nami. Usiedliśmy w jednej z kopuł, a reszta była pusta.
- Liam, czemu my tylko jesteśmy na tym kole.?
- Wykupiłem dla nas całe, ponieważ jest specjalna okazja.
- Czyżby, jakaś rocznica, a ja zapomniałam. Przepraszam.
- Nie, żadna rocznica - zaśmiał się
- Więc, co się dzieje.? - Liam, uklęknął przede mną, a mi łzy stanęły w oczach.
- Danielle, czy zechcesz zostać panią Payne .? - spytał z takim uczuciem w głosie i nadzieją w oczach, a jednocześnie strachem, przed odrzuceniem.?
- Tak, oczywiście - krzyknęłam przez płacz i rzuciłam się w objęcie Liamowi.
- Kocham Cię - wyszeptał
- Ja ciebie też. - pocałowałam go i staliśmy tak objęci w środku kopuły, w wesołym miasteczku.
***
Szybko dodałam ten rozdział. Ale tak mi się spodobał i pewna osoba też chciała, więc czemu nie.?
Mi on osobiście bardzo się podoba,czekam na wasze opinie w komentarzach.
Do następnego . Pozdrawiam;)
Zapraszam was jeszcze tu:
sobota, 7 lipca 2012
Trzydzieści pięć ♥
Obudził mnie budzik w telefonie. Budzik.? Przecież, nie nastawiałam żadnego budzika. Zanurzyłam rękę pod poduszkę i wyciągnęłam telefon. Na wyświetlaczu pojawiła się informacja o budziku i tekst.: Katy wstawaj idziemy na plażę. !! . Spojrzałam na zegarek, była dopiero dziewiąta, a oni mnie budzą. Gdyby nie fakt, że idziemy na plażę, nie wstawałabym z łóżka, tylko dalej spała, ale możliwość bycia na plaży była silniejsza i wstałam niechętnie z łóżka. Zayn już nie spał, no czyli rzeczywiście tak wcześnie jedziemy. Podeszłam do szafy wyciągnęłam strój kąpielowy założyłam go na siebie , a na to moją sukienkę. Włosy spięłam w koka, rzęsy pomalowałam jedynie wodoodpornym tuszem i zeszłam na dół. Tak jak myślałam, nikt już nie spał, Danielle szykowała prowiant na plażę, a chłopcy oglądali telewizję. Poszłam do kuchni, żeby pomóc Danielle.
- Cześć - przywitałam się
- Hej, wstałaś już. To dobrze, pomożesz mi, bo na nich nie można liczyć - zaśmiała się
- Właśnie widać, to w czym ci pomóc
- Zapakuj butelki z napojami do tamtej torby - zaczęłam pakować butelki, gdy przypomniało mi się o tym budziku
- Ach, właśnie Danielle. Miałam cię o coś spytać. Wiesz, kto ustawił mi budzik w telefonie?
- Tak, wiem. To ja - zaśmiała się - przepraszam cię, ale to był jedyny sposób na to, żebyś wstała z łóżka
- Nic się nie stało, ale masz rację inaczej bym nie wstała - zaśmiałyśmy się obie, pomogłam później Danielle przy sprzątaniu w kuchni i poszliśmy do chłopców powiedzieć, że możemy już jechać. Wyłączyli telewizor i spojrzeli na torby, które trzymałyśmy w rękach. Spoglądali na nie, później na siebie i wybuchli śmiechem, a my patrzyłyśmy zdziwione na ich dziwne zachowanie.
- Co was tak śmieszy.?
- Ilość, zabranych rzeczy na plażę, przecież nie ma z nami Nialla - mówił dalej Zayn przez śmiech
- Nieważne, jedźmy już, jeśli chcemy znaleźć jakiekolwiek miejsce na plaży. - chłopcy wzięli torby i zanieśli je do samochodu, my w tym czasie zamknęłyśmy dom i wsiadłyśmy do samochodu. Samochód prowadził Liam, na plażę dojechaliśmy szybko, bez żadnych korków, ale tłum ludzi na miejscu nas przeraził, cała plaża zaludniona. Nie wiem, gdzie my się pomieścimy. Zaparkowaliśmy samochód i ruszyliśmy na plażę, aby znaleźć choć kawałek miejsca dla nas. Początkowo nic nie było i mieliśmy już zrezygnować, ale zobaczyliśmy, że ktoś się zbiera więc podeszliśmy bliżej i zajęliśmy to miejsce. Zmęczeni poszukiwaniami opadliśmy na piasek i chwilowo nikt się nie odzywał. Z racji tego, że nikt nie brał się za rozkładanie kocy, wzięłam się za to i rozłożyłam koce, zdjęłam sukienkę i zostałam w samym stroju, założyłam okulary i położyłam się na kocu, przebrała się również Danielle i położyła obok mnie . Chwilę, później Liam chciał iść do wody i zaciągnąć do niej Malika, ale ten siedział jak mysz pod miotłą i nie ruszał się z koca. Jego wystraszona mina, rozśmieszała mnie, ale próbowałam się powstrzymać.
- No Zayn, to tylko woda idź popływaj - próbowałam go namówić
- Ale ja nie umiem pływać
- Damy ci rękawki i koło. Chcesz? - zaśmiała się Danielle, a Zayn obrzucił ją tylko obrażonym spojrzeniem i odwrócił głowę
- Będziesz siedział jak baba i się tylko opalał, rusz się - Liam znów zaczął go namawiać
- Ej tylko nie baba - pogroziłam mu palcem, po półgodzinnym błaganiu Zayn ruszył w kierunku morza, szedł jak na ścięcie, a Liam zadowolony, że udało mu się przekonać do wody biegł jak poparzony w kierunku wody. Gdy Zayn doszedł do wody, nie pewnie wsadził jeden palec a potem całą nogę , a za nią drugą. Postał chwilę, pomachał mi i Danielle i nadal tak stał. Liam do niego podszedł i pociągnął dalej, niechętnie ale poszedł. Straciłam go z oczu, więc pomyślałam, że w końcu pływa. Posmarowałam sie olejkiem, to samo zrobiła Danielle i zaczęłyśmy się opalać. Po pewnym czasie coś zaczęło na mnie kapać, zdjęłam okulary i popatrzyłam w górę, gdzie stał mokry, szczerzący się Zayn.
- Katy, nie uwierzysz - zaczął skakać i kryczeć
- Ale uspokój się i mnie już nie mocz !
- No dobrze, już - przysiadł koło mnie i zamachnął włosami chlapiąc kropelkami wody Danielle, która popatrzyła na niego złośliwym wzrokiem, lecz ten tego nawet nie zauważył. Gdy wytarł się już cały, otulił się kocem i zaczął gadać jak najęty.
- No i widzisz, pływałem, wiedziałem, że pływanie to moja dobra passa.
- Ty siedzenie obok morza i chlapanie się wodą, nazywasz pływaniem - zaśmiał się Liam, który do nas dotarł, a Zayn zrobił się cały czerwony
- Byłem w wodzie, aż do kolan, to wystarczające przeżycie - próbował się bronić
- Dobrze, już dobrze. Ważne, że w ogóle wszedłeś do wody - pogłaskałam go po głowie jak dziecko i znów zaczęłam się opalać.
- Kto chce lody.? - zapytał się Liam, a wszyscy się na nie zgodzili, więc chłopcy poszli po nie. Zostałyśmy w końcu same.
- Oni są czasami męczący - zaśmiała się
- I to jak , ale i tak ich kocham - zauważyłam, co powiedziałam więc od razu sie poprawiłam - ale Liama oczywiście, po przyjacielsku
- Spokojnie -zaśmiała się - ja też ich wszystkich kocham, mają coś takiego w sobie, że nie możesz wytrzymać nawet jednego dnia bez nich
- Tak to prawda - rozmawiałyśmy jeszcze trochę, gdy chłopcy przynieśli nam lody, zaczęliśmy jeść.
- Co powiecie, żebyśmy się podzielili i gdzieś poszli, jako pary.? - zaproponował Zayn
- Mi pasuje - zgodził się Liam, później ja i Danielle. - więc każda z par poszła w swoją stronę.
*Perspektywa Harry'ego *
Gdy usłyszałem dźwięk dzwonka do drzwi, poderwałem się tak szybko z kanapy, że od razu wylądowałem na podłodze. Eleanor, która właśnie przechodziła cicho się zaśmiała, ale już nie pomogła leżącemu. Szybko się podniosłem i podszedłem do drzwi, były to oczywiście Laura i Amy. Ogarnęło, mnie dziwne uczucie gdy zobaczyłem Amy. Tęskniłem bardzo, ale czy aż tak żeby to było coś poważniejszego, nie potrafię tego wyczuć. Myślę, że ten sam problem ma nasz Nialler, z Laurą. Miejmy nadzieję, że dzisiejszy wieczór o tym , nas przekona.
- Cześć - przywitałem, się z dziewczynami i gestem ręki zaprosiłem je do środka
- Cześć - odpowiedziały i poszły w kierunku salonu, poszedłem za nimi. W salonie była już reszta, przedstawiłem dziewczynom Lottie . Popatrzyłem się na Nialla, znacząco aby puścił jakąś muzykę, ale jak na złość , nie patrzył się w moją stronę, po kopnięciu dopiero zareagował i włączył piosenki.
- A teraz główne, pytanie do gości . Robimy ognisko.? - spytałem, a dziewczyny jednogłośnie potwierdziły, zauważyłem, że Niall był bardzo zadowolony z tego faktu. Eleanor już wiedziała co ma robić, więc poszła do kuchni, Lottie poszła jej pomóc. Przenieśliśmy się na dwór, a Niall zaczął już pobrzdąkiwać, jakieś nieznane dźwięki na gitarze. Po pewnym czasie, dziewczyny przyniosły coś do jedzenia i zaczęło się prawdziwe ognisko. Piekliśmy kiełbaski, a Niall przygrywał nam różnymi piosenkami. Później wspólnie je śpiewaliśmy. Było bardzo przyjemnie. Około północy, nasza impreza się skończyła i odwiozłem dziewczyny do domów.
- Cześć - przywitałam się
- Hej, wstałaś już. To dobrze, pomożesz mi, bo na nich nie można liczyć - zaśmiała się
- Właśnie widać, to w czym ci pomóc
- Zapakuj butelki z napojami do tamtej torby - zaczęłam pakować butelki, gdy przypomniało mi się o tym budziku
- Ach, właśnie Danielle. Miałam cię o coś spytać. Wiesz, kto ustawił mi budzik w telefonie?
- Tak, wiem. To ja - zaśmiała się - przepraszam cię, ale to był jedyny sposób na to, żebyś wstała z łóżka
- Nic się nie stało, ale masz rację inaczej bym nie wstała - zaśmiałyśmy się obie, pomogłam później Danielle przy sprzątaniu w kuchni i poszliśmy do chłopców powiedzieć, że możemy już jechać. Wyłączyli telewizor i spojrzeli na torby, które trzymałyśmy w rękach. Spoglądali na nie, później na siebie i wybuchli śmiechem, a my patrzyłyśmy zdziwione na ich dziwne zachowanie.
- Co was tak śmieszy.?
- Ilość, zabranych rzeczy na plażę, przecież nie ma z nami Nialla - mówił dalej Zayn przez śmiech
- Nieważne, jedźmy już, jeśli chcemy znaleźć jakiekolwiek miejsce na plaży. - chłopcy wzięli torby i zanieśli je do samochodu, my w tym czasie zamknęłyśmy dom i wsiadłyśmy do samochodu. Samochód prowadził Liam, na plażę dojechaliśmy szybko, bez żadnych korków, ale tłum ludzi na miejscu nas przeraził, cała plaża zaludniona. Nie wiem, gdzie my się pomieścimy. Zaparkowaliśmy samochód i ruszyliśmy na plażę, aby znaleźć choć kawałek miejsca dla nas. Początkowo nic nie było i mieliśmy już zrezygnować, ale zobaczyliśmy, że ktoś się zbiera więc podeszliśmy bliżej i zajęliśmy to miejsce. Zmęczeni poszukiwaniami opadliśmy na piasek i chwilowo nikt się nie odzywał. Z racji tego, że nikt nie brał się za rozkładanie kocy, wzięłam się za to i rozłożyłam koce, zdjęłam sukienkę i zostałam w samym stroju, założyłam okulary i położyłam się na kocu, przebrała się również Danielle i położyła obok mnie . Chwilę, później Liam chciał iść do wody i zaciągnąć do niej Malika, ale ten siedział jak mysz pod miotłą i nie ruszał się z koca. Jego wystraszona mina, rozśmieszała mnie, ale próbowałam się powstrzymać.
- No Zayn, to tylko woda idź popływaj - próbowałam go namówić
- Ale ja nie umiem pływać
- Damy ci rękawki i koło. Chcesz? - zaśmiała się Danielle, a Zayn obrzucił ją tylko obrażonym spojrzeniem i odwrócił głowę
- Będziesz siedział jak baba i się tylko opalał, rusz się - Liam znów zaczął go namawiać
- Ej tylko nie baba - pogroziłam mu palcem, po półgodzinnym błaganiu Zayn ruszył w kierunku morza, szedł jak na ścięcie, a Liam zadowolony, że udało mu się przekonać do wody biegł jak poparzony w kierunku wody. Gdy Zayn doszedł do wody, nie pewnie wsadził jeden palec a potem całą nogę , a za nią drugą. Postał chwilę, pomachał mi i Danielle i nadal tak stał. Liam do niego podszedł i pociągnął dalej, niechętnie ale poszedł. Straciłam go z oczu, więc pomyślałam, że w końcu pływa. Posmarowałam sie olejkiem, to samo zrobiła Danielle i zaczęłyśmy się opalać. Po pewnym czasie coś zaczęło na mnie kapać, zdjęłam okulary i popatrzyłam w górę, gdzie stał mokry, szczerzący się Zayn.
- Katy, nie uwierzysz - zaczął skakać i kryczeć
- Ale uspokój się i mnie już nie mocz !
- No dobrze, już - przysiadł koło mnie i zamachnął włosami chlapiąc kropelkami wody Danielle, która popatrzyła na niego złośliwym wzrokiem, lecz ten tego nawet nie zauważył. Gdy wytarł się już cały, otulił się kocem i zaczął gadać jak najęty.
- No i widzisz, pływałem, wiedziałem, że pływanie to moja dobra passa.
- Ty siedzenie obok morza i chlapanie się wodą, nazywasz pływaniem - zaśmiał się Liam, który do nas dotarł, a Zayn zrobił się cały czerwony
- Byłem w wodzie, aż do kolan, to wystarczające przeżycie - próbował się bronić
- Dobrze, już dobrze. Ważne, że w ogóle wszedłeś do wody - pogłaskałam go po głowie jak dziecko i znów zaczęłam się opalać.
- Kto chce lody.? - zapytał się Liam, a wszyscy się na nie zgodzili, więc chłopcy poszli po nie. Zostałyśmy w końcu same.
- Oni są czasami męczący - zaśmiała się
- I to jak , ale i tak ich kocham - zauważyłam, co powiedziałam więc od razu sie poprawiłam - ale Liama oczywiście, po przyjacielsku
- Spokojnie -zaśmiała się - ja też ich wszystkich kocham, mają coś takiego w sobie, że nie możesz wytrzymać nawet jednego dnia bez nich
- Tak to prawda - rozmawiałyśmy jeszcze trochę, gdy chłopcy przynieśli nam lody, zaczęliśmy jeść.
- Co powiecie, żebyśmy się podzielili i gdzieś poszli, jako pary.? - zaproponował Zayn
- Mi pasuje - zgodził się Liam, później ja i Danielle. - więc każda z par poszła w swoją stronę.
*Perspektywa Harry'ego *
Gdy usłyszałem dźwięk dzwonka do drzwi, poderwałem się tak szybko z kanapy, że od razu wylądowałem na podłodze. Eleanor, która właśnie przechodziła cicho się zaśmiała, ale już nie pomogła leżącemu. Szybko się podniosłem i podszedłem do drzwi, były to oczywiście Laura i Amy. Ogarnęło, mnie dziwne uczucie gdy zobaczyłem Amy. Tęskniłem bardzo, ale czy aż tak żeby to było coś poważniejszego, nie potrafię tego wyczuć. Myślę, że ten sam problem ma nasz Nialler, z Laurą. Miejmy nadzieję, że dzisiejszy wieczór o tym , nas przekona.
- Cześć - przywitałem, się z dziewczynami i gestem ręki zaprosiłem je do środka
- Cześć - odpowiedziały i poszły w kierunku salonu, poszedłem za nimi. W salonie była już reszta, przedstawiłem dziewczynom Lottie . Popatrzyłem się na Nialla, znacząco aby puścił jakąś muzykę, ale jak na złość , nie patrzył się w moją stronę, po kopnięciu dopiero zareagował i włączył piosenki.
- A teraz główne, pytanie do gości . Robimy ognisko.? - spytałem, a dziewczyny jednogłośnie potwierdziły, zauważyłem, że Niall był bardzo zadowolony z tego faktu. Eleanor już wiedziała co ma robić, więc poszła do kuchni, Lottie poszła jej pomóc. Przenieśliśmy się na dwór, a Niall zaczął już pobrzdąkiwać, jakieś nieznane dźwięki na gitarze. Po pewnym czasie, dziewczyny przyniosły coś do jedzenia i zaczęło się prawdziwe ognisko. Piekliśmy kiełbaski, a Niall przygrywał nam różnymi piosenkami. Później wspólnie je śpiewaliśmy. Było bardzo przyjemnie. Około północy, nasza impreza się skończyła i odwiozłem dziewczyny do domów.
***
No i dodałam. Myślałam, że nie dopiszę go do końca, nie miałam pomysłu na perspektywę Harry'ego i wyszła mi beznadziejna, za co przepraszam. Ale reszta nawet mi się podoba.
Miłego czytania . ;)
Zapraszam was na te blogi :
poniedziałek, 2 lipca 2012
Informacja
Chciałabym was poinformować o moim nowym blogu.
Mam nadzieję, że zajrzycie i przeczytacie.
Tutaj macie link ---> KLIK
Pozdrawiam ;)
Mam nadzieję, że zajrzycie i przeczytacie.
Tutaj macie link ---> KLIK
Pozdrawiam ;)
czwartek, 28 czerwca 2012
Trzydzieści cztery ♥
Gdy wyszliśmy przejść się po okolicy , Liam funkcjonował jako nasz przewodnik. Nie wiem jak on to zrobił ale znał całą okolicę, chyba musiał się porządnie przygotować do tego wyjazdu. Na samym początku poszliśmy do cukierni na lody, spędziliśmy tam miło czas. Ludzie tutaj są bardzo otwarci, szczególnie na turystów. Po mimo późnej godziny popołudniowej, słońce świeciło mocno, jak w godzinach południowych. Już mi się tu podoba. Po wizycie w cukierni, Liam oprowadził nas chwilę jak typowy przewodnik po najładniejszych miejscach w okolicy. Później pozwolił nam się wyluzować. Poszliśmy w głąb miasta i zauważyliśmy tam jakieś zgromadzenie, ludzi podeszliśmy bliżej . W środku koła, stworzonego przez ludzi, odbywały się pokazy tańca, zapewne obowiązującego tutaj. Zauważyłam, że Danielle ten taniec się bardzo spodobał. Sama zaczęła powoli go tańczyć, przyłączyłam się do niej, a po chwili tancerze, zaprosili nas do wspólnego tańca . Zgodziłyśmy się i tańczyłyśmy już z tą grupą. Taniec był bardzo fajny, niespotykany nigdzie indziej. Może nie tańczyłam, tak idealnie jak Danielle - która wydaję mi się, że miała styczność z tym tańcem, to bawiłam się doskonale. Tancerze po skończeniu występu podziękowali nam i wróciliśmy do chłopców.
- Bardzo mi się tu podoba - westchnęła Danielle
- Mi też, a ty już kiedykolwiek tańczyłaś ten taniec.? - spytałam
- Zdarzyło się kiedyś zatańczyć, raz czy dwa - zaśmiała się
- Cieszymy się , że podoba wam się ten wyjazd -powiedział Liam i objął Danielle, po chwili tak samo zrobił Zayn i ruszyliśmy dalej. Pochodziliśmy jeszczę trochę po mieście i postanawialiśmy powoli wracać do domu. Wróciliśmy o zachodzie słońca, z naszego tarasu widok na niego był cudownie, usiadłam na leżaku i wpatrywałam się w zachodzące słońce, usłyszałam jakieś kroki, ktoś musiał wchodzić na taras. Po chwili obok mnie usiadł Zayn, objął mnie ramieniem i razem ze mną wpatrywał się w ten widok.
- Jest tu cudownie, dziękuje Ci - uśmiechnęłam się do niego i pocałowałam
- Najważniejsze,że jesteś szczęśliwa, kocham cię
- Ja ciebie też - siedzieliśmy takk objęci razem i wpatrujący się w ten widok, do momentu gdy Liam nie zawołał nas na kolację. Zjedliśmy i poszliśmy do wielkiego salonu w środku domu, stała tam jedna wielka biała kanapa, obok niej dwa fotele, na przeciwko plazmowy telewizor, gdzie niegdzie były jakieś rośliny. Jednym słowem przytulnie .
- Przewodniku, mamy na jutro jakieś plany.? - spytałam
- Oczywiście, wszystko jest zaplanowane, co do minuty - zaśmiał się - wybieramy się jutro na plażę, pasuje wam.?
- Pewnie, w końcu wykorzystam mój nowy strój - zgodziła się Danielle
- Eh plaża czyli też woda - zaczął marudzić Zayn, no tak woda i Zayn to związek nie mający przyszłości
- Och, dasz radę nie musisz w końcu pływać, będziemy się opalać. - zaproponował
- No dobrze - odpowiedział, nadal nie przekonany, ale i tak wiedziałam, że pójdzie z nami, po chwili telefon Liama zabrzęczał, co oznaczało , że dostał wiadomość, przeczytał ją na głos.
" Witajcie wy ludzie bez serca którzy nas ze sobą nie zabrali na wakacje życia, nie wybaczę wam tego. A tak po za tym to może wejdziecie teraz na Skype?
Wasz jakże oddany przyjaciel Marchewka. ;) "
Zaczęłam się śmiać gdy Liam , czytał tego sms-a, brakowało mi tych głupich pomysłów i żartów Louisa, jednak bez takiego zwariowanego głupka życie jest trochę smutniejsze. Mieliśmy czas więc, Zayn poszedł po swojego laptopa a po chwili już byliśmy na Skype, Louis był już dostępny i gdy tylko zobaczył, że jesteśmy dostępni zadzwonił z rozmową wideo. Odebraliśmy i już po chwili zobaczyliśmy roześmianą buzię Tomlinsona.
- Witajcie przyjaciele - przywitał nas i zaczął energicznie machać do kamerki zrzucając coś obok siebie
- Lou , jeśli ty psujesz tak cały czas jak przed chwilą, to boję się pomyśleć jak wygląda reszta domu - zaczął swój Daddy'owy monolog Liam
- Tak, ja też bardzo za tobą tęsknie Liam, wręcz usycham z tęsknoty - odpowiedział
- Gdzie reszta? - spytała Danielle
- Eleanor, chyba czyta książkę, Niall , poczekajcie zaskoczę was - je , a Harry urządza imprezę - powiedział i z jego miny wnioskuję, że żałuję tych ostatnich słów
- Co urządza.? - dopytywał Liam
- No imprezę, taką malutką my plus Amy i Laura - spowiadał się mu Lou, jak małe dziecko.
- Dobrze, ale tylko nie rozwalcie całego domu, proszę
- Oczywiście, lepiej powiedzcie , co wy tam robiliście, w ogóle która jest u was teraz godzina?
- 21 u nas, a dzisiaj chodziliśmy po okolicy, jedliśmy lody, później oglądaliśmy występy taneczne dziewczyn , które przyłączyły się do jakieś grupy i wróciliśmy do domu. Jutro zamierzamy wybrać się na plażę - streścił mu Zayn
- No to macie fajnie - powiedział Lou, a po chwili do jego pokoju weszła reszta
- Lou, czemu nie mówisz, że rozmawiasz z wczasowiczami.? - krzyknął Harry
- Och wybacz mi to wielką zbrodnię - zrobił miejsce obok siebie, na którym usiadł Harry
- Cześć, co tam u was.? - spytał nas lokowaty
- Dobrze, a ty teraz mów co to za impreza .? - spytałam
- A nic taka mała dla najbliższych, ale czekaj skąd ty o niej wiesz. Louis !! - wykrzyczał, a Lou uciekł i schował się za Eleanor, która nie mogła przestać się śmiać
- Och, dobra oni się będą teraz kłócić to ja z wami porozmawiam - powiedział Niall i usiadł na przeciw kamerki, zajadając się pudełkiem lodów
- Co tam blondasku u ciebie.? - spytała Danielle
- U mnie w porządku w domu też, wspominałem już, że Lottie niedługo wraca do domu.?
- Nie, nie mówiłeś, a dlaczego.?
- Jay ( mama Lottie ) stwierdziła, że musi zabrać córkę do domu, bo do końca Lou ją zdemoralizuję
- Chyba, aż tak źle tam nie jest.? Pozdrów ją
- Dobrze, a teraz ja już lecę, lody się skończyły - pomachał nam i wyszedł z pokoju, Lou z Harrym nadal się kłócili, więc chwilę jeszcze porozmawialiśmy z Eleanor i pożegnaliśmy się. Liam już chyba tak nie przeżywa tej imprezy. Mam nadzieję, że Harry i Niall coś w końcu zrobią z Amy i Laurą, bo to czekanie ich wszystkich to uczucie zabija.
Zayn z Liamem weszli na twittera i zaczęli pisać, z fanami a my z Danielle w tym czasie włączyliśmy filmy i zaczęliśmy oglądać. Po godzinie chłopcy do nas się dołączyli. Na jednym filmie się nie skończyło, w połowie trzeciego odpadłam i usnęłam, czułam tylko to, że ktoś mnie podnosi.
*Perspektywa Nialla*
Harry cały czas chodzi i planuję imprezę, widać pochłonęło go to całkowicie. Cieszę się, że przyjdzie Laura, dawno jej nie widziałem tak samo jak Amy. Harry przydzielił każdemu z nas zajęcia które mamy zrobić, dziewczynom przydzielił sprzątanie, mi muzykę a on zajął się jedzeniem. Zaproponowałem mu , że możemy później zrobić ognisko, spodobał mu się ten pomysł i zorganizowanie tego przydzielił mi. Uwielbiałem ogniska, ta atmosfera granie na gitarze i śpiewy, lubiłem te chwile, miałem nadzieję, że ten wieczór będzie również wspaniały.
- Bardzo mi się tu podoba - westchnęła Danielle
- Mi też, a ty już kiedykolwiek tańczyłaś ten taniec.? - spytałam
- Zdarzyło się kiedyś zatańczyć, raz czy dwa - zaśmiała się
- Cieszymy się , że podoba wam się ten wyjazd -powiedział Liam i objął Danielle, po chwili tak samo zrobił Zayn i ruszyliśmy dalej. Pochodziliśmy jeszczę trochę po mieście i postanawialiśmy powoli wracać do domu. Wróciliśmy o zachodzie słońca, z naszego tarasu widok na niego był cudownie, usiadłam na leżaku i wpatrywałam się w zachodzące słońce, usłyszałam jakieś kroki, ktoś musiał wchodzić na taras. Po chwili obok mnie usiadł Zayn, objął mnie ramieniem i razem ze mną wpatrywał się w ten widok.
- Jest tu cudownie, dziękuje Ci - uśmiechnęłam się do niego i pocałowałam
- Najważniejsze,że jesteś szczęśliwa, kocham cię
- Ja ciebie też - siedzieliśmy takk objęci razem i wpatrujący się w ten widok, do momentu gdy Liam nie zawołał nas na kolację. Zjedliśmy i poszliśmy do wielkiego salonu w środku domu, stała tam jedna wielka biała kanapa, obok niej dwa fotele, na przeciwko plazmowy telewizor, gdzie niegdzie były jakieś rośliny. Jednym słowem przytulnie .
- Przewodniku, mamy na jutro jakieś plany.? - spytałam
- Oczywiście, wszystko jest zaplanowane, co do minuty - zaśmiał się - wybieramy się jutro na plażę, pasuje wam.?
- Pewnie, w końcu wykorzystam mój nowy strój - zgodziła się Danielle
- Eh plaża czyli też woda - zaczął marudzić Zayn, no tak woda i Zayn to związek nie mający przyszłości
- Och, dasz radę nie musisz w końcu pływać, będziemy się opalać. - zaproponował
- No dobrze - odpowiedział, nadal nie przekonany, ale i tak wiedziałam, że pójdzie z nami, po chwili telefon Liama zabrzęczał, co oznaczało , że dostał wiadomość, przeczytał ją na głos.
" Witajcie wy ludzie bez serca którzy nas ze sobą nie zabrali na wakacje życia, nie wybaczę wam tego. A tak po za tym to może wejdziecie teraz na Skype?
Wasz jakże oddany przyjaciel Marchewka. ;) "
Zaczęłam się śmiać gdy Liam , czytał tego sms-a, brakowało mi tych głupich pomysłów i żartów Louisa, jednak bez takiego zwariowanego głupka życie jest trochę smutniejsze. Mieliśmy czas więc, Zayn poszedł po swojego laptopa a po chwili już byliśmy na Skype, Louis był już dostępny i gdy tylko zobaczył, że jesteśmy dostępni zadzwonił z rozmową wideo. Odebraliśmy i już po chwili zobaczyliśmy roześmianą buzię Tomlinsona.
- Witajcie przyjaciele - przywitał nas i zaczął energicznie machać do kamerki zrzucając coś obok siebie
- Lou , jeśli ty psujesz tak cały czas jak przed chwilą, to boję się pomyśleć jak wygląda reszta domu - zaczął swój Daddy'owy monolog Liam
- Tak, ja też bardzo za tobą tęsknie Liam, wręcz usycham z tęsknoty - odpowiedział
- Gdzie reszta? - spytała Danielle
- Eleanor, chyba czyta książkę, Niall , poczekajcie zaskoczę was - je , a Harry urządza imprezę - powiedział i z jego miny wnioskuję, że żałuję tych ostatnich słów
- Co urządza.? - dopytywał Liam
- No imprezę, taką malutką my plus Amy i Laura - spowiadał się mu Lou, jak małe dziecko.
- Dobrze, ale tylko nie rozwalcie całego domu, proszę
- Oczywiście, lepiej powiedzcie , co wy tam robiliście, w ogóle która jest u was teraz godzina?
- 21 u nas, a dzisiaj chodziliśmy po okolicy, jedliśmy lody, później oglądaliśmy występy taneczne dziewczyn , które przyłączyły się do jakieś grupy i wróciliśmy do domu. Jutro zamierzamy wybrać się na plażę - streścił mu Zayn
- No to macie fajnie - powiedział Lou, a po chwili do jego pokoju weszła reszta
- Lou, czemu nie mówisz, że rozmawiasz z wczasowiczami.? - krzyknął Harry
- Och wybacz mi to wielką zbrodnię - zrobił miejsce obok siebie, na którym usiadł Harry
- Cześć, co tam u was.? - spytał nas lokowaty
- Dobrze, a ty teraz mów co to za impreza .? - spytałam
- A nic taka mała dla najbliższych, ale czekaj skąd ty o niej wiesz. Louis !! - wykrzyczał, a Lou uciekł i schował się za Eleanor, która nie mogła przestać się śmiać
- Och, dobra oni się będą teraz kłócić to ja z wami porozmawiam - powiedział Niall i usiadł na przeciw kamerki, zajadając się pudełkiem lodów
- Co tam blondasku u ciebie.? - spytała Danielle
- U mnie w porządku w domu też, wspominałem już, że Lottie niedługo wraca do domu.?
- Nie, nie mówiłeś, a dlaczego.?
- Jay ( mama Lottie ) stwierdziła, że musi zabrać córkę do domu, bo do końca Lou ją zdemoralizuję
- Chyba, aż tak źle tam nie jest.? Pozdrów ją
- Dobrze, a teraz ja już lecę, lody się skończyły - pomachał nam i wyszedł z pokoju, Lou z Harrym nadal się kłócili, więc chwilę jeszcze porozmawialiśmy z Eleanor i pożegnaliśmy się. Liam już chyba tak nie przeżywa tej imprezy. Mam nadzieję, że Harry i Niall coś w końcu zrobią z Amy i Laurą, bo to czekanie ich wszystkich to uczucie zabija.
Zayn z Liamem weszli na twittera i zaczęli pisać, z fanami a my z Danielle w tym czasie włączyliśmy filmy i zaczęliśmy oglądać. Po godzinie chłopcy do nas się dołączyli. Na jednym filmie się nie skończyło, w połowie trzeciego odpadłam i usnęłam, czułam tylko to, że ktoś mnie podnosi.
*Perspektywa Nialla*
Harry cały czas chodzi i planuję imprezę, widać pochłonęło go to całkowicie. Cieszę się, że przyjdzie Laura, dawno jej nie widziałem tak samo jak Amy. Harry przydzielił każdemu z nas zajęcia które mamy zrobić, dziewczynom przydzielił sprzątanie, mi muzykę a on zajął się jedzeniem. Zaproponowałem mu , że możemy później zrobić ognisko, spodobał mu się ten pomysł i zorganizowanie tego przydzielił mi. Uwielbiałem ogniska, ta atmosfera granie na gitarze i śpiewy, lubiłem te chwile, miałem nadzieję, że ten wieczór będzie również wspaniały.
***
Macie tu miłą niespodziankę na początek wakacji , w postaci nowego rozdziału . ;) . Dodałam wam go szybciej, chociaż tego nie planowałam. Powód jest taki , że nie mam pewności kiedy napiszę kolejny. Do napisania . ;)
Pozdrawiam , Paulina . ;)
wtorek, 26 czerwca 2012
Trzydzieści trzy ♥
Obudził mnie dzwonek budziku w telefonie, spojrzałam na wyświetlacz. 4:00, nie cierpię wstawać rano . Chciałam położyć, się z powrotem , ale nie mogłam . Poszłam do łazienki wziąć szybki prysznic na rozbudzenie, miałam nadzieję, że pomoże. No i pomógł, na szczęście . Spojrzałam, na Zayna, który jeszcze smacznie spał, ale nie będzie tak dobrze. Ja już nie śpię, to on ma spać.? Podeszłam do łóżka i zaczęłam potrząsać Zaynem, ale to nic nie dało . Schyliłam się do jego ucha i zaczęłam mówić . Kochanie obudź się - mówiłam już chyba po raz setny i nic. I w końcu wpadłam na pomysł. Kotku, pożyczyłam twój lakier do włosów - wyszeptałam mu do ucha, a ten momentalnie się obudził z miną mordercy.
- Co.? - krzyknął, a ja zaczęłam się śmiać.
- Też miło cię widzieć kochanie - posłałam mu uśmiech, ale ten nadal wpatrywał się we mnie z tą miną
- Coś ty zrobiła.?
- Mówisz, o tym lakierze.? - spytałam, a ten pokiwał głową - oh, Zaynuś, to był tylko pretekst, żebyś wstał - znów posłałam mu uśmiech, a ten dla potwierdzenia moich słów pobiegł do łazienki i po chwili wrócił.
- I jest .? - spytałam
- Jest .
- No szykuj, się śpiochu . - powiedziałam i wzięłam z szafy przygotowane ubrania na dzisiaj i poszłam do łazienki, po dziesięciu minutach wyszłam i zastałam w pół ubranego Zayna, pochrapującego na fotelu. Słodko spał, ale musiałam go obudzić, tym razem poszło o wiele szybciej niż poprzednio, Zayn ubrał się i zeszliśmy na dół. Na dole byli już Liam z Danielle, sprawdzali walizki i torby. Zayn doniósł nasze rzeczy i w sumie moglibyśmy już wychodzić, ale z góry zbiegła reszta. Harry, jeszcze zaspany, ale jeszcze do nas doczłapał.
- Będziemy tęsknić, tylko wiecie ostrożnie tam - zaśmiał się Lou i zaczął wszystkich nas przytulać, Liam chciał już coś powiedzieć ale Eleanor mu przerwała.
- Tak Liam, pamiętam mam ich wszystkich pilnować, bawcie się dobrze, również nas przytuliła co powtórzyła też reszta. Po pożegnaniu wsiedliśmy do taksówki i pojechaliśmy na lotnisko, nie było na szczeście, żadnych tłumów i fanek, samolot mieliśmy za godzinę. W między czasie, poszliśmy do sklepu kupić po kawie, dla każdego z nas na rozbudzenie. Później przeszliśmy przez odprawę i mogliśmy usiąść w końcu w samolocie. Lot miał trwać około sześciu godzin, więc zapowiadał się męczący, ale nie przejmowałam się tym teraz, cieszyłam się, żę spędze tam czas z najważniejszą osobą w moim życiu. Pierwsze dwie godziny lotu przegadaliśmy wspólnie, ale po chwili każdy z nas odpadał, albo ze zmęczenia lub zajmował się sobą. Nie byłam aż tak bardzo zmęczona więc wzięłam czasopisma, włożyłam słuchawki do uszu i zaczęłam czytać. Czytanie, trochę mnie znużyło więc odłożyłam i spróbowałam usnąć.
Obudził mnie głos stewardessy z informacją, żeby zapiąć pasy, bo mogą wystąpić turbulencje i małe problemy. Przestraszyłam się trochę, zawsze bałam się takich sytuacji podczas sytuacji, odruchowo ścisnęłam dłoń Zayna, który siedział obok mnie.
- Wszystko będzie dobrze - szepnął i pocałował mnie w czoło, te kilkanaście minut oczekiwania na komunikat były dla mnie horrorem, przez głowę przelatywały mi najczarniejsze sytuacje, do czasu gdy stewardessa zakomunikowała, że wszystko jest w porządku i można odpiąć pasy. Odetchnęłam z ulgą.
- Mówiłem, już jest okej - powiedział Zayn , uśmiechnęłam się do niego, stwierdził, że jest śpiący więc próbował usnąć. Zostałam sama, Liam z Danielle, siedzący za nami, też usnęli, zaczęłam podziwiać obrazy za oknem samolotu. Zawsze ciekawiły, mnie te chmury. Ich kształty. Często podziwiałam i wymyślałam, co one mogą przedstawiać. Moje ulubione zajęcie z dzieciństwa, czasem nawet zdarza robić mi się to teraz, ale już nie tak często. Niektóre z chmur przemijają tak szybko, a nie które wręcz nie ruszają się w ogóle. To tak jak niektóre dni w moim życiu. Podczas mojego rozstania z Zaynem, moje życie spowolniło się strasznie, ale na szczęście ten okres życia mam już za sobą.
Zayn poruszył się lekko, spojrzałam na niego. Spał i uśmiechał się przez sen. Zastanawiam się co bym bez niego zrobiła. Nie dopuszczam do siebie tej myśli, ale po prostu nie mogłabym. Trudne byłoby życie bez niego, bez tych głupków którzy rozśmieszają mnie każdego dnia i potrafią pocieszyć gdy tego potrzebuję, dzięki nim poznałam też dwie wspaniałe dziewczyny, na które też mogę liczyć.
Mnie również, po chwili zachciało się spać, więc ułożyłam się wygodnie i odpłynęłam do krainy Morfeusza. Obudził mnie dopiero komunikat stewardessy, że za dwadzieścia minut lądujemy. Obudziłam, Zayna który jeszcze spał i zaczęłam sprzątać moje rzeczy, które miałam przy sobie do torby. Liam z Danielle, też zaczęli się zbierać.
W końcu wylądowaliśmy, wzięliśmy swoje rzeczy i wyszliśmy. Poszliśmy w kierunku odbioru bagaży, po chwili gdy mieliśmy swoje bagaże wyszliśmy z lotniska, gdzie czekał już na nas samochód. Widoki były tutaj przepiękne, Liam z Zaynem powsadzali nasze bagaże do bagażnika i pojechaliśmy do naszego tymczasowego domu. Widoki, które mijaliśmy były cudowne. Nigdy czegoś takiego nie widziałam. Droga nie trwała długo, po nie całym kwadransie byliśmy na miejscu. Zatrzymaliśmy się pod dużym domem, przed którym był wielki kolorowy ogród - będe miała co robić, z daleka widać plażę i morze, świetne widoki. Nie wiem, jak odwdzięczyć się chłopcom za ten wspaniały pomysł zabrania nas tutaj. To jest najlepszy prezent jaki dostałam w całym moim życiu. Chłopcy wyjęli nasze bagaże i pokierowali nas do domu, Liam otworzył drzwi i nas wpuścił. Dom był ogromny. Po lewo znajdowała się wielka kuchnia, obok której była jadalnia, na wprost znajdowały się drzwi na taras z widokiem na morze, a po prawo były schody na górę, gdzie zapewne znajdowały się sypialnie . Zostawiliśmy bagaże w korytarzu i poszliśmy na górę, znajdowały sie tam trzy pomieszczenia, dwie sypialnie i łazienka, oprócz niej w każdej sypialni była jeszcze osobna łazienka. Pokój Liama i Danielle, był lekko fioletowy z białymi przebłyskami i wielkim łożem i meblami drewnianymi. Nasz był natomiast niebieski,a na jego środku było wielkie łoże z baldachimem, pokoje bardzo mi się podobały. Wnieśliśmy bagaże do swoich pokoi i zaczęliśmy wypakowywać najpotrzebniejsze rzeczy, zaczęłam od łazienki i moich kosmetyków, gdy to skończyłam wzięłam się za ubrania i porozkładałam je do szafy i szafek, Zayn zrobił to samo, po godzinie byliśmy wszyscy na dole z powrotem.
- Kto ma ochotę przejść się po okolicy.? - zaproponował Liam, wszyscy się zgodzili więc ruszyliśmy.
*Persepektywa Harry'ego *
Po wyjeździe naszych zakochanych w domu nastała dziwna cisza. Chcąc to zmienić, wpadłem na fantastyczny pomysł. Mianowicie, chodziło mi o to, aby urządzić małe przyjęcie, nasza piątka , a nawet czwórka bo Lottie to jeszcze dziecko, plus Amy i Laura. Dawno się z nimi nie widzieliśmy. Teraz muszę to tylko jeszcze obgadać z resztą i będzie dobrze. Zszedłem do kuchni gdzie Eleanor, przyrządzała obiad, spotkałem tam też resztę, czyli mogę im to teraz zaproponować.
- Wpadłem na pewien znakomity pomysł - oznajmiłem reszcie
- Mhm, czyli mamy już się bać - zaśmiała się Eleanor
- Czemu zawsze myślicie, że moje pomysły prowadzą do czegoś złego.? - spojrzałem na nich zdziwiony
- Hmm, może dlatego, że zawsze tak jest i po prostu nigdy ci nie wychodzi. - dopowiedział Niall
- Ale ten pomysł jest genialny
- No to słuchamy
- No więc, może urządzimy małe przyjęcie my, plus Amy i Laura?
- Kto to Amy i Laura ? - spytała Lottie
- Dwie fantastyczne, dziewczyny, zapoznam cię z nimi - oznajmiłem
- Nie wiem czy to będzie dobry pomysł - zastanowiła się Eleanor
- Przecież, nie chcę urządzać jakieś mega imprezy tylko taką w małym gronie - nalegałem
- Jeśli w małym gronie to dla mnie może być - poparł mnie Louis, a później Niall i Lottie, została tylko Eleanor
- Och no dobra, nie patrzcie się już tak na mnie. Ale, żeby potem mi sie tylko nie oberwało u Liama - pogroziła nam palcem, a ja pognałem po telefon i powiadomiłem dziewczyny, zgodziły się. Umówiliśmy się na 20. Trzeba będzie wszystko zaplanować. No to Harry działaj.
***
Trzydziesty trzeci rozdział za nami, osobiście bardzo mi się podoba, pisany nocą. Czekam na wasze opinie w komentarzach . Przypominam wam, też również o moim nowym blogu prowadzonym razem z Olą . Tu macie link. KLIK.
- Co.? - krzyknął, a ja zaczęłam się śmiać.
- Też miło cię widzieć kochanie - posłałam mu uśmiech, ale ten nadal wpatrywał się we mnie z tą miną
- Coś ty zrobiła.?
- Mówisz, o tym lakierze.? - spytałam, a ten pokiwał głową - oh, Zaynuś, to był tylko pretekst, żebyś wstał - znów posłałam mu uśmiech, a ten dla potwierdzenia moich słów pobiegł do łazienki i po chwili wrócił.
- I jest .? - spytałam
- Jest .
- No szykuj, się śpiochu . - powiedziałam i wzięłam z szafy przygotowane ubrania na dzisiaj i poszłam do łazienki, po dziesięciu minutach wyszłam i zastałam w pół ubranego Zayna, pochrapującego na fotelu. Słodko spał, ale musiałam go obudzić, tym razem poszło o wiele szybciej niż poprzednio, Zayn ubrał się i zeszliśmy na dół. Na dole byli już Liam z Danielle, sprawdzali walizki i torby. Zayn doniósł nasze rzeczy i w sumie moglibyśmy już wychodzić, ale z góry zbiegła reszta. Harry, jeszcze zaspany, ale jeszcze do nas doczłapał.
- Będziemy tęsknić, tylko wiecie ostrożnie tam - zaśmiał się Lou i zaczął wszystkich nas przytulać, Liam chciał już coś powiedzieć ale Eleanor mu przerwała.
- Tak Liam, pamiętam mam ich wszystkich pilnować, bawcie się dobrze, również nas przytuliła co powtórzyła też reszta. Po pożegnaniu wsiedliśmy do taksówki i pojechaliśmy na lotnisko, nie było na szczeście, żadnych tłumów i fanek, samolot mieliśmy za godzinę. W między czasie, poszliśmy do sklepu kupić po kawie, dla każdego z nas na rozbudzenie. Później przeszliśmy przez odprawę i mogliśmy usiąść w końcu w samolocie. Lot miał trwać około sześciu godzin, więc zapowiadał się męczący, ale nie przejmowałam się tym teraz, cieszyłam się, żę spędze tam czas z najważniejszą osobą w moim życiu. Pierwsze dwie godziny lotu przegadaliśmy wspólnie, ale po chwili każdy z nas odpadał, albo ze zmęczenia lub zajmował się sobą. Nie byłam aż tak bardzo zmęczona więc wzięłam czasopisma, włożyłam słuchawki do uszu i zaczęłam czytać. Czytanie, trochę mnie znużyło więc odłożyłam i spróbowałam usnąć.
Obudził mnie głos stewardessy z informacją, żeby zapiąć pasy, bo mogą wystąpić turbulencje i małe problemy. Przestraszyłam się trochę, zawsze bałam się takich sytuacji podczas sytuacji, odruchowo ścisnęłam dłoń Zayna, który siedział obok mnie.
- Wszystko będzie dobrze - szepnął i pocałował mnie w czoło, te kilkanaście minut oczekiwania na komunikat były dla mnie horrorem, przez głowę przelatywały mi najczarniejsze sytuacje, do czasu gdy stewardessa zakomunikowała, że wszystko jest w porządku i można odpiąć pasy. Odetchnęłam z ulgą.
- Mówiłem, już jest okej - powiedział Zayn , uśmiechnęłam się do niego, stwierdził, że jest śpiący więc próbował usnąć. Zostałam sama, Liam z Danielle, siedzący za nami, też usnęli, zaczęłam podziwiać obrazy za oknem samolotu. Zawsze ciekawiły, mnie te chmury. Ich kształty. Często podziwiałam i wymyślałam, co one mogą przedstawiać. Moje ulubione zajęcie z dzieciństwa, czasem nawet zdarza robić mi się to teraz, ale już nie tak często. Niektóre z chmur przemijają tak szybko, a nie które wręcz nie ruszają się w ogóle. To tak jak niektóre dni w moim życiu. Podczas mojego rozstania z Zaynem, moje życie spowolniło się strasznie, ale na szczęście ten okres życia mam już za sobą.
Zayn poruszył się lekko, spojrzałam na niego. Spał i uśmiechał się przez sen. Zastanawiam się co bym bez niego zrobiła. Nie dopuszczam do siebie tej myśli, ale po prostu nie mogłabym. Trudne byłoby życie bez niego, bez tych głupków którzy rozśmieszają mnie każdego dnia i potrafią pocieszyć gdy tego potrzebuję, dzięki nim poznałam też dwie wspaniałe dziewczyny, na które też mogę liczyć.
Mnie również, po chwili zachciało się spać, więc ułożyłam się wygodnie i odpłynęłam do krainy Morfeusza. Obudził mnie dopiero komunikat stewardessy, że za dwadzieścia minut lądujemy. Obudziłam, Zayna który jeszcze spał i zaczęłam sprzątać moje rzeczy, które miałam przy sobie do torby. Liam z Danielle, też zaczęli się zbierać.
W końcu wylądowaliśmy, wzięliśmy swoje rzeczy i wyszliśmy. Poszliśmy w kierunku odbioru bagaży, po chwili gdy mieliśmy swoje bagaże wyszliśmy z lotniska, gdzie czekał już na nas samochód. Widoki były tutaj przepiękne, Liam z Zaynem powsadzali nasze bagaże do bagażnika i pojechaliśmy do naszego tymczasowego domu. Widoki, które mijaliśmy były cudowne. Nigdy czegoś takiego nie widziałam. Droga nie trwała długo, po nie całym kwadransie byliśmy na miejscu. Zatrzymaliśmy się pod dużym domem, przed którym był wielki kolorowy ogród - będe miała co robić, z daleka widać plażę i morze, świetne widoki. Nie wiem, jak odwdzięczyć się chłopcom za ten wspaniały pomysł zabrania nas tutaj. To jest najlepszy prezent jaki dostałam w całym moim życiu. Chłopcy wyjęli nasze bagaże i pokierowali nas do domu, Liam otworzył drzwi i nas wpuścił. Dom był ogromny. Po lewo znajdowała się wielka kuchnia, obok której była jadalnia, na wprost znajdowały się drzwi na taras z widokiem na morze, a po prawo były schody na górę, gdzie zapewne znajdowały się sypialnie . Zostawiliśmy bagaże w korytarzu i poszliśmy na górę, znajdowały sie tam trzy pomieszczenia, dwie sypialnie i łazienka, oprócz niej w każdej sypialni była jeszcze osobna łazienka. Pokój Liama i Danielle, był lekko fioletowy z białymi przebłyskami i wielkim łożem i meblami drewnianymi. Nasz był natomiast niebieski,a na jego środku było wielkie łoże z baldachimem, pokoje bardzo mi się podobały. Wnieśliśmy bagaże do swoich pokoi i zaczęliśmy wypakowywać najpotrzebniejsze rzeczy, zaczęłam od łazienki i moich kosmetyków, gdy to skończyłam wzięłam się za ubrania i porozkładałam je do szafy i szafek, Zayn zrobił to samo, po godzinie byliśmy wszyscy na dole z powrotem.
- Kto ma ochotę przejść się po okolicy.? - zaproponował Liam, wszyscy się zgodzili więc ruszyliśmy.
*Persepektywa Harry'ego *
Po wyjeździe naszych zakochanych w domu nastała dziwna cisza. Chcąc to zmienić, wpadłem na fantastyczny pomysł. Mianowicie, chodziło mi o to, aby urządzić małe przyjęcie, nasza piątka , a nawet czwórka bo Lottie to jeszcze dziecko, plus Amy i Laura. Dawno się z nimi nie widzieliśmy. Teraz muszę to tylko jeszcze obgadać z resztą i będzie dobrze. Zszedłem do kuchni gdzie Eleanor, przyrządzała obiad, spotkałem tam też resztę, czyli mogę im to teraz zaproponować.
- Wpadłem na pewien znakomity pomysł - oznajmiłem reszcie
- Mhm, czyli mamy już się bać - zaśmiała się Eleanor
- Czemu zawsze myślicie, że moje pomysły prowadzą do czegoś złego.? - spojrzałem na nich zdziwiony
- Hmm, może dlatego, że zawsze tak jest i po prostu nigdy ci nie wychodzi. - dopowiedział Niall
- Ale ten pomysł jest genialny
- No to słuchamy
- No więc, może urządzimy małe przyjęcie my, plus Amy i Laura?
- Kto to Amy i Laura ? - spytała Lottie
- Dwie fantastyczne, dziewczyny, zapoznam cię z nimi - oznajmiłem
- Nie wiem czy to będzie dobry pomysł - zastanowiła się Eleanor
- Przecież, nie chcę urządzać jakieś mega imprezy tylko taką w małym gronie - nalegałem
- Jeśli w małym gronie to dla mnie może być - poparł mnie Louis, a później Niall i Lottie, została tylko Eleanor
- Och no dobra, nie patrzcie się już tak na mnie. Ale, żeby potem mi sie tylko nie oberwało u Liama - pogroziła nam palcem, a ja pognałem po telefon i powiadomiłem dziewczyny, zgodziły się. Umówiliśmy się na 20. Trzeba będzie wszystko zaplanować. No to Harry działaj.
Trzydziesty trzeci rozdział za nami, osobiście bardzo mi się podoba, pisany nocą. Czekam na wasze opinie w komentarzach . Przypominam wam, też również o moim nowym blogu prowadzonym razem z Olą . Tu macie link. KLIK.
niedziela, 24 czerwca 2012
Informacja . ;)
Cześć ! to znowu ja . ;) Chciałabym was powiadomić, o pewnej rzeczy. Otóż razem z Alenką założyłyśmy wspólnego bloga, na którego serdecznie was zapraszamy. Liczę, że spodoba wam się, to co będziemy tam zamieszczać. Dzisiaj pojawią się bohaterzy, a już jutro pierwszy rozdział. Zapraszam . ;)
Tu macie link do naszego bloga. : KLIK
Tu macie również link do konta Alenki . : KLIK
Tu macie link do naszego bloga. : KLIK
Tu macie również link do konta Alenki . : KLIK
czwartek, 21 czerwca 2012
Trzydzieści dwa ♥
W pokoju nastała krępująca cisza. Na widok przerażonych min reszty miałam ochotę wybuchnąć śmiechem.
- Ciekawe co ? - szepnął Harry do Lou.
- Wyjeżdżamy na Bahamy na tydzień . - oznajmił Zayn .
- To fajnie kiedy mam się zacząć pakować.? - spytał uszczęśliwiony tą wiadomością Harry
- Harry ty nie jedziesz. Jedziemy tylko my w czwórkę - powiedział Liam .
- Tylko wy czyli kto ? - zapytał smutno
- Ja, Zayn, Katy i Danielle - odpowiedział mu Liam
- No ale, czemu wy tylko w czwórkę.? - spytał Niall
- Bo jedziemy w czwórkę - inteligentnie odpowiedział Zayn
- Nie chcą nas tam, to nie, sami gdzieś pojedziemy - zaczął pocieszać resztę Louis
- No dobra, a kiedy jedziecie.? - spytała Lottie
- Jutro - odpowiedziała Danielle
- Co tak szybko.? To Katy musisz mi zakupy marchewek zrobić. - zarządził Lou
- Co.? Sam nie możesz.? - zrobiłam pytającą minę
- No nie, ty kupujesz lepsze - odpowiedział, a ja niechętnie się zgodziłam
- Czyli mamy rozumieć, że to taki romantyczny wyjazd.? - spytał Niall, a Liam potwierdził
- Kochanie, czemu ty mnie na takie wyjazdy nigdy nie zabierasz.? - spytała Eleanor, Louisa
- Jak to nie, byliśmy przecież. - odpowiedział
- Chyba w sklepie po marchewki - odpowiedziała i wszyscy zaczęli się śmiać
- A przywieziecie mi coś dobrego do jedzenia.? - spytał blondynek
- Oczywiście - odpowiedziałam z wielkim uśmiechem, Niall gdy to usłyszał, zaczął cieszyć się jak głupi mówiąc " Będę miał jedzenie ", spojrzałam na zegarek była już 18, trzeba było by się wziąć za pakowanie.
- Liam, a dokładnie kiedy mamy samolot.? - spytałam
- O 6 rano. - odpowiedział
- Co.?! Ja się nie wyśpię - zaczął marudzić Zayn
- To może pójdziemy się pakować ? - zaproponowała Danielle
- To ja wam pomogę - powiedziała Eleanor, dołączyła się do nas również Lottie, chłopcy poszli pakować siebie a dziewczyny pomogły nam, najpierw zajęłyśmy się Danielle, przy niej spędziłyśmy około dwóch godzin, ponieważ każda z nas zachwycała się jej ubraniami i na to zeszło nam tyle czasu. U mnie poszło to o wiele szybciej. Zmęczone zeszłyśmy na dół na kolację. W salonie nie było nikogo więc poszłyśmy do kuchni, a tam chłopcy próbowali coś "gotować" mówiąc próbowali mam na myśli, wszystko psuli.
- Kochane na co macie ochotę.? - spytał rozanielony Lou
- Lou przecież ty gotować nie umiesz - odpowiedziała Lottie
- Ja nie umiem gotować.?! Ja jestem w tym mistrzem
- A kto przypalał codziennie wodę.? - spytałam, a Lou próbował coś powiedzieć, ale po chwili się poddał
- To może ja coś zrobię.? - zaproponował Harry
- O tak, to już lepsze wyjście - odpowiedziała Danielle, a Hazza zajął się gotowaniem. Razem z resztą wróciliśmy do salonu, gdzie Liam zaczął swój jakże długi monolog dotyczący bezpieczeństwa w czasie naszej nieobecności.
- Eleanor, zostajesz tutaj z Lottie jako jedyne normalne .. - zaczął Liam
- Ej słyszałem !! - odkrzyknął Harry
- .. więc zajmijcie się nimi, nie dopuszczajcie do kuchni, zamykajcie dom na noc, niczego nie rozbijajcie, i najważniejsze nie urządzajcie żadnych imprez. - dokończył
- Czy tylko ja wszystko zrozumiałem, bez " nie" ? - spytał Lou
- Chyba tylko ty. Ale jeżeli nie będziesz się słuchał, to będzie kara - odpowiedziała Eleanor
- Jaka? - spytał
- Ty już dobrze wiesz jaka - zaśmiała się El, a Lou zrobił się cały czerwony.
- Voilà - powiedział Harry stawiając przed nami talerze ze spaghetti, zaciekawieni jak to smakuje zaczęliśmy jeść.
- No Hazzuś postarałeś się - zaśmiał się Niall
- Nie mów do mnie nigdy Hazzuś .!!! ale dziękuję .
- Jak wy tu sobie bez nas dacie radę . - zaczął zamartwiać się znów Liam
- Nie przejmuj się, w razie czego będziemy ratować twoje rzeczy - zaśmiał się, na co Eleanor dała mu kuksańca,a ten zwinął się z bólu
- Nie musisz się martwić, jedziecie po to by odpocząć i nacieszyć się sobą nawzajem, więc korzystajcie z tego, a my z Lottie zadbamy o tą bandę przygłupów - próbowała uspokoić Liama, Eleanor, co jej się chyba udało bo na jego twarzy pojawił się uśmiech. Było już późno, trzeba się zbierać.
- Idę już spać, rano trzeba wstać. Dobranoc . -pożegnałam się z resztą i skierowałam się do swojego pokoju. Przebrałam się i położyłam. Myślałam,jak tam będzie. Bahamy. Zobaczymy co przyniesie nam los.
***
Przepraszam. Przepraszam. Wiem, nawaliłam, znów. Po prostu miałam jakąś pustkę w głowie i nawet słowa nie mogłam napisać, za co po raz kolejny was przepraszam. Teraz będą wakacje i więcej czasu , na pewno wam to wynagrodzę . ;)
- Ciekawe co ? - szepnął Harry do Lou.
- Wyjeżdżamy na Bahamy na tydzień . - oznajmił Zayn .
- To fajnie kiedy mam się zacząć pakować.? - spytał uszczęśliwiony tą wiadomością Harry
- Harry ty nie jedziesz. Jedziemy tylko my w czwórkę - powiedział Liam .
- Tylko wy czyli kto ? - zapytał smutno
- Ja, Zayn, Katy i Danielle - odpowiedział mu Liam
- No ale, czemu wy tylko w czwórkę.? - spytał Niall
- Bo jedziemy w czwórkę - inteligentnie odpowiedział Zayn
- Nie chcą nas tam, to nie, sami gdzieś pojedziemy - zaczął pocieszać resztę Louis
- No dobra, a kiedy jedziecie.? - spytała Lottie
- Jutro - odpowiedziała Danielle
- Co tak szybko.? To Katy musisz mi zakupy marchewek zrobić. - zarządził Lou
- Co.? Sam nie możesz.? - zrobiłam pytającą minę
- No nie, ty kupujesz lepsze - odpowiedział, a ja niechętnie się zgodziłam
- Czyli mamy rozumieć, że to taki romantyczny wyjazd.? - spytał Niall, a Liam potwierdził
- Kochanie, czemu ty mnie na takie wyjazdy nigdy nie zabierasz.? - spytała Eleanor, Louisa
- Jak to nie, byliśmy przecież. - odpowiedział
- Chyba w sklepie po marchewki - odpowiedziała i wszyscy zaczęli się śmiać
- A przywieziecie mi coś dobrego do jedzenia.? - spytał blondynek
- Oczywiście - odpowiedziałam z wielkim uśmiechem, Niall gdy to usłyszał, zaczął cieszyć się jak głupi mówiąc " Będę miał jedzenie ", spojrzałam na zegarek była już 18, trzeba było by się wziąć za pakowanie.
- Liam, a dokładnie kiedy mamy samolot.? - spytałam
- O 6 rano. - odpowiedział
- Co.?! Ja się nie wyśpię - zaczął marudzić Zayn
- To może pójdziemy się pakować ? - zaproponowała Danielle
- To ja wam pomogę - powiedziała Eleanor, dołączyła się do nas również Lottie, chłopcy poszli pakować siebie a dziewczyny pomogły nam, najpierw zajęłyśmy się Danielle, przy niej spędziłyśmy około dwóch godzin, ponieważ każda z nas zachwycała się jej ubraniami i na to zeszło nam tyle czasu. U mnie poszło to o wiele szybciej. Zmęczone zeszłyśmy na dół na kolację. W salonie nie było nikogo więc poszłyśmy do kuchni, a tam chłopcy próbowali coś "gotować" mówiąc próbowali mam na myśli, wszystko psuli.
- Kochane na co macie ochotę.? - spytał rozanielony Lou
- Lou przecież ty gotować nie umiesz - odpowiedziała Lottie
- Ja nie umiem gotować.?! Ja jestem w tym mistrzem
- A kto przypalał codziennie wodę.? - spytałam, a Lou próbował coś powiedzieć, ale po chwili się poddał
- To może ja coś zrobię.? - zaproponował Harry
- O tak, to już lepsze wyjście - odpowiedziała Danielle, a Hazza zajął się gotowaniem. Razem z resztą wróciliśmy do salonu, gdzie Liam zaczął swój jakże długi monolog dotyczący bezpieczeństwa w czasie naszej nieobecności.
- Eleanor, zostajesz tutaj z Lottie jako jedyne normalne .. - zaczął Liam
- Ej słyszałem !! - odkrzyknął Harry
- .. więc zajmijcie się nimi, nie dopuszczajcie do kuchni, zamykajcie dom na noc, niczego nie rozbijajcie, i najważniejsze nie urządzajcie żadnych imprez. - dokończył
- Czy tylko ja wszystko zrozumiałem, bez " nie" ? - spytał Lou
- Chyba tylko ty. Ale jeżeli nie będziesz się słuchał, to będzie kara - odpowiedziała Eleanor
- Jaka? - spytał
- Ty już dobrze wiesz jaka - zaśmiała się El, a Lou zrobił się cały czerwony.
- Voilà - powiedział Harry stawiając przed nami talerze ze spaghetti, zaciekawieni jak to smakuje zaczęliśmy jeść.
- No Hazzuś postarałeś się - zaśmiał się Niall
- Nie mów do mnie nigdy Hazzuś .!!! ale dziękuję .
- Jak wy tu sobie bez nas dacie radę . - zaczął zamartwiać się znów Liam
- Nie przejmuj się, w razie czego będziemy ratować twoje rzeczy - zaśmiał się, na co Eleanor dała mu kuksańca,a ten zwinął się z bólu
- Nie musisz się martwić, jedziecie po to by odpocząć i nacieszyć się sobą nawzajem, więc korzystajcie z tego, a my z Lottie zadbamy o tą bandę przygłupów - próbowała uspokoić Liama, Eleanor, co jej się chyba udało bo na jego twarzy pojawił się uśmiech. Było już późno, trzeba się zbierać.
- Idę już spać, rano trzeba wstać. Dobranoc . -pożegnałam się z resztą i skierowałam się do swojego pokoju. Przebrałam się i położyłam. Myślałam,jak tam będzie. Bahamy. Zobaczymy co przyniesie nam los.
***
Przepraszam. Przepraszam. Wiem, nawaliłam, znów. Po prostu miałam jakąś pustkę w głowie i nawet słowa nie mogłam napisać, za co po raz kolejny was przepraszam. Teraz będą wakacje i więcej czasu , na pewno wam to wynagrodzę . ;)
niedziela, 10 czerwca 2012
Trzydzieści jeden ♥
Liam wstał z kanapy i ruszył w kierunku drzwi. Po chwili wrócił do salonu z jakimś mężczyzną. Czyli tak wygląda Simon . Nigdy go nie spotkałam, znałam go tylko z opowieści chłopaków.
- Simon !! - krzyknął Lou i rzucił się na mężczyznę, na co ten się zaśmiał
- Lou nadal nie wyrosłeś - zaśmiał się
- I nigdy nie wyrosnę - odpowiedział Lou
- A co to za piękne dziewczyny są z wami .? - spytał Simon patrząc na mnie i dziewczyny
- To Katie moja dziewczyna, Eleanor i Danielle , znasz je i Lottie siostra Tego Co Nie Wyrósł - odpowiedział Zayn i dostał kuksańca od Lou
- Miło Cię poznać - podał mi rękę i uśmiechnął się, odwzajemniłam uśmiech
- A wracając do tematu, chciałem sie z wami spotkać, bo muszę wam o czymś powiedzieć. Z racji tego, że ostatnio mieliście dużo występów, dostajecie dwa tygodnie wolnego. - powiedział uśmiechnięty Simon
- Naprawdę.? - spytał Liam, a Simon przytaknął mu - Zayn, pamiętasz nasz plan?- puścił oczko do mulata i cicho się zaśmiał. Jestem ciekawa o jaki plan chodziło Liamowi. Simon, porozmawiał jeszczę chwilę z chłopcami i poszedł, bo miał coś ważnego do załatwienia. Chłopcy byli bardzo zadowoleni tym, że czeka ich dwa tygodnie wolnego, kto by nie był.? Jestem ciekawa co my będziemy robić, w sumie to trochę się już boję. Po wyjściu Simona, Lou zaczął tańczyć swój dziki taniec, po chwili chciał wciągnąć w niego Eleanor, ale ta zwinnie uciekła mu do kuchni, poszłam za nią a po chwili w kuchni pojawiła się reszta dziewczyn.
- Ja już się boję co to będzie przez te cztery tygodnie - powiedziała El
- Jeżeli to ma wyglądać tak jak teraz, to ja dziękuje - zaśmiałam się
*Oczami Liama*
Gdy Simon powiedział nam, że mamy dwa tygodnie , ucieszyłem się, bo nasz plan, mój i Malika , mógł być w końcu zrealizowany. Zaplanowaliśmy sobie, że zabierzemy nasze dziewczyny na wspólne wakacje, w czwórkę, w dalekie miejsce. I akurat teraz przydarzyła się , okazja by to wykonać. Muszę, jeszcze porozmawiać z Malikiem co do szczegółów naszego wyjazdu.
*Oczami Katy*
Siedziałyśmy z dziewczynami w kuchni rozmawiając, kiedy do wpadł Niall.
- No gdzie jedzenie.? - spytał szukając wzrokiem jedzenia
- W lodówce . -odpowiedziała Eleanor
- Jak to.? - spytał głupio blondynek
- No jedzenie chowa się w lodówce, rozumiesz.? - oznajmiła mu Danielle
- Wiem, przecież nie jestem głupi - na to wybuchnęłyśmy śmiechem, ale blondynek sie tym nie przejął - ale wy siedzicie w tej kuchni tyle czasu i żadnego jedzenia nie zrobiłyście. Co wy tworzycie jakieś stowarzyszenie dziewczyn siedząc w kuchni.?
- Niall wszystko możliwe - odpowiedziałam klepiąc go po ramieniu, a ten obrażony wyszedł z kuchni
- Ale to stowarzyszenie byłoby fajne - zaśmiała się Lottie
*Oczami Zayna*
Siedziałem sobie spokojnie na kanapie przeglądając się w telefonie, aż tu nagle na kanapę rzucił się Liam.?! Ten spokojny tatuś.? Dobra Zayn ogarnij się, za dużo lusterek, przewidziało ci się - mówiłem do siebie.
- Słuchaj Zayn, pamiętasz ten nasz plan z wakacjami.? - zaczął jak katarynka Liam
- No jasne, że pamiętam a co.?
- No to może teraz się na nie wybierzemy.? - spytał
- No tatusiu świetny pomysł, ale gdzie
- Bahamy, jutro 14 wylot - oznajmił mi Liam
- Zoorganizowany to ty zawsze byłeś- poklepałem go po ramieniu i zaśmiałem się
- Chodź powiedzieć dziewczynom. - powiedział i tak zrobiliśmy
*Oczami Danielle*
Siedziałyśmy nadal w kuchni, ale po chwili zjawili się w niej Liam i Zayn, pociągneli mnie i Katy za ręce i zaprowadzili do pokoju na górę. Obie byłyśmy zdziwione tym co oni wyprawiają.
-Ekhm, Zayn możesz ty mi powiedzieć co wyprawiasz.? - spytała Katy
- No porywam - odpowiedział i posadził ją na łóżku,tak samo jak mnie Liam
- Dobra, to dziwne - szepnęłam, a chłopacy zaczęli sie głupio śmiać
- Czekamy na wyjaśnienia - powiedziała Katy
- No więc, wiecie że mamy dwa tygodnie wolnego - zaczął Liam - i z tego powodu lecimy w czwórkę na wakacje - dopowiedział uśmiechnięty, a my rzuciłyśmy im się na szyję
- Ale, że na prawdę.? - spytałam, nadal nie dowierzając
- Tak, ale zgadnijcie gdzie.? - spytał tajemniczo Zayn
- Jezioro.? - spytała Katy
- Głupia, Bahamy - wykrzyknął Zayn i zakręcił w kółku Katy, a ja stałam z głupią miną i się na to wszystko patrzyłam
- Ba - hamy.? - spytałam niedowierzając
- Dokładnie, jutro wylatujemy, cały tydzień na Bahamach - odpowiedział Liam i pocałowałam go.
* Oczami Eleanor*
W pewnym momencie w kuchni pojawili się Zayn i Liam i porwali dziewczyny. Zostałam sama z Lottie i dziwnie patrzyłysmy się na chłopaków niosących dziewczyny.
- To było dziwne - stwierdziła Lottie, wyszłysmy z kuchni i poszliśmy do reszty, która siedziała w salonie, po chwili dało sie usłyszeć piski z góry
- Kto jest na górze.? - spytał Harry
- Liam, Danielle, Zayn i Katy - odpowiedziałam, a po chwili znów dało się usłyszać piski
- Ja może lepiej nie wnikam w to co tam się dzieje. - zaśmiał się Tomlinson , po dwudziestu minutach na dole pojawiła się uśmiechnięta czwórka
- No coś tam się działo, tacy uśmiechnięci - znów zaśmiał się Lou
- Musimy wam coś powiedzieć - zaczął Liam .
***
W końcu dodałam, nie miałam wgl weny, ale w końcu przyszła . Mam nadzieję, że wam się spodoba. Do zobaczenia. ;) xx
P.S. Wena przyszła mi po przeczytaniu rozdziału Inflamary - dziękuje . xx
- Simon !! - krzyknął Lou i rzucił się na mężczyznę, na co ten się zaśmiał
- Lou nadal nie wyrosłeś - zaśmiał się
- I nigdy nie wyrosnę - odpowiedział Lou
- A co to za piękne dziewczyny są z wami .? - spytał Simon patrząc na mnie i dziewczyny
- To Katie moja dziewczyna, Eleanor i Danielle , znasz je i Lottie siostra Tego Co Nie Wyrósł - odpowiedział Zayn i dostał kuksańca od Lou
- Miło Cię poznać - podał mi rękę i uśmiechnął się, odwzajemniłam uśmiech
- A wracając do tematu, chciałem sie z wami spotkać, bo muszę wam o czymś powiedzieć. Z racji tego, że ostatnio mieliście dużo występów, dostajecie dwa tygodnie wolnego. - powiedział uśmiechnięty Simon
- Naprawdę.? - spytał Liam, a Simon przytaknął mu - Zayn, pamiętasz nasz plan?- puścił oczko do mulata i cicho się zaśmiał. Jestem ciekawa o jaki plan chodziło Liamowi. Simon, porozmawiał jeszczę chwilę z chłopcami i poszedł, bo miał coś ważnego do załatwienia. Chłopcy byli bardzo zadowoleni tym, że czeka ich dwa tygodnie wolnego, kto by nie był.? Jestem ciekawa co my będziemy robić, w sumie to trochę się już boję. Po wyjściu Simona, Lou zaczął tańczyć swój dziki taniec, po chwili chciał wciągnąć w niego Eleanor, ale ta zwinnie uciekła mu do kuchni, poszłam za nią a po chwili w kuchni pojawiła się reszta dziewczyn.
- Ja już się boję co to będzie przez te cztery tygodnie - powiedziała El
- Jeżeli to ma wyglądać tak jak teraz, to ja dziękuje - zaśmiałam się
*Oczami Liama*
Gdy Simon powiedział nam, że mamy dwa tygodnie , ucieszyłem się, bo nasz plan, mój i Malika , mógł być w końcu zrealizowany. Zaplanowaliśmy sobie, że zabierzemy nasze dziewczyny na wspólne wakacje, w czwórkę, w dalekie miejsce. I akurat teraz przydarzyła się , okazja by to wykonać. Muszę, jeszcze porozmawiać z Malikiem co do szczegółów naszego wyjazdu.
*Oczami Katy*
Siedziałyśmy z dziewczynami w kuchni rozmawiając, kiedy do wpadł Niall.
- No gdzie jedzenie.? - spytał szukając wzrokiem jedzenia
- W lodówce . -odpowiedziała Eleanor
- Jak to.? - spytał głupio blondynek
- No jedzenie chowa się w lodówce, rozumiesz.? - oznajmiła mu Danielle
- Wiem, przecież nie jestem głupi - na to wybuchnęłyśmy śmiechem, ale blondynek sie tym nie przejął - ale wy siedzicie w tej kuchni tyle czasu i żadnego jedzenia nie zrobiłyście. Co wy tworzycie jakieś stowarzyszenie dziewczyn siedząc w kuchni.?
- Niall wszystko możliwe - odpowiedziałam klepiąc go po ramieniu, a ten obrażony wyszedł z kuchni
- Ale to stowarzyszenie byłoby fajne - zaśmiała się Lottie
*Oczami Zayna*
Siedziałem sobie spokojnie na kanapie przeglądając się w telefonie, aż tu nagle na kanapę rzucił się Liam.?! Ten spokojny tatuś.? Dobra Zayn ogarnij się, za dużo lusterek, przewidziało ci się - mówiłem do siebie.
- Słuchaj Zayn, pamiętasz ten nasz plan z wakacjami.? - zaczął jak katarynka Liam
- No jasne, że pamiętam a co.?
- No to może teraz się na nie wybierzemy.? - spytał
- No tatusiu świetny pomysł, ale gdzie
- Bahamy, jutro 14 wylot - oznajmił mi Liam
- Zoorganizowany to ty zawsze byłeś- poklepałem go po ramieniu i zaśmiałem się
- Chodź powiedzieć dziewczynom. - powiedział i tak zrobiliśmy
*Oczami Danielle*
Siedziałyśmy nadal w kuchni, ale po chwili zjawili się w niej Liam i Zayn, pociągneli mnie i Katy za ręce i zaprowadzili do pokoju na górę. Obie byłyśmy zdziwione tym co oni wyprawiają.
-Ekhm, Zayn możesz ty mi powiedzieć co wyprawiasz.? - spytała Katy
- No porywam - odpowiedział i posadził ją na łóżku,tak samo jak mnie Liam
- Dobra, to dziwne - szepnęłam, a chłopacy zaczęli sie głupio śmiać
- Czekamy na wyjaśnienia - powiedziała Katy
- No więc, wiecie że mamy dwa tygodnie wolnego - zaczął Liam - i z tego powodu lecimy w czwórkę na wakacje - dopowiedział uśmiechnięty, a my rzuciłyśmy im się na szyję
- Ale, że na prawdę.? - spytałam, nadal nie dowierzając
- Tak, ale zgadnijcie gdzie.? - spytał tajemniczo Zayn
- Jezioro.? - spytała Katy
- Głupia, Bahamy - wykrzyknął Zayn i zakręcił w kółku Katy, a ja stałam z głupią miną i się na to wszystko patrzyłam
- Ba - hamy.? - spytałam niedowierzając
- Dokładnie, jutro wylatujemy, cały tydzień na Bahamach - odpowiedział Liam i pocałowałam go.
* Oczami Eleanor*
W pewnym momencie w kuchni pojawili się Zayn i Liam i porwali dziewczyny. Zostałam sama z Lottie i dziwnie patrzyłysmy się na chłopaków niosących dziewczyny.
- To było dziwne - stwierdziła Lottie, wyszłysmy z kuchni i poszliśmy do reszty, która siedziała w salonie, po chwili dało sie usłyszeć piski z góry
- Kto jest na górze.? - spytał Harry
- Liam, Danielle, Zayn i Katy - odpowiedziałam, a po chwili znów dało się usłyszać piski
- Ja może lepiej nie wnikam w to co tam się dzieje. - zaśmiał się Tomlinson , po dwudziestu minutach na dole pojawiła się uśmiechnięta czwórka
- No coś tam się działo, tacy uśmiechnięci - znów zaśmiał się Lou
- Musimy wam coś powiedzieć - zaczął Liam .
***
W końcu dodałam, nie miałam wgl weny, ale w końcu przyszła . Mam nadzieję, że wam się spodoba. Do zobaczenia. ;) xx
P.S. Wena przyszła mi po przeczytaniu rozdziału Inflamary - dziękuje . xx
sobota, 2 czerwca 2012
Trzydzieści ♥
Obudziłam się, a raczej zostałam obudzona przez hałasy pochodzące prawdopodobnie z dołu. Spojrzałam na zegarek była dopiero dwunasta, przecież to jeszcze noc. Niechętnie wstałam z łóżka, zarzuciłam szlafrok i mozolnym krokiem udałam się na dół. W sumie to żałuję, że zeszłam na dół, otóż w kuchnii reszta domowników urządziło sobie bitwę na marchewki.?! Louis, na to pozwolił.? To jest prawda, albo ja po prostu śpię. Władca Marchewek pozwolił by na takie zbezczeszczenie tych jego pomarańczowych księżniczek.? Chyba mam za bardzo pobudzoną wyobraźnię, muszę z tym skończyć.
- Co tu się dzieje.? - zapytałam podchodząc do Nialla, który jako jedyny jadł , choć i tak on to cały czas robi
- Mem - powiedział z pełną buzią, na co zrobiłam pytającą minę
- No jem, chyba widać.? - odpowiedział już normalnie
- Widać, ale co robi reszta.?
- Zgaduję, że robią wojnę na marchewki - odpowiedział inteligentnie Blondynek
- No patrz, że nie widziałam - odpowiedziałam mu z sarkazmem
- No to teraz widzisz, zawsze Ci pomogę, tylko spytaj - odpowiedział, nie wyczuwając mojego sarkazmu. Powoli, uważając na to co leży na podłodze, czyli marchewki, poszłam w kierunku kuchni, gdzie odbywała się ta "wielka bitwa" i po raz kolejny pożałowałam, że wstałam z mojego kochanego, cieplutkiego łóżka, tylko po to by dostać prosto w twarz rozlanym sokiem marchewkowym. Oczywiście sprawcą tego zajścia był nie kto inny jak Lou. Spojrzałam na niego wrogo spod moich pomarańczowych powiek, na co Lou zaczął powoli cofać się do tyłu, zwalając tym samym wielką miskę z sokiem marchewkowym. Po co im była wielka miska soku marchewkowego, to nie wiem .
- Ja tego nie będę sprzątał - powiedział załamany Liam, łapiąc się za głowę
- Ja już wiem kto to posprząta - zaśmiałam się chytrze
- No kto.?
- Louis, był taki chętny do zabawy, to też z przyjemnością posprząta, a najpierw zrobi mi pyszne śniadanie - powiedziałam, patrząc na coraz bardziej zdziwioną minę Lou
- Ale czemu.? - spytał Pan Władca Marchewek
- Za sok, za bałagan - zaczęłam wymieniać
- A pomożecie.? - spytał
- Nie, my teraz idziemy poleżeć na kanapie i pooglądać telewizję,a ty tu czyń swoją powinność - powiedziałam i wyszliśmy wszyscy z kuchni, zostawiając tam samego zdezorientowanego Lou. Zauważyłam, że Harry chodzi cały czas uśmiechnięty, co mnie zdziwiło.
- A ty co tak suszysz zęby.? - spytałam Loczka
- No bo to nie na mnie się zdenerwowałaś, tylko na niego i to nie ja cierpię po raz pierwszy - zaczął skakać chyba ze szczęścia
- Słyszałem, dziękuję Ci bardzo - odkrzyknął zdenerwowany Lou z kuchni, na co Harry umilkł i położył się na kanapie, chciałam pójść w jego ślady, ale przypomniało mi się, że jestem tylko w piżamie i moim ulubionym zielonym szlafroku. Poszłam na górę ubrałam te ciuchy, włosy związałam w warkocz i delikatnie się pomalowałam. Wychodząc, spojrzałam jeszcze na zegarek, była już czternasta, zeszłam na dół, ale reszta nie ruszyła się nawet z miejsca.
- Ale z was lenie - zaśmiałam się
- My nie jesteśmy leniami, jesteśmy po prostu bardzo przywiązani do tej kanapy - odpowiedział Niall
- Jak idzie sprzątanie Lou .? - krzyknęłam w stronę kuchni
- Fantastycznie - odkrzyknął z sarkazmem
- Chodźcie już mu pomożemy, bo się będzie biedny męczył - powiedziałam i zaciągnęłam resztę z powrotem do kuchni, lecz nie warto nam było przychodzić, ponieważ cała kuchnia lśniła czystością
- Ty to posprzątałeś.? - spytała z niedowierzaniem Eleanor
- A co nie wierzysz we mnie.?
- No to się postarałeś, a teraz jeszcze śniadanie dla mnie - powiedziałam, a Lou wskazał palcem na stół, na którym leżały talerze z naleśnikami, to wszystko zrobił Lou.?, po chwili w kuchni zadzwonił dzwonek telefonu, Liam odebrał i wyszedł na chwilę z kuchni. W tym czasie Niall rzucił się na moje naleśniki, ale pozwoliłam mu na to ze względu na to, że na talerzu miałam ogromną ilość naleśników. Po dziesięciu minutach wrócił Liam, z uśmiechniętą miną.
- Simon dzwonił - oznajmił Liam
- I co mówił.? - spytał Zayn
- Chce się z nami spotkać i chce nam coś ważnego powiedzieć - odpowiedział Liam
- Ciekawe o co chodzi.? Chyba nie o trasę - mówił Niall
- O trasę na pewno nie, za wcześnie - odpowiedział Daddy
- A kiedy mamy się z nim spotkać.? - spytał Harry
- Przyjdzie dzisiaj do nas po południu
- Może, przydałoby się posprzątać.? - zaproponowałam
- A kto jest chętny.? - spytała Danielle
- Louis ! - krzykneliśmy wszyscy razem
- Jak raz posprzątałem, to chcą więcej, wiem, że jestem wspaniały, ale bez przesady - zaśmiał sie Lou i poszliśmy sprzątać. Każdy nas zajął się czymś innym i po godzinie dom wyglądał przyzwoicie. Po męczącym sprzątaniu włączyliśmy telewizor i zaczęliśmy oglądać filmy, ale przerwał nam dzwonek do drzwi.
- Co tu się dzieje.? - zapytałam podchodząc do Nialla, który jako jedyny jadł , choć i tak on to cały czas robi
- Mem - powiedział z pełną buzią, na co zrobiłam pytającą minę
- No jem, chyba widać.? - odpowiedział już normalnie
- Widać, ale co robi reszta.?
- Zgaduję, że robią wojnę na marchewki - odpowiedział inteligentnie Blondynek
- No patrz, że nie widziałam - odpowiedziałam mu z sarkazmem
- No to teraz widzisz, zawsze Ci pomogę, tylko spytaj - odpowiedział, nie wyczuwając mojego sarkazmu. Powoli, uważając na to co leży na podłodze, czyli marchewki, poszłam w kierunku kuchni, gdzie odbywała się ta "wielka bitwa" i po raz kolejny pożałowałam, że wstałam z mojego kochanego, cieplutkiego łóżka, tylko po to by dostać prosto w twarz rozlanym sokiem marchewkowym. Oczywiście sprawcą tego zajścia był nie kto inny jak Lou. Spojrzałam na niego wrogo spod moich pomarańczowych powiek, na co Lou zaczął powoli cofać się do tyłu, zwalając tym samym wielką miskę z sokiem marchewkowym. Po co im była wielka miska soku marchewkowego, to nie wiem .
- Ja tego nie będę sprzątał - powiedział załamany Liam, łapiąc się za głowę
- Ja już wiem kto to posprząta - zaśmiałam się chytrze
- No kto.?
- Louis, był taki chętny do zabawy, to też z przyjemnością posprząta, a najpierw zrobi mi pyszne śniadanie - powiedziałam, patrząc na coraz bardziej zdziwioną minę Lou
- Ale czemu.? - spytał Pan Władca Marchewek
- Za sok, za bałagan - zaczęłam wymieniać
- A pomożecie.? - spytał
- Nie, my teraz idziemy poleżeć na kanapie i pooglądać telewizję,a ty tu czyń swoją powinność - powiedziałam i wyszliśmy wszyscy z kuchni, zostawiając tam samego zdezorientowanego Lou. Zauważyłam, że Harry chodzi cały czas uśmiechnięty, co mnie zdziwiło.
- A ty co tak suszysz zęby.? - spytałam Loczka
- No bo to nie na mnie się zdenerwowałaś, tylko na niego i to nie ja cierpię po raz pierwszy - zaczął skakać chyba ze szczęścia
- Słyszałem, dziękuję Ci bardzo - odkrzyknął zdenerwowany Lou z kuchni, na co Harry umilkł i położył się na kanapie, chciałam pójść w jego ślady, ale przypomniało mi się, że jestem tylko w piżamie i moim ulubionym zielonym szlafroku. Poszłam na górę ubrałam te ciuchy, włosy związałam w warkocz i delikatnie się pomalowałam. Wychodząc, spojrzałam jeszcze na zegarek, była już czternasta, zeszłam na dół, ale reszta nie ruszyła się nawet z miejsca.
- Ale z was lenie - zaśmiałam się
- My nie jesteśmy leniami, jesteśmy po prostu bardzo przywiązani do tej kanapy - odpowiedział Niall
- Jak idzie sprzątanie Lou .? - krzyknęłam w stronę kuchni
- Fantastycznie - odkrzyknął z sarkazmem
- Chodźcie już mu pomożemy, bo się będzie biedny męczył - powiedziałam i zaciągnęłam resztę z powrotem do kuchni, lecz nie warto nam było przychodzić, ponieważ cała kuchnia lśniła czystością
- Ty to posprzątałeś.? - spytała z niedowierzaniem Eleanor
- A co nie wierzysz we mnie.?
- No to się postarałeś, a teraz jeszcze śniadanie dla mnie - powiedziałam, a Lou wskazał palcem na stół, na którym leżały talerze z naleśnikami, to wszystko zrobił Lou.?, po chwili w kuchni zadzwonił dzwonek telefonu, Liam odebrał i wyszedł na chwilę z kuchni. W tym czasie Niall rzucił się na moje naleśniki, ale pozwoliłam mu na to ze względu na to, że na talerzu miałam ogromną ilość naleśników. Po dziesięciu minutach wrócił Liam, z uśmiechniętą miną.
- Simon dzwonił - oznajmił Liam
- I co mówił.? - spytał Zayn
- Chce się z nami spotkać i chce nam coś ważnego powiedzieć - odpowiedział Liam
- Ciekawe o co chodzi.? Chyba nie o trasę - mówił Niall
- O trasę na pewno nie, za wcześnie - odpowiedział Daddy
- A kiedy mamy się z nim spotkać.? - spytał Harry
- Przyjdzie dzisiaj do nas po południu
- Może, przydałoby się posprzątać.? - zaproponowałam
- A kto jest chętny.? - spytała Danielle
- Louis ! - krzykneliśmy wszyscy razem
- Jak raz posprzątałem, to chcą więcej, wiem, że jestem wspaniały, ale bez przesady - zaśmiał sie Lou i poszliśmy sprzątać. Każdy nas zajął się czymś innym i po godzinie dom wyglądał przyzwoicie. Po męczącym sprzątaniu włączyliśmy telewizor i zaczęliśmy oglądać filmy, ale przerwał nam dzwonek do drzwi.
***
W końcu jest 30 rozdział. Nie mogę uwierzyć, że już tyle rozdziałów za nami . Cieszę się, że jesteście ze mną, czytacie te rozdziały i komentujecie. Liczba odwiedzin mnie codziennie zaskakuje. Massive thank you. ;) Do następnego .;) xx
niedziela, 27 maja 2012
Dwadzieścia dziewięć ♥
Zza pleców Louisa wyszła nieznana mi dotąd blondynka, kojarzyłam ją skądś ale skąd to nie wiem.
- To moja siostra Lottie - przedstawił ją Lou, no i wszystko jasne, teraz już wiem
- Cześć, miło cię poznać - przywitałam się z nią
- Mi ciebie również Katy
- Cieszę się, że jesteś, ale skąd się tu wzięłaś.? - spytał Zayn
- Przyjechałam w odwiedziny do brata - odpowiedziała
- Właśnie, więc ja jako odpowiedzialny, poważny i rozsądny brat będę się nią opiekować - powiedział dumnie Lou, na co zaczęłam się śmiać, co zauważył Tomlinson
- Katy, z czego ty się teraz śmiejesz.? - spytał
- Odpowiedzialność, powaga, rozsądność i ty. Coś mi tu nie pasuje - mówiłam przez śmiech
- Jak śmiesz śmiać się z Louisa William Tomlinsona, pożałujesz tego - powiedział i zaczął mnie gonić, początkowo udawało mi się przed nim uciec ale nieszczęsne bokserki. Bokserki?! Niech zgadnę, że Harry'ego, już mnie to nie dziwi. Ale właśnie przez tą rzecz, się przewróciłam i niestety wygrał Lou i zaczął mnie łaskotać, a wszyscy wiedzą, że ja wręcz nieznoszę łaskotek.
- Lou proszę przestań - zaczęłam krzyczeć, ale Lou nie raczył przestawać
- Nikt nie może śmiać się ze mnie
- Co tak stoicie może mi pomożecie.? - też nic nie dało
- Obiecuję nigdy nie będę się z ciebie śmiać, ale mnie puść - mówiłam już resztkami sił
- To był ostatni raz - zaśmiał się,pogroził mi palcem i puścił, wstałam ostatkiem sił i usiadłam na kanapie, by odpocząć. Zapomniałabym, że muszę spotkać się z mamą, tak dawno nie rozmawiałyśmy. Wzięłam telefon i wybrałam numer mamy. Umówiłam się, że pójdę do niej jutro. Mieszkam u chłopaków już długo, chyba powinnam wrócić już do domu, do mamy. Nie powinna zostawać teraz sama. Muszę o tym porozmawiać z Zaynem i chłopakami, w końcu zwaliłam się im na głowę. Poszłam do kuchni gdzie było reszta.
- A wy w ogóle zrobiliście te zakupy.? - spytałam
- No wiedziałem, że o czymś zapomniałem - powiedział Lou i uderzył się w czoło, na co miałam ochotę znów się zaśmiać, ale nie ryzykowałam kolejnego ataku łaskotek.
- No to co my będziemy jeść.? - spytał Harry
- To co sobie kupisz - zaśmiał się Zayn
- Dobra, rozumiem mam iść do sklepu. Kto chce mi potowarzyszyć.? - Spytał. Cisza. Nikt się nie zgłosił.
- Ej wy dalej się w to bawicie.?! - spytał
- Powiem Ci, że to nawet bardzo interesujące zajęcie - powiedział Liam
- Dobra, pójdę sam, ale jeszcze wy będziecie coś chcieli ode mnie - tupnął nogą i wyszedł z domu
- Długo będziemy go jeszcze dręczyć.? - spytał Liam
- No to jeszcze trochę potrwa, niech pożałuje za te naleśniki - zaśmiałam się - ale to nie będzie drastyczne - dodałam
- Rozumiem, że my też mamy w tym uczestniczyć.? - spytała Amy
- Jeśli chcecie
- Dzisiaj już muszę wrócić do domu - powiedziała Laura
- No właśnie, ja też muszę się już pokazać w domu - dodała Amy
- Szkoda, ale jutro się spotkamy.? - spytałam
- Pewnie - odpowiedziały i przytuliły mnie i resztę, wzięły swoje rzeczy i wróciły do swoich domów.
- Muszę z wami porozmawiać. - powiedziałam, gdy siedzieliśmy wszyscy w salonie
- Co się stało.? - spytał Zayn
- Chodzi o moje mieszkanie tutaj, bo w końcu moja mama wyszła już ze szpitala mieszka u , a ja wam nadal siedze na głowie, więc pomyślałam, że jutro się wyprowadzę do siebie
- Ale ty nam tutaj w ogóle nie przeszkadzasz - powiedział Liam
- Dobrze, ale chodzi mi też o moją mamę
- A ona przypadkiem nie mieszka u Josha.? - spytał Zayn
- Zapomniałam o nim. No tak mieszka z Joshem, ale co nie zmienia faktu, że nie chce wam siedzieć cały czas na głowie
- Ale Katy, ty nam nie przeszkadzasz, przynajmniej będzie ktoś nornamalny w tej bandzie wariatów - przekonywała mnie Danielle
- I jak tobie można nie ulec.? Zostanę - powiedziałam, a Danielle podbiegła do mnie i mocno mnie przytuliła. Tak samo później zrobiła reszta. Gdy się tak "tuliliśmy" do domu wrócił Harry.
- A co tu się dzieje.? - spytał
- Katy będzie z nami mieszkać -wyjaśniła mu Eleanor
- Czyli będziecie się teraz nade mną znęcać całkowicie.? - zaśmiał się
- Wszystko możliwe - powiedziałam
- Może pójdziemy na spacer po Londynie, Lottie pozna miasto.? - zaproponowałam
- Jestem chętna - potwierdziła Lottie, a za nią reszta. Zebraliśmy się i udaliśmy się na spacer po Londynie, poszliśmy na London Eye, Lou zaciągnął nas do wesołego miasteczka, a Niall oczywiście do Nandos, wróciliśmy do domu chłopcy zrobili wyjątkowo dla nas kolację. Pooglądaliśmy filmy i każdy poszedł spać.
***
W końcu jest. Jakoś nie mogłam się zebrać żeby napisać ten rozdział, ale jakoś dzisiaj mi się udało. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Do następnego.;) xxx
- To moja siostra Lottie - przedstawił ją Lou, no i wszystko jasne, teraz już wiem
- Cześć, miło cię poznać - przywitałam się z nią
- Mi ciebie również Katy
- Cieszę się, że jesteś, ale skąd się tu wzięłaś.? - spytał Zayn
- Przyjechałam w odwiedziny do brata - odpowiedziała
- Właśnie, więc ja jako odpowiedzialny, poważny i rozsądny brat będę się nią opiekować - powiedział dumnie Lou, na co zaczęłam się śmiać, co zauważył Tomlinson
- Katy, z czego ty się teraz śmiejesz.? - spytał
- Odpowiedzialność, powaga, rozsądność i ty. Coś mi tu nie pasuje - mówiłam przez śmiech
- Jak śmiesz śmiać się z Louisa William Tomlinsona, pożałujesz tego - powiedział i zaczął mnie gonić, początkowo udawało mi się przed nim uciec ale nieszczęsne bokserki. Bokserki?! Niech zgadnę, że Harry'ego, już mnie to nie dziwi. Ale właśnie przez tą rzecz, się przewróciłam i niestety wygrał Lou i zaczął mnie łaskotać, a wszyscy wiedzą, że ja wręcz nieznoszę łaskotek.
- Lou proszę przestań - zaczęłam krzyczeć, ale Lou nie raczył przestawać
- Nikt nie może śmiać się ze mnie
- Co tak stoicie może mi pomożecie.? - też nic nie dało
- Obiecuję nigdy nie będę się z ciebie śmiać, ale mnie puść - mówiłam już resztkami sił
- To był ostatni raz - zaśmiał się,pogroził mi palcem i puścił, wstałam ostatkiem sił i usiadłam na kanapie, by odpocząć. Zapomniałabym, że muszę spotkać się z mamą, tak dawno nie rozmawiałyśmy. Wzięłam telefon i wybrałam numer mamy. Umówiłam się, że pójdę do niej jutro. Mieszkam u chłopaków już długo, chyba powinnam wrócić już do domu, do mamy. Nie powinna zostawać teraz sama. Muszę o tym porozmawiać z Zaynem i chłopakami, w końcu zwaliłam się im na głowę. Poszłam do kuchni gdzie było reszta.
- A wy w ogóle zrobiliście te zakupy.? - spytałam
- No wiedziałem, że o czymś zapomniałem - powiedział Lou i uderzył się w czoło, na co miałam ochotę znów się zaśmiać, ale nie ryzykowałam kolejnego ataku łaskotek.
- No to co my będziemy jeść.? - spytał Harry
- To co sobie kupisz - zaśmiał się Zayn
- Dobra, rozumiem mam iść do sklepu. Kto chce mi potowarzyszyć.? - Spytał. Cisza. Nikt się nie zgłosił.
- Ej wy dalej się w to bawicie.?! - spytał
- Powiem Ci, że to nawet bardzo interesujące zajęcie - powiedział Liam
- Dobra, pójdę sam, ale jeszcze wy będziecie coś chcieli ode mnie - tupnął nogą i wyszedł z domu
- Długo będziemy go jeszcze dręczyć.? - spytał Liam
- No to jeszcze trochę potrwa, niech pożałuje za te naleśniki - zaśmiałam się - ale to nie będzie drastyczne - dodałam
- Rozumiem, że my też mamy w tym uczestniczyć.? - spytała Amy
- Jeśli chcecie
- Dzisiaj już muszę wrócić do domu - powiedziała Laura
- No właśnie, ja też muszę się już pokazać w domu - dodała Amy
- Szkoda, ale jutro się spotkamy.? - spytałam
- Pewnie - odpowiedziały i przytuliły mnie i resztę, wzięły swoje rzeczy i wróciły do swoich domów.
- Muszę z wami porozmawiać. - powiedziałam, gdy siedzieliśmy wszyscy w salonie
- Co się stało.? - spytał Zayn
- Chodzi o moje mieszkanie tutaj, bo w końcu moja mama wyszła już ze szpitala mieszka u , a ja wam nadal siedze na głowie, więc pomyślałam, że jutro się wyprowadzę do siebie
- Ale ty nam tutaj w ogóle nie przeszkadzasz - powiedział Liam
- Dobrze, ale chodzi mi też o moją mamę
- A ona przypadkiem nie mieszka u Josha.? - spytał Zayn
- Zapomniałam o nim. No tak mieszka z Joshem, ale co nie zmienia faktu, że nie chce wam siedzieć cały czas na głowie
- Ale Katy, ty nam nie przeszkadzasz, przynajmniej będzie ktoś nornamalny w tej bandzie wariatów - przekonywała mnie Danielle
- I jak tobie można nie ulec.? Zostanę - powiedziałam, a Danielle podbiegła do mnie i mocno mnie przytuliła. Tak samo później zrobiła reszta. Gdy się tak "tuliliśmy" do domu wrócił Harry.
- A co tu się dzieje.? - spytał
- Katy będzie z nami mieszkać -wyjaśniła mu Eleanor
- Czyli będziecie się teraz nade mną znęcać całkowicie.? - zaśmiał się
- Wszystko możliwe - powiedziałam
- Może pójdziemy na spacer po Londynie, Lottie pozna miasto.? - zaproponowałam
- Jestem chętna - potwierdziła Lottie, a za nią reszta. Zebraliśmy się i udaliśmy się na spacer po Londynie, poszliśmy na London Eye, Lou zaciągnął nas do wesołego miasteczka, a Niall oczywiście do Nandos, wróciliśmy do domu chłopcy zrobili wyjątkowo dla nas kolację. Pooglądaliśmy filmy i każdy poszedł spać.
***
W końcu jest. Jakoś nie mogłam się zebrać żeby napisać ten rozdział, ale jakoś dzisiaj mi się udało. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Do następnego.;) xxx
wtorek, 22 maja 2012
Dwadzieścia osiem ♥
Po męczącym czekaniu w korku w końcu dotarliśmy do domu. Zmęczeni wciągneliśmy walizki do domu i polegliśmy na kanapie w salonie. W całym domu panowała cisza, nikt z nas nie miał nawet siły się odezwać. Popatrzeliśmy się na siebie i wybuchnęliśmy śmiechem.
- W tym domu jest za cicho - odezwała się Eleanor
- Tak zdecydowanie, przywykłam do krzyków i śmiechów - zaśmiała się Danielle
- Ale chwila ciszy nie zaszkodzi - powiedziałam i wzięłam się za ogarnięcie przedpokoju w , którym zostały porozrzucane walizki, gdy chciałam podnieść walizkę Zayna, w tym samym momencie wyleciały z niej wszystkie ciuchy. Ile on tego nabrał.?!
- Zayn !!! - krzyknęłam, a po chwili był już przy mnie, wskazałam na kupę ciuchów leżących na podłodze a on od razu do nich podbiegł
- Coś ty zrobiła moim ubraniom ?! - spytał
- No tak jakoś wypadły - odpowiedziałam
- No to tak jakoś je włóż - powiedział i już chciał iść , ale go zatrzymałam
- No to tak jakoś mi pomóż - powiedziałam i wzięliśmy się za sprzątanie, resztę walizek poroznosiliśmy do pokoju reszty. Po skończeniu wróciliśmy do salonu, gdzie siedziały tylko dziewczyny.
- Gdzie reszta.? - spytał Zayn
- Powiedzmy, że próbują " gotować" - odpowiedziała Laura
- Oni i gotowanie, jestem ciekawa co z tego wyjdzie - usiadłam na kanapie i zaczęłam przerzucać kanały
- To ja im może pójdę pomóc - powiedział Zayn
- Pamiętaj, że gdzie kucharek 6.... - zaczęłam
- Nas jest 5 i to kucharzy, nie umiesz liczyć.?! - odkrzyknął mi Niall, a reszta zaczęła się śmiać
- Tam nie ma co jeść - dokończyłam, gotowanie przebywało im w wyjątkowej ciszy, ale tylko do czasu, usłyszałyśmy jakiś huk z kuchni i tam poszłyśmy. Widok mnie wcale nie zdziwił, garnki na podłodze, chłopcy cali w mące i Niall jedzący coś z miski.
- I was wpuścić do kuchni - zaśmiała się Amy
- No ale my chcieliśmy dobrze - powiedział Lou
- Dobrze, a teraz wyjdźcie my musimy tu posprzątać - zarządziła Laura i chłopców już nie było.
- Oni się pobawili, a my musimy sprzątać - zaśmiałam się i wzięłyśmy się za sprzątanie, po półgodzinie skończyłyśmy i wróciłyśmy do reszty, chłopcy siedzieli sobie przed telewizorem i żaden z nich nie śpieszył się, żeby nam podziękować, ale tego zapewne się nie doczekamy, dosiadłyśmy się do nich i wspólnie oglądaliśmy Dr. House, nie obyło się oczywiście bez komentarzy Louisa, który o medycynie wie kompletnie wszystko, wieczór minął nam wesoło, ale każdy z nas zaczął robić się senny i porozchodziliśmy się do swoich pokoi, wzięłam przysznic i położyłam się , po chwili dołączył do mnie Zayn
- Dobranoc, kochanie - szepnął mi do ucha
- Dobranoc - odpowiedziałam i po chwili zasnęłam
*Następnego dnia*
Obudziłam się wyjątkowo wyspana, rzadko kiedy budzę się wypoczęta. Zayn jeszcze spał, ale tego można było się po nim spodziewać. Była dopiero 9 , a ja już na nogach, dziwne. Wyjęłam ubrania na dzisiaj z walizki i poszłam do łazienki. Przebrałam się, zrobiłam poranną toaletę i wyszłam z łazienki. Zayn, nadal spał, więc zeszłam na dół. Na dole też cisza, czyżby wszyscy spali. Poszłam do kuchni, tam też pustka, miałam już wychodzić ale zauważyłam pomarańczową kartkę w marchewki przyczepioną do lodówki. Podeszłam i zaczęłam czytać.
" Nasi drodzy Malikowie
Powiadamiamy was, iż nie będzie nas w domu. Z powodu zaopatrzenia naszej białej skarbnicy jedzenia, udaliśmy się na zakupu. Nie wrócimy prędko więc nacieszcie się sobą, przypominamy, że nie chcemy być wujkami i ciociami.
Wasz jakże oddany marchewkowy przyjaciel Louis William Tomlinson"
Gdy to przeczytałam, zaczęłam się śmiać, Louis zawsze coś wymyśli.
- Więc jesteśmy sami - odezwał się Zayn, który stał za mną i też to czytał
- Nie strasz mnie - powiedziałam i pocałowałam go
- Musimy to jakoś wykorzystać - poruszył śmiesznie brwiami
- Chciałbyś - zaśmiałam się i wytknęłam mu język
- Mi język, będziesz pokazywać - zaśmiał się i zaczął mnie łaskotać
- Nn-ii-ee Z-aa-y-nn przeee-staa-ńń pr-oo-szęę
- Muszę się zastanowić
- N-ooo proo-szę
- A co za to będę miał.? - znów poruszył brwiami
- Śniadanie - powiedziałam, a Zayn po chwili zastanowienia mnie puścił
- To ja zrobię,a ty idź się ubierz - dopiero teraz zauważyłam, że Zayn był w samych bokserkach. Przygotowałam dla nas jajecznicę, zjedliśmy ją, a po chwili w domu pojawiła się reszta.
- Witajcie kochani poddani! - krzyknął Lou
- Witaj Hrabio Tomlinsonie - ukłoniłam się przed nim
- Witaj dworzanko Katy, mamy gościa - odpowiedziałam, a zza niego wyszła blondynka.
***
Przepraszam, was , że znów tak długo nie dodawałam ale miałam kilka ważnych spraw i nigdy nie zdążyłam nic napisać. Jak myślicie, kto będzie tą tajemniczą blondynką.? I mam do was pytanie czy animacje pod rozdziałami, mam dodawać, czy wam się to nie podoba.? Do następnego ;) xxx
- W tym domu jest za cicho - odezwała się Eleanor
- Tak zdecydowanie, przywykłam do krzyków i śmiechów - zaśmiała się Danielle
- Ale chwila ciszy nie zaszkodzi - powiedziałam i wzięłam się za ogarnięcie przedpokoju w , którym zostały porozrzucane walizki, gdy chciałam podnieść walizkę Zayna, w tym samym momencie wyleciały z niej wszystkie ciuchy. Ile on tego nabrał.?!
- Zayn !!! - krzyknęłam, a po chwili był już przy mnie, wskazałam na kupę ciuchów leżących na podłodze a on od razu do nich podbiegł
- Coś ty zrobiła moim ubraniom ?! - spytał
- No tak jakoś wypadły - odpowiedziałam
- No to tak jakoś je włóż - powiedział i już chciał iść , ale go zatrzymałam
- No to tak jakoś mi pomóż - powiedziałam i wzięliśmy się za sprzątanie, resztę walizek poroznosiliśmy do pokoju reszty. Po skończeniu wróciliśmy do salonu, gdzie siedziały tylko dziewczyny.
- Gdzie reszta.? - spytał Zayn
- Powiedzmy, że próbują " gotować" - odpowiedziała Laura
- Oni i gotowanie, jestem ciekawa co z tego wyjdzie - usiadłam na kanapie i zaczęłam przerzucać kanały
- To ja im może pójdę pomóc - powiedział Zayn
- Pamiętaj, że gdzie kucharek 6.... - zaczęłam
- Nas jest 5 i to kucharzy, nie umiesz liczyć.?! - odkrzyknął mi Niall, a reszta zaczęła się śmiać
- Tam nie ma co jeść - dokończyłam, gotowanie przebywało im w wyjątkowej ciszy, ale tylko do czasu, usłyszałyśmy jakiś huk z kuchni i tam poszłyśmy. Widok mnie wcale nie zdziwił, garnki na podłodze, chłopcy cali w mące i Niall jedzący coś z miski.
- I was wpuścić do kuchni - zaśmiała się Amy
- No ale my chcieliśmy dobrze - powiedział Lou
- Dobrze, a teraz wyjdźcie my musimy tu posprzątać - zarządziła Laura i chłopców już nie było.
- Oni się pobawili, a my musimy sprzątać - zaśmiałam się i wzięłyśmy się za sprzątanie, po półgodzinie skończyłyśmy i wróciłyśmy do reszty, chłopcy siedzieli sobie przed telewizorem i żaden z nich nie śpieszył się, żeby nam podziękować, ale tego zapewne się nie doczekamy, dosiadłyśmy się do nich i wspólnie oglądaliśmy Dr. House, nie obyło się oczywiście bez komentarzy Louisa, który o medycynie wie kompletnie wszystko, wieczór minął nam wesoło, ale każdy z nas zaczął robić się senny i porozchodziliśmy się do swoich pokoi, wzięłam przysznic i położyłam się , po chwili dołączył do mnie Zayn
- Dobranoc, kochanie - szepnął mi do ucha
- Dobranoc - odpowiedziałam i po chwili zasnęłam
*Następnego dnia*
Obudziłam się wyjątkowo wyspana, rzadko kiedy budzę się wypoczęta. Zayn jeszcze spał, ale tego można było się po nim spodziewać. Była dopiero 9 , a ja już na nogach, dziwne. Wyjęłam ubrania na dzisiaj z walizki i poszłam do łazienki. Przebrałam się, zrobiłam poranną toaletę i wyszłam z łazienki. Zayn, nadal spał, więc zeszłam na dół. Na dole też cisza, czyżby wszyscy spali. Poszłam do kuchni, tam też pustka, miałam już wychodzić ale zauważyłam pomarańczową kartkę w marchewki przyczepioną do lodówki. Podeszłam i zaczęłam czytać.
" Nasi drodzy Malikowie
Powiadamiamy was, iż nie będzie nas w domu. Z powodu zaopatrzenia naszej białej skarbnicy jedzenia, udaliśmy się na zakupu. Nie wrócimy prędko więc nacieszcie się sobą, przypominamy, że nie chcemy być wujkami i ciociami.
Wasz jakże oddany marchewkowy przyjaciel Louis William Tomlinson"
Gdy to przeczytałam, zaczęłam się śmiać, Louis zawsze coś wymyśli.
- Więc jesteśmy sami - odezwał się Zayn, który stał za mną i też to czytał
- Nie strasz mnie - powiedziałam i pocałowałam go
- Musimy to jakoś wykorzystać - poruszył śmiesznie brwiami
- Chciałbyś - zaśmiałam się i wytknęłam mu język
- Mi język, będziesz pokazywać - zaśmiał się i zaczął mnie łaskotać
- Nn-ii-ee Z-aa-y-nn przeee-staa-ńń pr-oo-szęę
- Muszę się zastanowić
- N-ooo proo-szę
- A co za to będę miał.? - znów poruszył brwiami
- Śniadanie - powiedziałam, a Zayn po chwili zastanowienia mnie puścił
- To ja zrobię,a ty idź się ubierz - dopiero teraz zauważyłam, że Zayn był w samych bokserkach. Przygotowałam dla nas jajecznicę, zjedliśmy ją, a po chwili w domu pojawiła się reszta.
- Witajcie kochani poddani! - krzyknął Lou
- Witaj Hrabio Tomlinsonie - ukłoniłam się przed nim
- Witaj dworzanko Katy, mamy gościa - odpowiedziałam, a zza niego wyszła blondynka.
***
Przepraszam, was , że znów tak długo nie dodawałam ale miałam kilka ważnych spraw i nigdy nie zdążyłam nic napisać. Jak myślicie, kto będzie tą tajemniczą blondynką.? I mam do was pytanie czy animacje pod rozdziałami, mam dodawać, czy wam się to nie podoba.? Do następnego ;) xxx
wtorek, 15 maja 2012
Dwadzieścia siedem ♥
Mój jakże piękny sen zbudził Louis, który wbiegł z wesołą miną do naszego pokoju.
- No, gołąbeczki wstajemy. Ruchy, ruchy ! - Rozkazał z szerokim uśmiechem i wybiegł, zapewne pójdzie budzić następnych, przetarłam oczy i zauważyłam, że Zayna już nie ma. Dziwne, on by już wstał.? Nie to nie możliwe. Spojrzałam na zegarek godzina 6, to jest po prostu okropne wstawać o tej godzinie, jak tak można. Podniosłam się z łóżka i podeszłam do szafy w której były tylko ubrania przyszykowane na dzisiejszy dzień. Pokój stał się pusty, oprócz szafy, łóżka i kilku szafek stały tu jedynie pięć walizek, z czego trzy to Zayna. Mój chłopak ma więcej ciuchów ode mnie .! Poszłam do łazienki, zrobiłam poranną toaletę, ubrałam się i zeszłam na dół. W kuchni siedział zaspany Niall.
- Może, kawy.? - zapytałam
- O tak, tego mi trzeba - powiedział już nieco żywiej, niż wyglądał. Wzięłam się za przygotowanie kaw, zrobiłam też dla reszty oprócz Harry'ego(zaczynałam już powolną zemstę) bo zapewne nikt nie będzie wyspany. Podałam kawę Niallowi, a po chwili do kuchni wróciła reszta. Na stole czekało pięć kubków kawy i od razu powędrowały do rąk przybyłych. Harry, patrzył na to wszystko bardzo zdziwiony, po czym zapytał.
- Tylko pięć kaw.?
- No jeszcze ja mam i Katy - odpowiedział Niall
- No a ja jeszcze tu jestem - odpowiedział Harry - w kuchni zrobiła się cisza - zapominacie o mnie - powiedział łamiącym się głosem Harry po czym szybko dodał - A tak, się bawicie, dobrze sam sobie zrobię kawę. Całą przemowę Harry'ego nie mogłam wytrzymać ze śmiechu, gdy zniknął w głębi kuchni wtedy dopiero mogłam się zaśmiać. Widać, Hazza lekko się denerwuje i o to mi właśnie chodzi. Popamięta te naleśniki. Po rozbudzeniu się chłopcy zaczęli znosić bagaże na dół. Po pięciu minutach wszystkie bagaże już były na miejsce oprócz moich i Zayna. Zayn miał je znieść ale coś się na to nie zanosiło.
- Zayn, może ci pomóc.? - krzyknęłam z dołu
- Nie trzeba - odkrzyknął, a po chwili po schodach potoczyły się walizki kolejno jedna po drugiej
- No i gotowe - stanął przed nami Zayn z dumną miną
- Czemu to zleciało.? - spytałam
- Ehh no bo . - Zayn zaczął się jąkać
- Nie dałeś rady znieść. - zaczął się śmiać Louis
- Wcale nie, to poprostu przeważało moje siły - odpowiedział Zayn
- No dobra już nie ważne - powiedziałam i zaczęłam stawiać walizki do porządku
- Katy, ty masz aż tyle ciuchów.? - spytała Danielle wskazując na walizki, na co zaczęłam się śmiać
- Powiem ci tylko tyle, że dwie są tylko moje - na co wszyscy zaczęli się śmiać, a Zayn patrzył na nas zdziwiony
- O co wam chodzi.? - spytał
- Masz więcej ciuchów niż twoja własna dziewczyna - odpowiedział przez śmiech Tomlinson
- Ja tylko nie mogę się nigdy zdecydować co wziąć i dlatego biorę wszystko - odpowiedział Zayn, wyminął nas i poszedł do salonu. Była godzina 7.30 niedługo musieliśmy wyjechać. Poszłam do Zayna i się do niego przysiadłam.
- Spodobało mi się tu
- Mi również, napewno kiedyś tu przyjedziemy - odpowiedział
- O, tak napewno. I ja tego dopilnuję - zaśmiałam się
- Zbieramy się ! - krzyknął do nas Liam , na co wstaliśmy z kanapy i ruszyliśmy do reszty
- Wszystko wzięte.? - spytał Daddy
- Oczywiście tatusiu - odpowiedział Louis naśladując głos grzecznego chłopca
- No to teraz dzieci szybciutko do samochodu i jedziemy. - zarządził Liam i tak zrobiliśmy. Jazda trwała około półgodziny, przed lotniskiem było masa fanek z powodu braku czasu chłopcy do nich nie wyszli. Weszliśmy na lotnisku tylnym wejściem by pozbyć się paparazzi i natarczywych fanek. Na lotnisku Niall z Laurą poszli do sklepu , oczywiście po jedzenie bo połowę zapasu na podróż Niall zjadł w samochodzie. Harry i Amy poszli obejrzeć lotnisko, a reszta razem ze mną z i Zaynem siedziała i czekała na samolot. Siedzieliśmy w ciszy, do momentu gdy podbiegł do nas Niall ze szczęśliwą miną.
- Tu jest bosko. Wymarzony urlop - wykrzyczał ze szczęścia
- Niall urlop już miałeś to lotnisko - uświadomiłam go
- Wiem i to jest właśnie najlepsze, to całe lotnisko jest lepsze od Paryża - odpowiedział
- A czemu.? - spytał Zayn
- To oczywiste jest tu masa sklepów z pysznym jedzeniem. Po prostu żyć nie umierać - odpowiedział Niall, a my zareagowaliśmy na to śmiechem.
- Dobrze, Niall na wakacje jedziesz na lotnisko - powiedział Liam, a Niall zaczął cieszyć się jak dziecko, po chwili dołączyli Harry z Amy i poszliśmy w stronę barierki odlotów. Po formalnościach znaleźliśmy się w samolocie. Podróż miała trwać 6 godzin, chciałam sie podczas niej zdrzemnąć ale nie wiem czy będzie mi to dane w takim towarzystwie. Niall zaczął konsumpcję swoich nowych lotniskowych "zdobyczy" Danielle rozmawiała o czymś z Liamem, Eleanor czytała czasopismo a Lou gadał do siebie.?! Harry z Amy zaśmiewali się do łez, Laura słuchała muzyki. Tylko ja i Zayn nie mieliśmy co robić.
- Co planujesz robić podczas podróży ? - spytał
- Spaaać- przeciągnęłam - a ty?
- Teeż - również przeciągnął ,zaśmialiśmy się
- No to śpimy - powiedziałam i próbowałam zasnąć, po chwili mi się to udało.
Nie spałam długo, przebudziłam się chyba po półgodzinie. Spojrzałam na resztę Harry, Zayn, Amy i Laura smacznie spali , a reszta zajmowała się sobą. I właśnie w tym momencie przypomniałam sobie o zemście na Harrym. Postanowiłam, że zrobię to teraz. Ale na razie nie wiedziałam co to ma być. Rozejrzałam się po samolocie - jakby to miało mi w czymś pomóc ale nic,pustka. Ale po chwili wpadłam na genialny pomysł, który musiałam zrealizować. Z mojej torby podręcznej wyciągnęłam notes i mazak, napisałam tam "Kopnij mnie" Dumna z mojego jakże głupiego ale może skutkującego pomysłu, teraz musiałam tylko tą karteczkę przyczepić do pleców Hazzy. I właśnie wtedy nastała ta okazja, Harry przewrócił się na drugi bok plecami do mnie, wzięłam taśmę i przyczepiłam kartkę do jego pleców, reszta tego nie zauważyła i może nawet lepiej. Pomysł może nie najoryginalniejszy ale poczekam na efekty. Zostało nam jeszczę 3 godziny lotu, a ja nadal nie miałam co robić, cała reszta spała, a ja nie mogłam znaleźć sobie żadnego sensownego zajęcia. Wyciągnęłam z torby odtwarzacz, założyłam słuchawki i zaczęłam słuchać muzyki rozbrzmiewającej w moich uszach. Przymknęłam oczy i momentalnie zasnęłam otulona solówką Zayna w "Moments"
- Kate wstawaj, jesteśmy na miejscu - tymi słowami obudził mnie mój chłopak
- Już.? - spytałam, przeciągając się
- Tak, chodź idziemy - powiedział i wziął mnie za rękę, przed sobą zauważyłam Harry'ego mającego nadal przyczepioną moją karteczkę, zauważył to również Zayn.
- Harry co ty... - próbował mu coś powiedzieć, ale zakryłam mu usta dłonią i chyba zrozumiał co tu się dzieje
- To twoja sprawka.? - spytał podnosząc jędną brew, przytaknęłam
- No dobra robota - powiedział i poklepał mnie po plecach, na co obdarzyłam go pytającym spojrzeniem
- Będziesz mnie klepał jak kumpla.? - spytałam
- Nie, oczywiście że nie - powiedział i mocno mnie przytulił
- Od razu lepiej - uśmiechnęłam się i pociągnęłam go do reszty.
*Oczami Harry'ego*
W końcu podróż się skończyła, nie lubię latać długo to strasznie męczące. Dobrze, że udało mi się usnąć, bo chyba bym się zanudził na śmierć. Wziąłem swoje rzeczy i wstałem z mojego miejsca i ruszyłem do wyjścia, za sobą słyszałem szepty i chichoty, nie zważałem na to, w końcu jestem rozpoznawalny. Po chwili zostałem kopnięty w tyłek, nie zwróciłem na to uwagi w końcu był tłok, ale po chwili znów i tak kilka razy, w końcu odwróciłem się i zobaczyłem rozbawioną resztę moich przyjaciół.
- Z czego się tak śmiejecie.? - spytałem zdziwiony
- Sczerze.? To z ciebie - odpowiedział przez śmiech Lou
- Ale czemu.?
- Twoje plecy, kartka - wymieniał przez śmiech Lou, dotknąłem pleców i poczułem kartkę zerwałem ją i zobaczyłem napis " Kopnij mnie"
- To ktoś z was.? - spytałem, ale nastała cisza. Domyślałem, się, że to może Katy ale nie byłem pewny.
- Nie ważne, chodźcie już - powiedział Liam i ruszyliśmy za nim, Katy gdy przechodziła obok mnie szepnęła rozbawiona " To początek zemsty" No czyli to jednak ona. Nie żartowała z tą zemstą. Teraz zostało mi tylko czekać co ona wymyśli.
***
Wróciłam do was, w końcu. Strasznie tęskniłam za pisaniem i dodawaniem postów. Starałam się napisać jak najdłuższy mogłam, żeby wynagrodzić wam to, że tak długo czekaliście, ale mam nadzieję, że wytrzymałyście i dałyście radę. Dziękuję, za odwiedzanie i czytanie moich rozdziałów.;) Do następnego . xxx
- No, gołąbeczki wstajemy. Ruchy, ruchy ! - Rozkazał z szerokim uśmiechem i wybiegł, zapewne pójdzie budzić następnych, przetarłam oczy i zauważyłam, że Zayna już nie ma. Dziwne, on by już wstał.? Nie to nie możliwe. Spojrzałam na zegarek godzina 6, to jest po prostu okropne wstawać o tej godzinie, jak tak można. Podniosłam się z łóżka i podeszłam do szafy w której były tylko ubrania przyszykowane na dzisiejszy dzień. Pokój stał się pusty, oprócz szafy, łóżka i kilku szafek stały tu jedynie pięć walizek, z czego trzy to Zayna. Mój chłopak ma więcej ciuchów ode mnie .! Poszłam do łazienki, zrobiłam poranną toaletę, ubrałam się i zeszłam na dół. W kuchni siedział zaspany Niall.
- Może, kawy.? - zapytałam
- O tak, tego mi trzeba - powiedział już nieco żywiej, niż wyglądał. Wzięłam się za przygotowanie kaw, zrobiłam też dla reszty oprócz Harry'ego(zaczynałam już powolną zemstę) bo zapewne nikt nie będzie wyspany. Podałam kawę Niallowi, a po chwili do kuchni wróciła reszta. Na stole czekało pięć kubków kawy i od razu powędrowały do rąk przybyłych. Harry, patrzył na to wszystko bardzo zdziwiony, po czym zapytał.
- Tylko pięć kaw.?
- No jeszcze ja mam i Katy - odpowiedział Niall
- No a ja jeszcze tu jestem - odpowiedział Harry - w kuchni zrobiła się cisza - zapominacie o mnie - powiedział łamiącym się głosem Harry po czym szybko dodał - A tak, się bawicie, dobrze sam sobie zrobię kawę. Całą przemowę Harry'ego nie mogłam wytrzymać ze śmiechu, gdy zniknął w głębi kuchni wtedy dopiero mogłam się zaśmiać. Widać, Hazza lekko się denerwuje i o to mi właśnie chodzi. Popamięta te naleśniki. Po rozbudzeniu się chłopcy zaczęli znosić bagaże na dół. Po pięciu minutach wszystkie bagaże już były na miejsce oprócz moich i Zayna. Zayn miał je znieść ale coś się na to nie zanosiło.
- Zayn, może ci pomóc.? - krzyknęłam z dołu
- Nie trzeba - odkrzyknął, a po chwili po schodach potoczyły się walizki kolejno jedna po drugiej
- No i gotowe - stanął przed nami Zayn z dumną miną
- Czemu to zleciało.? - spytałam
- Ehh no bo . - Zayn zaczął się jąkać
- Nie dałeś rady znieść. - zaczął się śmiać Louis
- Wcale nie, to poprostu przeważało moje siły - odpowiedział Zayn
- No dobra już nie ważne - powiedziałam i zaczęłam stawiać walizki do porządku
- Katy, ty masz aż tyle ciuchów.? - spytała Danielle wskazując na walizki, na co zaczęłam się śmiać
- Powiem ci tylko tyle, że dwie są tylko moje - na co wszyscy zaczęli się śmiać, a Zayn patrzył na nas zdziwiony
- O co wam chodzi.? - spytał
- Masz więcej ciuchów niż twoja własna dziewczyna - odpowiedział przez śmiech Tomlinson
- Ja tylko nie mogę się nigdy zdecydować co wziąć i dlatego biorę wszystko - odpowiedział Zayn, wyminął nas i poszedł do salonu. Była godzina 7.30 niedługo musieliśmy wyjechać. Poszłam do Zayna i się do niego przysiadłam.
- Spodobało mi się tu
- Mi również, napewno kiedyś tu przyjedziemy - odpowiedział
- O, tak napewno. I ja tego dopilnuję - zaśmiałam się
- Zbieramy się ! - krzyknął do nas Liam , na co wstaliśmy z kanapy i ruszyliśmy do reszty
- Wszystko wzięte.? - spytał Daddy
- Oczywiście tatusiu - odpowiedział Louis naśladując głos grzecznego chłopca
- No to teraz dzieci szybciutko do samochodu i jedziemy. - zarządził Liam i tak zrobiliśmy. Jazda trwała około półgodziny, przed lotniskiem było masa fanek z powodu braku czasu chłopcy do nich nie wyszli. Weszliśmy na lotnisku tylnym wejściem by pozbyć się paparazzi i natarczywych fanek. Na lotnisku Niall z Laurą poszli do sklepu , oczywiście po jedzenie bo połowę zapasu na podróż Niall zjadł w samochodzie. Harry i Amy poszli obejrzeć lotnisko, a reszta razem ze mną z i Zaynem siedziała i czekała na samolot. Siedzieliśmy w ciszy, do momentu gdy podbiegł do nas Niall ze szczęśliwą miną.
- Tu jest bosko. Wymarzony urlop - wykrzyczał ze szczęścia
- Niall urlop już miałeś to lotnisko - uświadomiłam go
- Wiem i to jest właśnie najlepsze, to całe lotnisko jest lepsze od Paryża - odpowiedział
- A czemu.? - spytał Zayn
- To oczywiste jest tu masa sklepów z pysznym jedzeniem. Po prostu żyć nie umierać - odpowiedział Niall, a my zareagowaliśmy na to śmiechem.
- Dobrze, Niall na wakacje jedziesz na lotnisko - powiedział Liam, a Niall zaczął cieszyć się jak dziecko, po chwili dołączyli Harry z Amy i poszliśmy w stronę barierki odlotów. Po formalnościach znaleźliśmy się w samolocie. Podróż miała trwać 6 godzin, chciałam sie podczas niej zdrzemnąć ale nie wiem czy będzie mi to dane w takim towarzystwie. Niall zaczął konsumpcję swoich nowych lotniskowych "zdobyczy" Danielle rozmawiała o czymś z Liamem, Eleanor czytała czasopismo a Lou gadał do siebie.?! Harry z Amy zaśmiewali się do łez, Laura słuchała muzyki. Tylko ja i Zayn nie mieliśmy co robić.
- Co planujesz robić podczas podróży ? - spytał
- Spaaać- przeciągnęłam - a ty?
- Teeż - również przeciągnął ,zaśmialiśmy się
- No to śpimy - powiedziałam i próbowałam zasnąć, po chwili mi się to udało.
Nie spałam długo, przebudziłam się chyba po półgodzinie. Spojrzałam na resztę Harry, Zayn, Amy i Laura smacznie spali , a reszta zajmowała się sobą. I właśnie w tym momencie przypomniałam sobie o zemście na Harrym. Postanowiłam, że zrobię to teraz. Ale na razie nie wiedziałam co to ma być. Rozejrzałam się po samolocie - jakby to miało mi w czymś pomóc ale nic,pustka. Ale po chwili wpadłam na genialny pomysł, który musiałam zrealizować. Z mojej torby podręcznej wyciągnęłam notes i mazak, napisałam tam "Kopnij mnie" Dumna z mojego jakże głupiego ale może skutkującego pomysłu, teraz musiałam tylko tą karteczkę przyczepić do pleców Hazzy. I właśnie wtedy nastała ta okazja, Harry przewrócił się na drugi bok plecami do mnie, wzięłam taśmę i przyczepiłam kartkę do jego pleców, reszta tego nie zauważyła i może nawet lepiej. Pomysł może nie najoryginalniejszy ale poczekam na efekty. Zostało nam jeszczę 3 godziny lotu, a ja nadal nie miałam co robić, cała reszta spała, a ja nie mogłam znaleźć sobie żadnego sensownego zajęcia. Wyciągnęłam z torby odtwarzacz, założyłam słuchawki i zaczęłam słuchać muzyki rozbrzmiewającej w moich uszach. Przymknęłam oczy i momentalnie zasnęłam otulona solówką Zayna w "Moments"
- Kate wstawaj, jesteśmy na miejscu - tymi słowami obudził mnie mój chłopak
- Już.? - spytałam, przeciągając się
- Tak, chodź idziemy - powiedział i wziął mnie za rękę, przed sobą zauważyłam Harry'ego mającego nadal przyczepioną moją karteczkę, zauważył to również Zayn.
- Harry co ty... - próbował mu coś powiedzieć, ale zakryłam mu usta dłonią i chyba zrozumiał co tu się dzieje
- To twoja sprawka.? - spytał podnosząc jędną brew, przytaknęłam
- No dobra robota - powiedział i poklepał mnie po plecach, na co obdarzyłam go pytającym spojrzeniem
- Będziesz mnie klepał jak kumpla.? - spytałam
- Nie, oczywiście że nie - powiedział i mocno mnie przytulił
- Od razu lepiej - uśmiechnęłam się i pociągnęłam go do reszty.
*Oczami Harry'ego*
W końcu podróż się skończyła, nie lubię latać długo to strasznie męczące. Dobrze, że udało mi się usnąć, bo chyba bym się zanudził na śmierć. Wziąłem swoje rzeczy i wstałem z mojego miejsca i ruszyłem do wyjścia, za sobą słyszałem szepty i chichoty, nie zważałem na to, w końcu jestem rozpoznawalny. Po chwili zostałem kopnięty w tyłek, nie zwróciłem na to uwagi w końcu był tłok, ale po chwili znów i tak kilka razy, w końcu odwróciłem się i zobaczyłem rozbawioną resztę moich przyjaciół.
- Z czego się tak śmiejecie.? - spytałem zdziwiony
- Sczerze.? To z ciebie - odpowiedział przez śmiech Lou
- Ale czemu.?
- Twoje plecy, kartka - wymieniał przez śmiech Lou, dotknąłem pleców i poczułem kartkę zerwałem ją i zobaczyłem napis " Kopnij mnie"
- To ktoś z was.? - spytałem, ale nastała cisza. Domyślałem, się, że to może Katy ale nie byłem pewny.
- Nie ważne, chodźcie już - powiedział Liam i ruszyliśmy za nim, Katy gdy przechodziła obok mnie szepnęła rozbawiona " To początek zemsty" No czyli to jednak ona. Nie żartowała z tą zemstą. Teraz zostało mi tylko czekać co ona wymyśli.
***
Wróciłam do was, w końcu. Strasznie tęskniłam za pisaniem i dodawaniem postów. Starałam się napisać jak najdłuższy mogłam, żeby wynagrodzić wam to, że tak długo czekaliście, ale mam nadzieję, że wytrzymałyście i dałyście radę. Dziękuję, za odwiedzanie i czytanie moich rozdziałów.;) Do następnego . xxx
czwartek, 3 maja 2012
Informacja
Chciałabym wam powiedzieć, że w najbliższym czasie nie będą pojawiać się nowe rozdziały, ponieważ nie mam dostępu do mojego laptopa. Liczę, że rozdział będę mogła wstawić pod koniec maja. Liczę, że będziecie czekać na nowy rozdział ;) Pozdrawiam
wtorek, 1 maja 2012
Dwadzieścia sześć ♥
Obudziły mnie delikatne pocałunki, Zayna. Otworzyłam niechętnie jedno oko i spojrzałam na uśmiechniętego Zayna. Żałowałabym do końca życia, że nie dałam mu drugiej szansy, nigdy nie spotkałam takiej osoby jak Zayna. Kochałam go ponad życie.
- Co tam kochanie.? - spytał mnie Zayn i pocałował w czubek głowy
- Wyśmienicie - odpowiedziałam z szerokim uśmiechem na twarzy
- Dzisiaj, ostatni dzień w Paryżu
- Wiem, jak to szybko minęło - odpowiedziałam
- Dlatego, zabieram cię dzisiaj po raz ostatni na spacer po Paryżu - powiedział uśmiechnięty
- Za ile mam być gotowa.? - spytałam
- Teraz
- Ale , jak teraz.?!
- Masz 10 minut, zdążysz? - spytał
- Chyba, żartujesz -powiedziałam, podeszłam do szafy wybrałam te ubrania i poszłam do łazienki. Włosy związałam w kłosa, delikatnie się pomalowałam i ubrałam. Wyszłam z łazienki, a Zayn siedział na łózku, tupiąc nogą.
- 15 minut - powiedział
- Tylko 5 minut spóźnienia - zaśmiałam się i zeszłam na dół, w kuchni siedzieli wszyscy. Co, oni takie ranne ptaszki.?
- Cześć ranne ptaszki - przywitałam się z nimi i ukradłam Harry'emu jego ostatnią kanapkę, na co ten spojrzał na mnie wrogo. Czas na zemstę - szepnęłam mu do ucha, na co ten lekko podskoczył na krzesełku, co wywołało śmiech u wszystkich.
- My, nie jesteśmy rannymi ptaszkami, ty po prostu długo śpisz - powiedział poważnie Lou
- A która tak w ogóle godzina.? - spytałam
- Dziewiąta - odpowiedziała Danielle, przegryzając kanapkę
- Tak, wcześnie, a ja jestem na nogach. Malik, pożałujesz ! - krzyknęłam i chciałam się odwrócić, żeby biec na górę, ale jakimś cudem Malik stał już przede mną.
- Brałeś lekcje u Cullena.? - spytałam śmiejąc się
- Bardzo, możliwe. - odpowiedział z udawaną powagą
- Ale i tak pożałujesz, i ty też - wskazałam na Loczka
- No, to ja bym się bała - powiedziała Amy
- I bardzo dobrze - odpowiedziałam
- No to Harry powodzenia - Liam poklepał Loczka po ramieniu
- Byście, pomogli, a nie - powiedział urażony Hazza
- Ty nabroiłeś - powiedział Niall
- Właśnie - poparł go Lou
- I ty przeciwko mnie.? - spytał oburzony Harry, na co Lou wzruszył ramionami, przysłuchiwałam się tej jakże mądrej rozmowy i doszła do wniosku że to wariaci.
- Katy, wychodzimy - poinformował mnie Zayn
- Ale, że już.? - spytałam
- Tak, już, chodź
- No, dobrze, idę już.
- Wychodziciee.? - spytał Lou
- Tak - odpowiedział Zayn
- To kupcie mi marchewki na podróż - dodał Lou
- A mi żelki, ciastka, batoniki, chipsy, herbatniki .... - zaczął wymieniać Niall
- I może frytki do tego.? - spytałam, nie ukrywając mojego zdenerwowania
- O bardzo dobry pomysł i jeszcze frytki - dodał Niall, nie zauważając mojej ironii mówiąc o frytkach
- Sami sobie pójdźcie - powiedział Zayn i wyciągnął z domu
- To, gdzie idziemy panie przewodniku.? - spytałam
- Przed siebie - odpowiedział i wziął mnie za rękę. Zayn zaciągnął nas w stronę parku, nie chcialam tam iść bo źle mi się kojarzył. Ale w tym miejscu można zacząć od nowa - pomyślałam i dałam się namówić. Usiedliśmy na ławce, pod wielkim, starym dębem. Zayn wyjął z kieszeni i zaczął coś nim ryć.
- Co ty robisz.? - spytałam zdziwiona
- Piszę - odpowiedział nie przerywając swojego zajęcia
- Tyle to i ja widzę, ale tak dokładniej.?
- Nasze inicjały, chcę żeby została po nas pamiątka w Paryżu, ten napis przetrwa długo tak samo jak my - odpowiedział patrząc mi się głęboko w oczy, gdy to mówił łzy zakręciły mi się w oczach
- Och, od kiedy ty jesteś taki romantyczny .? - spytałam
- Zawsze byłem - odpowiedział z szerokim uśmiechem i mnie pocałował. Tak, w tym parku wszystko się zaczęło od nowa. Zayn, zaprowadził nas tym razem w centrum Paryża, później zaciągnął pod więże Eiffla. Czy on specjalnie wybiera te miejsca, z kiepskimi wspomnieniami.?
- Zayn, czemu akurat te miejsca.? - spytałam
- Chcę zostawić po nich dobre wspomnienia - odpowiedział, spacerowaliśmy jeszcze trochę ale poczułam ból nóg i nie miałam siły więcej chodzić, Zayn gdy to zauważył wziął mnie na barana i niósł tak do samego domu. W domu, było nadzwyczaj spokojnie, byla godzina 20, no tak nowy odcinek Spongeboba oglądają . Niby dorośli, a zachowują się jak dzieci. Nie chcieliśmy im przeszkadzać więc poszliśmy się spakować na wyjazd, ten czas tak szybko tutaj minął. Pakowanie zajęło nam dwie godziny, było by krócej ale Zayn musiał dokładnie ogladać moje rzeczy, prawie chciał je przymierzać. Po męczącej i zabawnej pracy zeszliśmy na dół, natrafiliśmy akurat na koniec odcinka.
- Spakowani jesteście.? - spytałam reszty
- Cholera, zapomniałem - krzyknął Lou
- Kochanie, spokojnie, ja cię spakowałałam - odpowiedziała spokojnie Eleanor
- A mnie kto spakował? - spytał Harry, w pokoju cisza nikt się nie odezwał - To mam liczyć tylko na siebie.? - zapytał sam siebie i znów cisza - Dobrze, więc idę się spakować - powiedział i poszedł na górę, gdy wyszedł wszyscy zaczęli się śmiać.
- O której mamy samolot.? - spytała Laura
- O dziewiątej rano - odpowiedział Liam
- Ja , tak rano nie wstanę - powiedziałam równo z Zaynem
- Musicie - powiedział Daddy
- Dobrze tato - odpowiedziałam - Ja idę już spać, muszę iść się wyspać, dobranoc - powiedziałam i poszłam na górę
- Przyjdę później - usłyszałam jeszcze głos Zayna i zniknęłam w naszym pokoju. Sprzątnęłam tu trochę i miałam iść się wykąpać, ale ktoś pukał do drzwi.
- Proszę
- Hej, mogę na chwilę - powiedział Niall, wystawiając głowę zza drzwi
- Pewnie, siadaj - pokazałam na miejsce obok siebie
- To co się stało.? - spytałam
- W sumie to nic, ale wiesz ... - zaczął
- No nie wiem, wykrztuś to z siebie
- No dobrze, no to słuchaj. Chodzi o Laurę. Ona bardzo mi się spodobała i chciałbym coś dla niej zrobić, ale nie wiem czy ona też coś do mnie czuję - wydobył to z siebie
- Nareszcie ! - krzyknęłam szczęśliwa
- Co.? - spytał zdziwiony moim wyskokiem Niall
- Wreszcie, któreś z was zmądrzało i chce coś z tym zrobić. Już, nie mogłam patrzeć, na te wasze spojrzenia i uśmiechy. Oboje się kochacie i to widać - odpowiedziałam na co Niall lekko się speszył
- Naprawdę.? - spytał
- Tak, ja ci to mówię, zawalcz o nią - powiedziałam i poklepałam go po ramieniu
- Dziekuję, kochana jesteś. Zayn ma szczęście - powiedział i wyszedł z pokoju, w końcu mogłam iść się wykąpać. Położyłam się i po chwili usłyszałam jak Zayn wchodzi do pokoju, usnęłam wtulona w Zayna.
***
I jest kolejny. Jestem z niego zadowolona, choć nie wiem czemu . ;d Kolejny może pojawi się jeszcze w tym tygodniu, ale nie obiecuję. ;) Jeśli chcecie być informowani o nowych rozdziałach, podawajcie swoje gg lub tt. ;)
- Co tam kochanie.? - spytał mnie Zayn i pocałował w czubek głowy
- Wyśmienicie - odpowiedziałam z szerokim uśmiechem na twarzy
- Dzisiaj, ostatni dzień w Paryżu
- Wiem, jak to szybko minęło - odpowiedziałam
- Dlatego, zabieram cię dzisiaj po raz ostatni na spacer po Paryżu - powiedział uśmiechnięty
- Za ile mam być gotowa.? - spytałam
- Teraz
- Ale , jak teraz.?!
- Masz 10 minut, zdążysz? - spytał
- Chyba, żartujesz -powiedziałam, podeszłam do szafy wybrałam te ubrania i poszłam do łazienki. Włosy związałam w kłosa, delikatnie się pomalowałam i ubrałam. Wyszłam z łazienki, a Zayn siedział na łózku, tupiąc nogą.
- 15 minut - powiedział
- Tylko 5 minut spóźnienia - zaśmiałam się i zeszłam na dół, w kuchni siedzieli wszyscy. Co, oni takie ranne ptaszki.?
- Cześć ranne ptaszki - przywitałam się z nimi i ukradłam Harry'emu jego ostatnią kanapkę, na co ten spojrzał na mnie wrogo. Czas na zemstę - szepnęłam mu do ucha, na co ten lekko podskoczył na krzesełku, co wywołało śmiech u wszystkich.
- My, nie jesteśmy rannymi ptaszkami, ty po prostu długo śpisz - powiedział poważnie Lou
- A która tak w ogóle godzina.? - spytałam
- Dziewiąta - odpowiedziała Danielle, przegryzając kanapkę
- Tak, wcześnie, a ja jestem na nogach. Malik, pożałujesz ! - krzyknęłam i chciałam się odwrócić, żeby biec na górę, ale jakimś cudem Malik stał już przede mną.
- Brałeś lekcje u Cullena.? - spytałam śmiejąc się
- Bardzo, możliwe. - odpowiedział z udawaną powagą
- Ale i tak pożałujesz, i ty też - wskazałam na Loczka
- No, to ja bym się bała - powiedziała Amy
- I bardzo dobrze - odpowiedziałam
- No to Harry powodzenia - Liam poklepał Loczka po ramieniu
- Byście, pomogli, a nie - powiedział urażony Hazza
- Ty nabroiłeś - powiedział Niall
- Właśnie - poparł go Lou
- I ty przeciwko mnie.? - spytał oburzony Harry, na co Lou wzruszył ramionami, przysłuchiwałam się tej jakże mądrej rozmowy i doszła do wniosku że to wariaci.
- Katy, wychodzimy - poinformował mnie Zayn
- Ale, że już.? - spytałam
- Tak, już, chodź
- No, dobrze, idę już.
- Wychodziciee.? - spytał Lou
- Tak - odpowiedział Zayn
- To kupcie mi marchewki na podróż - dodał Lou
- A mi żelki, ciastka, batoniki, chipsy, herbatniki .... - zaczął wymieniać Niall
- I może frytki do tego.? - spytałam, nie ukrywając mojego zdenerwowania
- O bardzo dobry pomysł i jeszcze frytki - dodał Niall, nie zauważając mojej ironii mówiąc o frytkach
- Sami sobie pójdźcie - powiedział Zayn i wyciągnął z domu
- To, gdzie idziemy panie przewodniku.? - spytałam
- Przed siebie - odpowiedział i wziął mnie za rękę. Zayn zaciągnął nas w stronę parku, nie chcialam tam iść bo źle mi się kojarzył. Ale w tym miejscu można zacząć od nowa - pomyślałam i dałam się namówić. Usiedliśmy na ławce, pod wielkim, starym dębem. Zayn wyjął z kieszeni i zaczął coś nim ryć.
- Co ty robisz.? - spytałam zdziwiona
- Piszę - odpowiedział nie przerywając swojego zajęcia
- Tyle to i ja widzę, ale tak dokładniej.?
- Nasze inicjały, chcę żeby została po nas pamiątka w Paryżu, ten napis przetrwa długo tak samo jak my - odpowiedział patrząc mi się głęboko w oczy, gdy to mówił łzy zakręciły mi się w oczach
- Och, od kiedy ty jesteś taki romantyczny .? - spytałam
- Zawsze byłem - odpowiedział z szerokim uśmiechem i mnie pocałował. Tak, w tym parku wszystko się zaczęło od nowa. Zayn, zaprowadził nas tym razem w centrum Paryża, później zaciągnął pod więże Eiffla. Czy on specjalnie wybiera te miejsca, z kiepskimi wspomnieniami.?
- Zayn, czemu akurat te miejsca.? - spytałam
- Chcę zostawić po nich dobre wspomnienia - odpowiedział, spacerowaliśmy jeszcze trochę ale poczułam ból nóg i nie miałam siły więcej chodzić, Zayn gdy to zauważył wziął mnie na barana i niósł tak do samego domu. W domu, było nadzwyczaj spokojnie, byla godzina 20, no tak nowy odcinek Spongeboba oglądają . Niby dorośli, a zachowują się jak dzieci. Nie chcieliśmy im przeszkadzać więc poszliśmy się spakować na wyjazd, ten czas tak szybko tutaj minął. Pakowanie zajęło nam dwie godziny, było by krócej ale Zayn musiał dokładnie ogladać moje rzeczy, prawie chciał je przymierzać. Po męczącej i zabawnej pracy zeszliśmy na dół, natrafiliśmy akurat na koniec odcinka.
- Spakowani jesteście.? - spytałam reszty
- Cholera, zapomniałem - krzyknął Lou
- Kochanie, spokojnie, ja cię spakowałałam - odpowiedziała spokojnie Eleanor
- A mnie kto spakował? - spytał Harry, w pokoju cisza nikt się nie odezwał - To mam liczyć tylko na siebie.? - zapytał sam siebie i znów cisza - Dobrze, więc idę się spakować - powiedział i poszedł na górę, gdy wyszedł wszyscy zaczęli się śmiać.
- O której mamy samolot.? - spytała Laura
- O dziewiątej rano - odpowiedział Liam
- Ja , tak rano nie wstanę - powiedziałam równo z Zaynem
- Musicie - powiedział Daddy
- Dobrze tato - odpowiedziałam - Ja idę już spać, muszę iść się wyspać, dobranoc - powiedziałam i poszłam na górę
- Przyjdę później - usłyszałam jeszcze głos Zayna i zniknęłam w naszym pokoju. Sprzątnęłam tu trochę i miałam iść się wykąpać, ale ktoś pukał do drzwi.
- Proszę
- Hej, mogę na chwilę - powiedział Niall, wystawiając głowę zza drzwi
- Pewnie, siadaj - pokazałam na miejsce obok siebie
- To co się stało.? - spytałam
- W sumie to nic, ale wiesz ... - zaczął
- No nie wiem, wykrztuś to z siebie
- No dobrze, no to słuchaj. Chodzi o Laurę. Ona bardzo mi się spodobała i chciałbym coś dla niej zrobić, ale nie wiem czy ona też coś do mnie czuję - wydobył to z siebie
- Nareszcie ! - krzyknęłam szczęśliwa
- Co.? - spytał zdziwiony moim wyskokiem Niall
- Wreszcie, któreś z was zmądrzało i chce coś z tym zrobić. Już, nie mogłam patrzeć, na te wasze spojrzenia i uśmiechy. Oboje się kochacie i to widać - odpowiedziałam na co Niall lekko się speszył
- Naprawdę.? - spytał
- Tak, ja ci to mówię, zawalcz o nią - powiedziałam i poklepałam go po ramieniu
- Dziekuję, kochana jesteś. Zayn ma szczęście - powiedział i wyszedł z pokoju, w końcu mogłam iść się wykąpać. Położyłam się i po chwili usłyszałam jak Zayn wchodzi do pokoju, usnęłam wtulona w Zayna.
***
I jest kolejny. Jestem z niego zadowolona, choć nie wiem czemu . ;d Kolejny może pojawi się jeszcze w tym tygodniu, ale nie obiecuję. ;) Jeśli chcecie być informowani o nowych rozdziałach, podawajcie swoje gg lub tt. ;)
wtorek, 24 kwietnia 2012
Dwadzieścia pięć ♥
Zobaczyłam tam jego. Stał tam i uśmiechał się do mnie. Miałam ochotę zawrócić i iść z powrotem do domu, ale coś trzymało mnie żebym tu została i czekała co on chce mi powiedzieć. Podeszłam do niego i zauważyłam jego zmęczoną ale uśmiechniętą twarz. Przede mną stał chłopak, który wywrócił moje życie do góry nogami. Był to Zayn. Podeszłam, ale nic nie mówiłam, czekałam, aż on coś powie. Chwilę staliśmy w ciszy, ale przerwał ją Zayn.
- Katy - powiedział i zatrzymał się- chciałem ci powiedzieć, że nie pamiętam co wydarzyło się tamtego wieczora. Wiem, że nie jest to najlepsze wytłumaczenie ale chciałem Ci też powiedzieć, że bardzo Cię kocham. Możesz mi wybaczyć.? - mówił to wszystko na jednym wdechu, chciałam od razu rzucić mu się w ramiona i wybaczyć, ale nie wiem czy dobrze bym zrobiła.
- Zayn, czy ty wiesz co ty zrobiłeś.? - spytałam
- Wiem i strasznie tego żałuję. Ja nadal Cię kocham, gdy codziennie Cię widziałem, chciałem podejść, porozmawiać. Ty, byłaś silna, ja nie mogłem, nie dałem rady.
- Zayn, ja też Cię kocham, ale czy to coś zmienia.?
- Tak, proszę wybacz mi. Daj mi ostatnią szansę - w jego oczach pojawiły się łzy, sama powstrzymywałam się, żeby nie zacząć płakać.
- Ale, jeśli znów mnie zranisz.?
- Nigdy nie popełnię takiego błędu. Żałuję i będę żałował tego wieczora. Proszę wybacz mi. - po tych słowach dłużej nie wytrzymałam i przytuliłam się do Zayna. Strasznie brakowało mi jego bliskości przez te parę dni. Staliśmi tak wtuleni przez dobre parę minut.
- Czy mam to odebrać, pozytywnie.? - spytał Zayn
- Jak najbardziej - uśmiechnęłam się na co Zayn pocałował mnie.
- Masz ochotę wracać do tej bandy.? - spytał
- Tak sobie, ale zapewne czekają na jakiś nasz znak, więc chodźmy. - uśmiechnęłam się i poszliśmy do domu. Zayn ubzdurał sobie, że musi mnie nieść całą drogę, a ja nie miałam nic do gadania. Więc, przez pół Paryża byłam niesiona przez samego Zayna Malika. Po półgodzinie dotarliśmy w końcu do domu. Weszliśmy i widok wcale mnie nie zdziwił. Wszyscy czekali na jakąś informację od nas.
- O wszystkim wiedzieliście.? - spytałam
- No, tak jakby - odpowiedział Niall
- Ale to teraz, nie jest ważne. I jak.? - spytała El, na co zaśmiałam się
- Mówimy im.? - spytałam Zayna
- Wiesz, no nie wiem czy zasłużyli - odpowiedział, na co reszta zrobiła bardzo zdziwione miny
- No nie zasłużyli. Trudno, nie dowiedzą się - zaśmiałam się i miałam iść już do pokoju, ale przeszkodził mi w tym Lou, który stanął na mojej drodze, w bojowej pozycji
- Nigdzie nie idziesz, niewiasto - krzyknął
- Czemu.? - spytałam
- Dlatego, że nie chcesz nam udzielić nie zbędnych informacji, dzięki którym ustalimy stan waszego związku - powiedział dumnie wypinając pierś
- Ej on coś brał.? - spytałam reszty
- Marchewki ! - odkrzyknął Harry
- A, to zmienia postać rzeczy. - zaśmiałam się - Lou, przepuść mnie
- Nie, dopóki nie udzielisz mi ... - przerwałam mu
- Gdzie ty masz wyłącznik.!? Tak, Lou pogodziliśmy się, ale teraz kurcze no z łaski swojej mnie przepuść. - powiedziałam i czekałam aż on mnie przepuści
- Dopóki nie dosta .. Co.? . Słyszeliście, oni się pogodzili - krzyknął Lou i pobiegł w stronę reszty, dzięki czemu mogłam przejść. Z Lou, to jest naprawdę istny wariat, ale w sumie za to go kochamy. Weszłam do swojego pokoju, by chociaż chwilę posiedzieć w ciszy, bo na dole jest istne szaleństwo. Ale jak zwykle, moją ciszę musiał ktoś przerwać. Tym razem był to Zayn.
- Co, się schowałaś? - spytał, rozsiadając się na moim łóżku
- Tu jest cisza. A na dole, lepiej nie mówić - zaśmiałam się
- No, tak Lou się ucieszył.
- Ucieszył.?! On zwariował .
- To, też. Za dwa dni, wracamy już do Londynu - powiedział Zayn
- Wiem. Spodobało, mi się w Paryżu, ale chyba jednak wolę Londyn. Nic, mi tego nie zastąpi.
- Mi, też. Tam bardzo dużo przeżyłem i spotkałem najcudowniejszą dziewczynę na świecie - powiedział z wielkim uśmiechem na ustach
- Och, a która to.? - spytałam
- Niejaka, Katy. Znasz, może.?
- A, wiesz, że nawet bardzo dobrze - zaśmiałam się, Zayn podszedł do mnie i chciał mnie pocałować ale do pokoju wpadł zdyszany Lou.
- Pomocy.! - krzyknął
- Co się stało.? - spytałam
-Eleanor , mnie goni
- Czemu.?
- No,bo .. ech - nie wiedział co powiedzieć
- Gadał, do marchewek i wyznawał im miłość, a o mnie zapomniał - dokończyła El, która pojawiła sie w drzwiach. Próbowałam powstrzymać śmiech, ale mi się to nie udało i wszyscy popatrzyli na mnie zdzwionymi minami.
- Problem jest naprawdę poważny - powiedziałam i znów się zaśmiałam
- Właśnie widzimy - powiedziała Eleanor
-Lou, porzuć marchewki - powiedział wprost Zayn
- Ale, wiesz że ja nie potrafię - powiedział na co El zgromiła go wzrokiem - ale dam radę - dokończył
- No i wszystko jasne, a teraz idźcie się godzić, gdzie indziej - powiedziałam i jak najgrzeczniej wyrzuciłam z pokoju El i Lou
- Jakie oni mają problemy - westchnął Zayn
- Ale przecież marchewki to bardzo poważna sprawa - powiedziałam z udawaną powagą, na co Zayn się zaśmiał.
Siedzieliśmy razem w ciszy. Nie potrzebna nam była rozmowa, cieszyliśmy się w ciszy swoją obecnością. Nie wiem, co bym zrobiła bez Zayna, gdybym mu nie wybaczyła, żałowałabym, tego do końca życia. Zayn, jest tym co spotkało mnie w życiu najlepszego, z nim chcę dalej żyć. W Londynie, mam zamiar spotkać się z tatą, doszłam do wniosku, że dam mu szanse, w końcu zawsze można spróbować. Po powrocie, muszę zająć się też mamą, w ogóle dawno z nią nie rozmawiałam. Wstałam z łóżka i podeszłam do stolika na którym, leżał mój telefon, wzięłam go i wybrałam numer mamy, po kilku sygnałach odebrała.
*Rozmowa*
K:Cześć,mamo jak się czujesz.?
E: Jest lepiej, niż było. Ale, lepiej ty opowiadaj co tam u ciebie
K: Wiesz, Paryż jest piękny, jestem z Zaynem, choć mieliśmy lekką sprzeczkę
E: Coś się stało?
K: Już jest okej, nie martw się. Za dwa dni już wracam.
E: To, dobrze. bo się za tobą stęskniłam.
K: Ja też. Zadzwonię do ciebie niedługo. Pa
E: Dobrze, Pa.
Odłożyłam telefon i wróciłam do Zayna, który przysłuchiwał się rozmowie.
- I jak się czuję twoja mama.? - spytał
- Powiedziała, że już lepiej niz było - powiedziałam uśmiechnięta
- No, to dobrze. Czyli nie masz o co się martwić - odpowiedział
- Wiem. Idziemy na dół, coś zjeść.? Bo trochę zgłodniałam. - powiedziałam i poklepałam sie po brzuchu
- Dobrze, ale najpierw muszę dokończyć coś co nam przerwano - powiedział i pocałował mnie, odwzajemniłam pocałunek. Po chwili, zeszliśmy na dół. Sytuacja, była opanowana, najwidoczniej Daddy sobie poradził. Po raz pierwszy beze mnie. Byłam z niego dumna.
- Co, jest do jedzenia.? - spytałam wchodząc do kuchni
- To co sobie zrobisz - powiedział Harry
- Och, jakiś ty miły - powiedziałam i udałam focha, na co Harry od razu zareagował
- A co Katy by chciała zjeść.? - zapytał jak małą dziewczynkę
- Naleśniki z polewą czekoladową - pisnęłam jak mała dziewczynka
- Oczywiście, już się robi - odpowiedział i podszedł do szafek, po produkty. Ja poszłam, do salonu gdzie siedziała reszta i oglądała jakiś film. Dołączyłam się i wciągnęłam się w film, ale Harry mi to przerwał.
- Katy, twoje naleśniki czekają - krzyknął z kuchni, reszta zrobiła zdziwione miny
- Harry, ci coś przygotował? - spytała El
- Mhm. Ma się sposoby - puściłam do niej oczko i poszłam do kuchni. Weszłam, a tam wielkie zdziwienie, na stole zamiast naleśników, stały produkty do zrobienia naleśników.
- Styles !!! - krzyknęłam, na co ten zaczął uciekać
- Pożałujesz tego . -krzyknęłam i zaczęłam za nim biec, Harry inteligentnie schował się za Louisem.
- Harry, że tak powiem, widzę ci - powiedziałam mu do ucha stając nad nim, gdy mnie zobaczył aż podskoczył z przerażenia.
- Harry dam ci radę. Nie zadzieraj z Katy - powiedział Niall
- Kochanie, ja ci zrobię te naleśniki - powiedział Zayn i zniknął w kuchni. Dumna z pokonania Harry'ego usiadłam przed telewizorem i kontynuowałam oglądanie filmu. Po chwili Zayn przyniósł dla mnie gotowe naleśniki.
- No, na ciebie chociaż można liczyć - powiedziałam i spojrzałam się zła na Stylesa, jeszcze tego pożałuje. Po zjedzeniu, poczułam się zmęczona i poszłam położyć się spać. Dzisiaj zdecydowanie wiele się wydarzyło, z tą myślą zasnęłam.
***
Starałam się napisać długi, ale mi nie wyszło, za co was przepraszam. Nadrobię. Chciałam, też powiedzieć, że rozdziały będę teraz dodawać rzadziej, bo mam problem z dostępem do internetu i laptopa. Nie zawieszam bloga, tylko rozdziały będą się rzadziej pojawiały. Do następnego ;) xx
- Katy - powiedział i zatrzymał się- chciałem ci powiedzieć, że nie pamiętam co wydarzyło się tamtego wieczora. Wiem, że nie jest to najlepsze wytłumaczenie ale chciałem Ci też powiedzieć, że bardzo Cię kocham. Możesz mi wybaczyć.? - mówił to wszystko na jednym wdechu, chciałam od razu rzucić mu się w ramiona i wybaczyć, ale nie wiem czy dobrze bym zrobiła.
- Zayn, czy ty wiesz co ty zrobiłeś.? - spytałam
- Wiem i strasznie tego żałuję. Ja nadal Cię kocham, gdy codziennie Cię widziałem, chciałem podejść, porozmawiać. Ty, byłaś silna, ja nie mogłem, nie dałem rady.
- Zayn, ja też Cię kocham, ale czy to coś zmienia.?
- Tak, proszę wybacz mi. Daj mi ostatnią szansę - w jego oczach pojawiły się łzy, sama powstrzymywałam się, żeby nie zacząć płakać.
- Ale, jeśli znów mnie zranisz.?
- Nigdy nie popełnię takiego błędu. Żałuję i będę żałował tego wieczora. Proszę wybacz mi. - po tych słowach dłużej nie wytrzymałam i przytuliłam się do Zayna. Strasznie brakowało mi jego bliskości przez te parę dni. Staliśmi tak wtuleni przez dobre parę minut.
- Czy mam to odebrać, pozytywnie.? - spytał Zayn
- Jak najbardziej - uśmiechnęłam się na co Zayn pocałował mnie.
- Masz ochotę wracać do tej bandy.? - spytał
- Tak sobie, ale zapewne czekają na jakiś nasz znak, więc chodźmy. - uśmiechnęłam się i poszliśmy do domu. Zayn ubzdurał sobie, że musi mnie nieść całą drogę, a ja nie miałam nic do gadania. Więc, przez pół Paryża byłam niesiona przez samego Zayna Malika. Po półgodzinie dotarliśmy w końcu do domu. Weszliśmy i widok wcale mnie nie zdziwił. Wszyscy czekali na jakąś informację od nas.
- O wszystkim wiedzieliście.? - spytałam
- No, tak jakby - odpowiedział Niall
- Ale to teraz, nie jest ważne. I jak.? - spytała El, na co zaśmiałam się
- Mówimy im.? - spytałam Zayna
- Wiesz, no nie wiem czy zasłużyli - odpowiedział, na co reszta zrobiła bardzo zdziwione miny
- No nie zasłużyli. Trudno, nie dowiedzą się - zaśmiałam się i miałam iść już do pokoju, ale przeszkodził mi w tym Lou, który stanął na mojej drodze, w bojowej pozycji
- Nigdzie nie idziesz, niewiasto - krzyknął
- Czemu.? - spytałam
- Dlatego, że nie chcesz nam udzielić nie zbędnych informacji, dzięki którym ustalimy stan waszego związku - powiedział dumnie wypinając pierś
- Ej on coś brał.? - spytałam reszty
- Marchewki ! - odkrzyknął Harry
- A, to zmienia postać rzeczy. - zaśmiałam się - Lou, przepuść mnie
- Nie, dopóki nie udzielisz mi ... - przerwałam mu
- Gdzie ty masz wyłącznik.!? Tak, Lou pogodziliśmy się, ale teraz kurcze no z łaski swojej mnie przepuść. - powiedziałam i czekałam aż on mnie przepuści
- Dopóki nie dosta .. Co.? . Słyszeliście, oni się pogodzili - krzyknął Lou i pobiegł w stronę reszty, dzięki czemu mogłam przejść. Z Lou, to jest naprawdę istny wariat, ale w sumie za to go kochamy. Weszłam do swojego pokoju, by chociaż chwilę posiedzieć w ciszy, bo na dole jest istne szaleństwo. Ale jak zwykle, moją ciszę musiał ktoś przerwać. Tym razem był to Zayn.
- Co, się schowałaś? - spytał, rozsiadając się na moim łóżku
- Tu jest cisza. A na dole, lepiej nie mówić - zaśmiałam się
- No, tak Lou się ucieszył.
- Ucieszył.?! On zwariował .
- To, też. Za dwa dni, wracamy już do Londynu - powiedział Zayn
- Wiem. Spodobało, mi się w Paryżu, ale chyba jednak wolę Londyn. Nic, mi tego nie zastąpi.
- Mi, też. Tam bardzo dużo przeżyłem i spotkałem najcudowniejszą dziewczynę na świecie - powiedział z wielkim uśmiechem na ustach
- Och, a która to.? - spytałam
- Niejaka, Katy. Znasz, może.?
- A, wiesz, że nawet bardzo dobrze - zaśmiałam się, Zayn podszedł do mnie i chciał mnie pocałować ale do pokoju wpadł zdyszany Lou.
- Pomocy.! - krzyknął
- Co się stało.? - spytałam
-Eleanor , mnie goni
- Czemu.?
- No,bo .. ech - nie wiedział co powiedzieć
- Gadał, do marchewek i wyznawał im miłość, a o mnie zapomniał - dokończyła El, która pojawiła sie w drzwiach. Próbowałam powstrzymać śmiech, ale mi się to nie udało i wszyscy popatrzyli na mnie zdzwionymi minami.
- Problem jest naprawdę poważny - powiedziałam i znów się zaśmiałam
- Właśnie widzimy - powiedziała Eleanor
-Lou, porzuć marchewki - powiedział wprost Zayn
- Ale, wiesz że ja nie potrafię - powiedział na co El zgromiła go wzrokiem - ale dam radę - dokończył
- No i wszystko jasne, a teraz idźcie się godzić, gdzie indziej - powiedziałam i jak najgrzeczniej wyrzuciłam z pokoju El i Lou
- Jakie oni mają problemy - westchnął Zayn
- Ale przecież marchewki to bardzo poważna sprawa - powiedziałam z udawaną powagą, na co Zayn się zaśmiał.
Siedzieliśmy razem w ciszy. Nie potrzebna nam była rozmowa, cieszyliśmy się w ciszy swoją obecnością. Nie wiem, co bym zrobiła bez Zayna, gdybym mu nie wybaczyła, żałowałabym, tego do końca życia. Zayn, jest tym co spotkało mnie w życiu najlepszego, z nim chcę dalej żyć. W Londynie, mam zamiar spotkać się z tatą, doszłam do wniosku, że dam mu szanse, w końcu zawsze można spróbować. Po powrocie, muszę zająć się też mamą, w ogóle dawno z nią nie rozmawiałam. Wstałam z łóżka i podeszłam do stolika na którym, leżał mój telefon, wzięłam go i wybrałam numer mamy, po kilku sygnałach odebrała.
*Rozmowa*
K:Cześć,mamo jak się czujesz.?
E: Jest lepiej, niż było. Ale, lepiej ty opowiadaj co tam u ciebie
K: Wiesz, Paryż jest piękny, jestem z Zaynem, choć mieliśmy lekką sprzeczkę
E: Coś się stało?
K: Już jest okej, nie martw się. Za dwa dni już wracam.
E: To, dobrze. bo się za tobą stęskniłam.
K: Ja też. Zadzwonię do ciebie niedługo. Pa
E: Dobrze, Pa.
Odłożyłam telefon i wróciłam do Zayna, który przysłuchiwał się rozmowie.
- I jak się czuję twoja mama.? - spytał
- Powiedziała, że już lepiej niz było - powiedziałam uśmiechnięta
- No, to dobrze. Czyli nie masz o co się martwić - odpowiedział
- Wiem. Idziemy na dół, coś zjeść.? Bo trochę zgłodniałam. - powiedziałam i poklepałam sie po brzuchu
- Dobrze, ale najpierw muszę dokończyć coś co nam przerwano - powiedział i pocałował mnie, odwzajemniłam pocałunek. Po chwili, zeszliśmy na dół. Sytuacja, była opanowana, najwidoczniej Daddy sobie poradził. Po raz pierwszy beze mnie. Byłam z niego dumna.
- Co, jest do jedzenia.? - spytałam wchodząc do kuchni
- To co sobie zrobisz - powiedział Harry
- Och, jakiś ty miły - powiedziałam i udałam focha, na co Harry od razu zareagował
- A co Katy by chciała zjeść.? - zapytał jak małą dziewczynkę
- Naleśniki z polewą czekoladową - pisnęłam jak mała dziewczynka
- Oczywiście, już się robi - odpowiedział i podszedł do szafek, po produkty. Ja poszłam, do salonu gdzie siedziała reszta i oglądała jakiś film. Dołączyłam się i wciągnęłam się w film, ale Harry mi to przerwał.
- Katy, twoje naleśniki czekają - krzyknął z kuchni, reszta zrobiła zdziwione miny
- Harry, ci coś przygotował? - spytała El
- Mhm. Ma się sposoby - puściłam do niej oczko i poszłam do kuchni. Weszłam, a tam wielkie zdziwienie, na stole zamiast naleśników, stały produkty do zrobienia naleśników.
- Styles !!! - krzyknęłam, na co ten zaczął uciekać
- Pożałujesz tego . -krzyknęłam i zaczęłam za nim biec, Harry inteligentnie schował się za Louisem.
- Harry, że tak powiem, widzę ci - powiedziałam mu do ucha stając nad nim, gdy mnie zobaczył aż podskoczył z przerażenia.
- Harry dam ci radę. Nie zadzieraj z Katy - powiedział Niall
- Kochanie, ja ci zrobię te naleśniki - powiedział Zayn i zniknął w kuchni. Dumna z pokonania Harry'ego usiadłam przed telewizorem i kontynuowałam oglądanie filmu. Po chwili Zayn przyniósł dla mnie gotowe naleśniki.
- No, na ciebie chociaż można liczyć - powiedziałam i spojrzałam się zła na Stylesa, jeszcze tego pożałuje. Po zjedzeniu, poczułam się zmęczona i poszłam położyć się spać. Dzisiaj zdecydowanie wiele się wydarzyło, z tą myślą zasnęłam.
***
Starałam się napisać długi, ale mi nie wyszło, za co was przepraszam. Nadrobię. Chciałam, też powiedzieć, że rozdziały będę teraz dodawać rzadziej, bo mam problem z dostępem do internetu i laptopa. Nie zawieszam bloga, tylko rozdziały będą się rzadziej pojawiały. Do następnego ;) xx
Subskrybuj:
Posty (Atom)