sobota, 2 czerwca 2012

Trzydzieści ♥

Obudziłam się, a raczej zostałam obudzona przez hałasy pochodzące prawdopodobnie z dołu. Spojrzałam na zegarek była dopiero dwunasta, przecież to jeszcze noc. Niechętnie wstałam z łóżka, zarzuciłam szlafrok i mozolnym krokiem udałam się na dół. W sumie to żałuję, że zeszłam na dół, otóż w kuchnii reszta domowników urządziło sobie bitwę na marchewki.?! Louis, na to pozwolił.? To jest prawda, albo ja po prostu śpię. Władca Marchewek pozwolił by na takie zbezczeszczenie  tych jego pomarańczowych księżniczek.? Chyba mam za bardzo pobudzoną wyobraźnię, muszę z tym skończyć.
- Co tu się dzieje.? - zapytałam podchodząc do Nialla, który jako jedyny jadł , choć i tak on to cały czas robi
- Mem - powiedział z pełną buzią, na co zrobiłam pytającą minę
- No jem, chyba widać.? - odpowiedział już normalnie
- Widać, ale co robi reszta.?
- Zgaduję, że robią wojnę na marchewki - odpowiedział inteligentnie Blondynek
- No patrz, że nie widziałam - odpowiedziałam mu z sarkazmem
- No to teraz widzisz, zawsze Ci pomogę, tylko spytaj - odpowiedział, nie wyczuwając mojego sarkazmu. Powoli, uważając na to co leży na podłodze, czyli marchewki, poszłam w kierunku kuchni, gdzie odbywała się ta "wielka bitwa"  i po raz kolejny pożałowałam, że wstałam z mojego kochanego, cieplutkiego łóżka, tylko po to by dostać prosto w twarz rozlanym sokiem marchewkowym. Oczywiście sprawcą tego zajścia był nie kto inny jak Lou. Spojrzałam na niego wrogo spod moich pomarańczowych powiek, na co Lou zaczął powoli cofać się do tyłu, zwalając tym samym wielką miskę z sokiem marchewkowym. Po co im była wielka miska soku marchewkowego, to nie wiem .
- Ja tego nie będę sprzątał  - powiedział załamany Liam, łapiąc się za głowę
- Ja już wiem kto to posprząta - zaśmiałam się chytrze
- No kto.?
- Louis, był taki chętny do zabawy, to też z przyjemnością posprząta, a najpierw zrobi mi pyszne śniadanie - powiedziałam, patrząc na coraz bardziej zdziwioną minę Lou
- Ale czemu.?  - spytał Pan Władca Marchewek
- Za sok, za bałagan - zaczęłam wymieniać
- A pomożecie.? - spytał
- Nie, my teraz idziemy poleżeć na kanapie i pooglądać telewizję,a  ty tu czyń swoją powinność - powiedziałam i wyszliśmy wszyscy  z kuchni, zostawiając tam  samego zdezorientowanego Lou. Zauważyłam, że Harry chodzi cały czas uśmiechnięty, co mnie zdziwiło.
 - A ty co tak suszysz zęby.? - spytałam Loczka
- No bo to nie na mnie się zdenerwowałaś, tylko na niego i to nie ja cierpię po raz pierwszy - zaczął skakać chyba ze szczęścia
- Słyszałem, dziękuję Ci bardzo - odkrzyknął zdenerwowany Lou z kuchni, na co Harry umilkł i położył się na kanapie, chciałam pójść w jego ślady, ale przypomniało mi się, że jestem tylko w piżamie i moim ulubionym zielonym szlafroku. Poszłam na górę ubrałam te ciuchy, włosy związałam w warkocz i delikatnie się pomalowałam. Wychodząc, spojrzałam jeszcze na zegarek, była już czternasta, zeszłam na dół, ale reszta nie ruszyła się nawet z miejsca.
- Ale z was lenie - zaśmiałam się
- My nie jesteśmy leniami, jesteśmy po prostu bardzo przywiązani do tej kanapy - odpowiedział Niall
- Jak idzie sprzątanie Lou .? - krzyknęłam w stronę kuchni
- Fantastycznie - odkrzyknął z sarkazmem
- Chodźcie już mu pomożemy, bo się będzie biedny męczył - powiedziałam i zaciągnęłam resztę z powrotem do kuchni, lecz nie warto nam było przychodzić, ponieważ cała kuchnia lśniła czystością
- Ty to posprzątałeś.? - spytała z niedowierzaniem Eleanor
- A co nie wierzysz we mnie.?
- No to się postarałeś, a teraz jeszcze śniadanie dla mnie - powiedziałam, a Lou wskazał palcem na stół, na którym leżały talerze z naleśnikami, to wszystko zrobił Lou.?, po chwili w kuchni zadzwonił dzwonek telefonu, Liam odebrał i wyszedł na chwilę z kuchni. W tym czasie Niall rzucił się na moje naleśniki, ale pozwoliłam mu na to ze względu na to, że na talerzu miałam ogromną ilość naleśników. Po dziesięciu minutach wrócił Liam, z uśmiechniętą miną.
- Simon dzwonił - oznajmił Liam
- I co mówił.? - spytał Zayn
- Chce się z nami spotkać i chce nam coś ważnego powiedzieć - odpowiedział Liam
- Ciekawe o co chodzi.? Chyba nie o trasę - mówił Niall
- O trasę na pewno nie, za wcześnie - odpowiedział Daddy
- A kiedy mamy się z nim spotkać.? - spytał Harry
- Przyjdzie dzisiaj do nas po południu
- Może, przydałoby się posprzątać.? - zaproponowałam
- A kto jest chętny.?  - spytała Danielle
- Louis ! - krzykneliśmy wszyscy razem
- Jak raz posprzątałem, to chcą więcej, wiem, że jestem wspaniały, ale bez przesady - zaśmiał sie Lou i poszliśmy sprzątać. Każdy nas zajął się czymś innym i po godzinie dom wyglądał przyzwoicie. Po  męczącym sprzątaniu włączyliśmy telewizor i zaczęliśmy oglądać filmy, ale przerwał nam dzwonek do drzwi.


***
W końcu jest 30 rozdział. Nie mogę uwierzyć, że już tyle rozdziałów za nami . Cieszę się, że jesteście ze mną, czytacie te rozdziały i komentujecie. Liczba odwiedzin mnie codziennie zaskakuje. Massive thank you. ;) Do następnego .;) xx


                                                    

4 komentarze:

  1. świetny rozdział,bardzo zabawny ;) czekam na następny! xxx

    OdpowiedzUsuń
  2. hahaha super epickie <3
    zapraszam do komentowania 27 rozdziału który przed chwila sie ukazał
    http://galaxy-strawberry.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. hahah, kurcze...zabawny rozdzialik;
    kocham <3

    OdpowiedzUsuń
  4. hahaha ;) zabawny rozdział ;]
    Uwielbiam ten blog ! <3
    Zapraszam do mnie
    http://1d-morethanthis.blogspot.com/
    Dopiero zaczynam, ale mam nadzieję, że Ci się spodoba.

    OdpowiedzUsuń